Zawsze chciałem być leśnikiem. Dlatego zabrałem Shrinka na spacer po lesie. Seba, jak Seba, marudził całą drogę - że duży wiatr, że ciężkie sakwy. Ano właśnie, chłopak wozi sakwy. Jak dziadzia :D
Miałem ochotę pojeździć, ale wiadomo, wyłazić się po pracy nie chce. Spojrzałem jednak za okno, a tam na ostro Wenus z Jowiszem, więc to dobry moment, żeby spakować statyw i w teren.
Statyw jednak zbyt duży, do plecaka się nie zmieścił, ale aparacik zabrałem. I kij. Jechałem, jechałem. Aż za ranczo Kondzi. W końcu schodzę, łapię za Canona i nagle chmury, jep.
Coś by się mniejszego Milenka przydało na urodzinki. Nie musi być Manfrotto nawet ;)
Wiosna. Razem z Darkiem pokiwaliśmy się nieco po najbliższych okolicach. Tak krótko - pożarówka->Ostrzyca i nieco dalej na wprost. Potem lasy i powrocik.
Zbliża się wiosenka, pięknie! Choć jeszcze nieco chłodno
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)