Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2008

Dystans całkowity:579.27 km (w terenie 119.00 km; 20.54%)
Czas w ruchu:30:08
Średnia prędkość:19.22 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:30.49 km i 1h 35m
Więcej statystyk

Fajnie było

Środa, 31 grudnia 2008 · Komentarze(2)
Fajnie było

W 2008 roku działo się wiele. Odwiedziłem cztery obce kraje, kawałek Polski, w tym planowany od bardzo długiego czasu Drawieński Park Narodowy. Pojeździłem też tradycyjnie wybrzeżem Bałtyku, zwłaszcza w zimie, kiedy panuje tam niesamowity spokój. Przede wszystkim pojechałem tam z moją kochaną Lenką, która, coś mi się wydaje, złapała rowerowego bakcyla. Mimo wszystko czuję pewien niedosyt, z powodu braku wakacyjnej wyprawy. Ale i tak miało być dużo gorzej. Przejechałem 8000km, a planowałem ok. 6000. Wybrałem się w dwa niesamowite rejony świata, całkiem, nawet bardzo, spontanicznie.

W tym roku pojawiło się dużo pomysłów na następny rok, choć jest duże prawdopodobieństwo, że nie zostaną zrealizowane, bo najpewniej skończę te studia i trzeba będzie się wziąć do roboty :)

Wciąż mam nadzieję i plan, że spotkam się w końcu z innymi bikestatowiczami. Może załapię się na jakiś zlot, nocną masakrę lub jakiś wypad na Śląsk. Piasta już wypiłem, dobry jest... Teraz trzeba się wybrać na Pogorię, bo to chyba inny symbol bikestats :)

Co w przyszłym roku?
Jak będą wakacje to pewnie krótkie, więc może Ukraina, blisko i pięknie. Może uda się zwiedzić Rugię, sfotografować Nikiszowiec. Na pewno będzie wypad do Drawieńskiego Parku i na bank pojadę nad Bałtyk. Ooo, czas zwiedzić Słowiński Park. A może Bieszczady? Ciągle za nimi tęsknię.
Jak nie to, to być może Transcarpatia? Ciekawe jak będzie z kondycją, bo pewnie czasu będzie mało.
Czas wreszcie będzie przejechać ponad 200km, w sumie taki dystans nie jest niczym wielkim. Mam nadzieję, że zrobię jeszcze więcej jednego dnia. Trzeba tylko znaleźć chętnego kompana.


Top 10
Poniżej chciałbym przedstawić 10 miejsc, które wywarły na mnie największe wrażenie w tym roku. Nie jest to ranking najpiękniejszych miejscówek, ale obok nazwy zaznaczyłem stopień ich urzekalności we własnej, pięciostopniowej skali Whoooooaaa!

1. Teide *****
Księżycowy krajobraz, błękit oceanu, wieczne słońce, morze wulkanicznych skał, 60km podjazdu, kręte zjazdy mglistą nocą, kaktusy jako krzewy, drzewa z 20cm szyszkami.


2. Akrafjorden ****
Nieskazitelne piękno przyrody, góry, lazurowe morze, tunele, wodospady, szybkie zjazdy i kraj, gdzie rowerzysta czuje się jak w raju.


3. Kvinnherad *****
Przepiękna uczta dla oczu, pionowe ściany gór, cisza,kapitalne panoramy, promy, specyficzna atmosfera Matre, Sundal i język lodowca, fenomenalne uczucie ukojenia w samotnej podróży.


4. Masca ****
Bezmiar oceanu, La Gomera i Pico del Teide. Trudno wyobrazić sobie wspanialszy widok. Niesamowicie kręte serpentyny z 600m przewyższeniem prowadzące do wioski, z której wydobywają się tylko odgłosy kóz. Niesamowite uczucie sielanki.


5. Drawieński Park Narodowy ****
Dzika przyroda, bezludna puszcza niemalże stworzona pod rower, a także ryki jelenia, namiot, Pustelnia, PGRy, krystalicznie czysta Płociczna, pstrągi i otaczający duch zapomnienia.


6. Barlinecko-Gorzowski Park Krajobrazowy ***
Moje miejsce, do którego zawsze chętnie powracam i wiecznie będę tęsknił. Bogactwo flory i fauny, piękne tereny, rezerwat Dębina, Wilanów, malowniczy Barlinek, ukryte Parzeńsko, Marzęcin, moje miejsce magiczne i dziesiątki jezior, a to wszystko w obrębie przepięknej puszczy.


7. Skaanevik i Postvegen ****
Pustka, cisza, słońce, wiatr i woda i beczenie owiec. Widok na kilkanaście fiordów i dziesiątki większych czy mniejszych wyspepek. U stóp przemykające promy i jachty, a dalej czapa wielkiego lodowca. Także śniadanko na najwyżej położonej skale pośród połonin, ze stromym urwiskiem pod nogami i widok na wszystko co pod sobą.


8. Puszcza Bukowa **
Odskocznia od szarej rzeczywistości, studiów i szczecińskiego gwaru. Strome krótkie podjazdy, singletracki, piękne kolory puszczy, głazy, piachy i błoto, szuter do Binowa, maratony.


9. Łagów i MRU ***
Piękne lasy, krystalicznie czyste jeziora, kręte leśne ścieżki i malownicze miasteczko - Perła lubuskiego. A do tego dziesiątki bunkrów, wioska zrobiona z poradzieckich koszarów, podziemne trasy i atmosfera minionych czasów.


10. Beskid Śląski **
Szlak z Rycerzowej Wielkiej do Przegibka, panorama Tatr, pyszne naleśniczki w schronisku oraz dwukolorowe piwko i sielankowe odprężenie na ławeczce w Słowacji.




Statystyki:
Dystans: 8106km
Ilość wycieczek: 230
Czas na rowerze: 422 godz.
Najdłuższy dzienny przejazd: 157,61km
Najlepsza średnia 31,66 (61,73km / 1h 57min)
Maksymalna prędkość: 71,83 km/h
Maksymalna wysokość: 2100 m n.p.m.

Wszystkiego dobrego i zrealizowania każdych planów i marzeń w 2009 roku!

-------------------------------------
Dzisiejsza wycieczka standardową trasą na WI oraz rundka wokół Głębokiego

Z Sentim po lasach za

Niedziela, 28 grudnia 2008 · Komentarze(5)
Z Sentim po lasach za Mironicami.
Miejsca są naprawdę w pytkę. Ostatnio spuścili wodę ze stawów i jest wyjątkowo malowniczo. Chyba mam szczęście, że mieszkam tak blisko. Uwielbiam tam jeździć.











Małe cyknięcie się po okolicach

Sobota, 27 grudnia 2008 · Komentarze(0)
Małe cyknięcie się po okolicach z klikusem. Zrobiłem te 8000 w końcu. Mało, ale i tak dobrze, zważywszy na to, że czasu wolnego w tym roku brakowało. I tak dobrze, bo myślałem, że z 6500km zakończę rok, tym bardziej, że wakacyjnej wyprawy nie było.





Z Sentim po "lubuskich

Piątek, 26 grudnia 2008 · Komentarze(0)
Z Sentim po "lubuskich lasach". Lasów było mało, bo jeździliśmy okolicami Baczyny przy pomocy GPSu. Swoją drogą fajna zabawka. Znaleźliśmy na mapce jakieś jezioro i kierując się strzałką do niego nawet dojechaliśmy. Szkoda tylko, że okazało się to Jezioro Marwickie, na które jeździ pół Gorzowa - wyjątkowo zaśmiecone i "niemalownicze".





Mapka
Profil

Piękna pogoda była, ale wtedy

Czwartek, 25 grudnia 2008 · Komentarze(5)
Piękna pogoda była, ale wtedy jak siedziałem przy stole. A że podnieść się nie chciało, bo musiałem koniecznie pochłonąć piernika, co siostra upiekła, sztuk kilka serniczków i dwa kawałki snickersa szwagierki. Jak już tyłek się podniósł, to poszedlem z Mikojajem obejrzeć trochę....
...
...
...
... i potem jak już się robiło ciemno i chmury naszły to wyjechałem na krótką przejażdżkę traską
Gorzów->Wojcieszyce->krzyżówka na Łośno->Kłodawa->Gorzów.

Oczywiście ubrałem się jak fircyk w galotach i jak tylko wyjechałem za miasto, to poczułem jak zaczynają marznąć mi niektóre organy. W sensie łapy, giry, tyłek, uszy i takie takie.

Aparatu jak zwykle nie wziąłem, nad czym ubolewałem.

No i ubolewam, że znowu Kevina nie obejrzę na polshit'cie, za to na tvp kulturka będą filmy Bergmana, co do whiskacza pasuje pięknie.

Szczecin - Gorzów parowozem,

Szczecin - Gorzów parowozem,
Wieczorkiem do babciuni świątecznie zapunktować, czyli:
+ wymieniłem bateryjkę w komóreczce. Ba nawet kupiłem, a to się liczy, bo własna inicjatywa punktowana jest podwójnie. Się ostatnio wycwaniłem, bo zacząłem uderzać w nowoczesne technologie. U babci 16-nastki to ważna rzecz, ta komórka.
+ odkurzyłem 2 dywany + fotele i kanapę, z naciskiem na kanapę, na której efekt odkurzania był widoczny szczególnie.
+ uprzednio skleiłem rurę od odkurzacza, bo tego wymagała już.
+ przy okazji naprawiłem pokrętła od żaluzji, które spadły kiedyś i nie działały.
+ plus jeszcze standard - wyrzuciłem śmieci, ale, hola, hola!, nie każdy w rodzinie może tego zaszczytu dostąpić.
- minusik za to, że skłamałem, że do spowiedzi chodzę. No może pójdę, więc będzie kiedyś plus. Na razie jednak plama na honorze.

W rankingu nieskromnie przyznam, że jako jedyny w rodzinie mam bilans punktów dodatni. Niestety, reszta "chujowych wnuków" wciąż na minusie.

Raniutko z Lenką wstaliśmy,

Sobota, 20 grudnia 2008 · Komentarze(3)
Raniutko z Lenką wstaliśmy, opatuliliśmy się w fatałaszki i wyciągnęliśmy rowerki przed klatkę. A tam pada. Wszędzie mokro, pełno kałuż. pogoda więc idealna na coroczny, spontaniczny wyjazd do Międzyzdrojów. Pomijając osiołka z PKP, to wycieczka obfitowała w przeróżniste zwierzątka.
Było np. takie co robiło myyyyuuuuuu


Było kilka leni, co się nawet nie ruszyły


I dwa ryjki i dziubki



Następnie tempem spacerowym pojechaliśmy do Warnowa

drogą, o taką:



Dojechaliśmy do Wisełki, a tam zjedliśmy świeżuteńkie pierniczki i różową świnkę


Z Wisełki, standardowo, plażą do Międzywodzia. Nie było prawie nikogo.








No i tyle. Z powrotem Milenkę dosięgła kontuzja kolana, ale jakoś się dokulaliśmy do Warnowa.
Przy okazji spadł mi licznik na podłogę i zmarł...
Mój nastrój więc się zmienił na grobowy, ale Lenka zrobiła mi później przepyszne spaghetti więc się trochę mi polepszyło. Przecież najważniejsze są w życiu wrażenia :) A było fajno.

Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin,

Czwartek, 18 grudnia 2008 · Komentarze(4)
Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin, szarzy ludzie. Deprecha. Chociaż całkiem klimatycznie.

Wybrałem się dzisiaj do Skolwina wzdłuż Odry. Takiej biedy jak tam nie widziałem nigdzie. Gocław to jedna wielka ruina.


W tych budach mieszkają prawdopodobnie ludzie. Wnioskuję tak, po ulatniających się dymach z kominów i setkach kotów. Kosmos!


Potem obejrzałem wieżę Bismarcka


A to już Skolwin. Same ruiny




Huta Szczecin. Nawet nie wiedziałem, że w tym mieście jest coś takiego. Znaczy się nie sądzę, żeby coś tam jeszcze działało.