Raniutko z Lenką wstaliśmy, opatuliliśmy się w fatałaszki i wyciągnęliśmy rowerki przed klatkę. A tam pada. Wszędzie mokro, pełno kałuż. pogoda więc idealna na coroczny, spontaniczny wyjazd do Międzyzdrojów. Pomijając osiołka z PKP, to wycieczka obfitowała w przeróżniste zwierzątka.
Było np. takie co robiło myyyyuuuuuu


Było kilka leni, co się nawet nie ruszyły


I dwa ryjki i dziubki



Następnie tempem spacerowym pojechaliśmy do Warnowa

drogą, o taką:



Dojechaliśmy do Wisełki, a tam zjedliśmy świeżuteńkie pierniczki i różową świnkę


Z Wisełki, standardowo, plażą do Międzywodzia. Nie było prawie nikogo.








No i tyle. Z powrotem Milenkę dosięgła kontuzja kolana, ale jakoś się dokulaliśmy do Warnowa.
Przy okazji spadł mi licznik na podłogę i zmarł...
Mój nastrój więc się zmienił na grobowy, ale Lenka zrobiła mi później przepyszne spaghetti więc się trochę mi polepszyło. Przecież najważniejsze są w życiu wrażenia :) A było fajno.

Komentarze (3)

Morze! :D
Pohasałbym po plaży trochę. :)

"Przecież najważniejsze są w życiu wrażenia" - DOKŁADNIE TAK!

Kij z licznikiem! :)
Będziesz miał nową zabawkę.

Pozdrawiam!

Mlynarz 01:57 wtorek, 23 grudnia 2008

Napewno wiało masakrycznie :D widzoc po fotach. Źuberki kiedyś musze fotke zrobić w puszczy niepołomickiej, robin powiadał że ino można zobaczyć jak jest pora śniadaniowa tylko póżniej idą w głąb puszczy:D Jak zawsze udane foty:D Pozdr

DARIUSZ79 08:21 niedziela, 21 grudnia 2008

Zwierzątka i okolice super. Przepiękna wycieczka. Pozdrawiam

robin 23:59 sobota, 20 grudnia 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa chnaw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]