Rekord!
Sobota, 29 maja 2010
· Komentarze(13)
Kategoria _Giga, Meridka moja, Nowogard i okolice, z Lenką
Spełniło się moje marzenie! Ciachnęliśmy z Milenką dziś dystansik Giga!
Ale od początku. Miałem zamiar zrobić jakieś 200km, w tym celu czekałem na odpowiednią pogodę, bo jak do tej pory, maj rozpieścił nas dwoma słonecznymi dniami. Kupiłem też fajne zwijane slicki, lazurowe, gładkie jak dupka. W końcu zapowiedzieli ładną sobotę, a Milenka oświadczyła mi, że chce jechać ze mną nad morze. Przyznam się, że spojrzałem ten pomysł z przymrużeniem oka, ale od dawna mi się to marzyło. Wiedziałem, że Milenka da radę, tylko trzeba będzie przeznaczyć na to cały dzień. W końcu do tej pory najdłuższym dystansem było 76km rok temu, ale ostatnio Lenka coraz lepiej dzidowała. Tak więc postanowiliśmy, że wyruszymy o 5 rano.
Oczywiście wstaliśmy około dziewiątej. Do tego doszło leniwe śniadanie, ale w końcu się ruszyliśmy. Ba! Bardzo bojowo nastawieni. Pierwsze co zajechaliśmy na stację, dopompować slicki, na sam koniec Nowogardu. Z powrotem, Milenka skręciła na Truskolas, co odebrałem jako alternatywną trasę. Alternatywna to może i ona była, ale ja cośtam z mapy odczytałem, a co innego zrobiłem w trasie. W efekcie, zrobiliśmy 15km kółeczko i wróciliśmy do Karska, nieopodal Nowogardu. Jak powiedziała Milenka, zrobiliśmy mały rozjazd :) Kocham tę dziewczynę!
Stamtąd na szczęście już pojechaliśmy prosto do Golczewa. Powiem, że jazda na takich oponkach to bajka. Bez problemu wyciąga się prędkości ponad 30 km/h, nic się przy tym nie męcząc. Za Golczewem jechaliśmy wiochami, spokojnym tempem, chociaż jak na jazdę z Milenką, to całkiem niezłym.
W Pobierowie randka - rybka, fryteczki, gofry, kawusia itp. Obowiązkowo zaliczyliśmy wizytę na plaży, z moczeniem gir w Bałtyku włącznie. Było tak gorąco, że można się było opalać w kąpielówkach. Poleżeliśmy pół godzinki w słońcu i ruszyliśmy do domu.
Powrotną drogę jechało się już znacznie szybciej. Przed Golczewem, Milence stuknęła pierwsza setka. Od tej pory, bardzo uradowana (zresztą ja również), przycisnęła tak, że chciała dogonić młodych łepków na szosówkach, którzy przejechali obok nas jakiś czas temu. Przez jakiś czas jechaliśmy tempem 27-28km/h, oczywiście ja z tyłu, bo depnąć na tym napędzie za bardzo nie mogłem.
W Błotnie, jadąc szosą, Milenka zauważyła jakąś kudłatą osobę siedzącą na schodach i sączącą bronka. Po chwili oznajmiła, że to jej uczeń, który notabene zagrożony jest chyba z wszystkich przedmiotów (czyli palisada - z góry na dół pała). Podjeżdżamy na posesje, a tam wystawiony wzmacniacz i niezły rock'n'rollowy hałas. Chłopak zrobił niezłą minę, co było widokiem wręcz bezcennym. Spotkać kaplicę (ksywka Milenki w szkole) w środku lasu, to szczyt wszystkiego. Speszony był tym bardziej, że do osiemnastki to jeszcze mu trochę brakuje. Pocieszyliśmy się na wiadomość, że chociaż browar był zimny i pojechaliśmy dalej.
Im bliżej Nowogardu, tym Lenka cisnęła coraz bardziej. Wyszła nam bardzo ładna średnia i właściwie aż tak się nie zmęczyliśmy. Milenka jest bardzo dobrym sparingpartnerem. Jak jedziemy to nie ma czasu no foty ani inne bzdury, trzeba cisnąć :)
Kochanie jesteś wielka!
Ale od początku. Miałem zamiar zrobić jakieś 200km, w tym celu czekałem na odpowiednią pogodę, bo jak do tej pory, maj rozpieścił nas dwoma słonecznymi dniami. Kupiłem też fajne zwijane slicki, lazurowe, gładkie jak dupka. W końcu zapowiedzieli ładną sobotę, a Milenka oświadczyła mi, że chce jechać ze mną nad morze. Przyznam się, że spojrzałem ten pomysł z przymrużeniem oka, ale od dawna mi się to marzyło. Wiedziałem, że Milenka da radę, tylko trzeba będzie przeznaczyć na to cały dzień. W końcu do tej pory najdłuższym dystansem było 76km rok temu, ale ostatnio Lenka coraz lepiej dzidowała. Tak więc postanowiliśmy, że wyruszymy o 5 rano.
Oczywiście wstaliśmy około dziewiątej. Do tego doszło leniwe śniadanie, ale w końcu się ruszyliśmy. Ba! Bardzo bojowo nastawieni. Pierwsze co zajechaliśmy na stację, dopompować slicki, na sam koniec Nowogardu. Z powrotem, Milenka skręciła na Truskolas, co odebrałem jako alternatywną trasę. Alternatywna to może i ona była, ale ja cośtam z mapy odczytałem, a co innego zrobiłem w trasie. W efekcie, zrobiliśmy 15km kółeczko i wróciliśmy do Karska, nieopodal Nowogardu. Jak powiedziała Milenka, zrobiliśmy mały rozjazd :) Kocham tę dziewczynę!
Stamtąd na szczęście już pojechaliśmy prosto do Golczewa. Powiem, że jazda na takich oponkach to bajka. Bez problemu wyciąga się prędkości ponad 30 km/h, nic się przy tym nie męcząc. Za Golczewem jechaliśmy wiochami, spokojnym tempem, chociaż jak na jazdę z Milenką, to całkiem niezłym.
W Pobierowie randka - rybka, fryteczki, gofry, kawusia itp. Obowiązkowo zaliczyliśmy wizytę na plaży, z moczeniem gir w Bałtyku włącznie. Było tak gorąco, że można się było opalać w kąpielówkach. Poleżeliśmy pół godzinki w słońcu i ruszyliśmy do domu.
Powrotną drogę jechało się już znacznie szybciej. Przed Golczewem, Milence stuknęła pierwsza setka. Od tej pory, bardzo uradowana (zresztą ja również), przycisnęła tak, że chciała dogonić młodych łepków na szosówkach, którzy przejechali obok nas jakiś czas temu. Przez jakiś czas jechaliśmy tempem 27-28km/h, oczywiście ja z tyłu, bo depnąć na tym napędzie za bardzo nie mogłem.
W Błotnie, jadąc szosą, Milenka zauważyła jakąś kudłatą osobę siedzącą na schodach i sączącą bronka. Po chwili oznajmiła, że to jej uczeń, który notabene zagrożony jest chyba z wszystkich przedmiotów (czyli palisada - z góry na dół pała). Podjeżdżamy na posesje, a tam wystawiony wzmacniacz i niezły rock'n'rollowy hałas. Chłopak zrobił niezłą minę, co było widokiem wręcz bezcennym. Spotkać kaplicę (ksywka Milenki w szkole) w środku lasu, to szczyt wszystkiego. Speszony był tym bardziej, że do osiemnastki to jeszcze mu trochę brakuje. Pocieszyliśmy się na wiadomość, że chociaż browar był zimny i pojechaliśmy dalej.
Im bliżej Nowogardu, tym Lenka cisnęła coraz bardziej. Wyszła nam bardzo ładna średnia i właściwie aż tak się nie zmęczyliśmy. Milenka jest bardzo dobrym sparingpartnerem. Jak jedziemy to nie ma czasu no foty ani inne bzdury, trzeba cisnąć :)
Kochanie jesteś wielka!