Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:256.43 km (w terenie 41.00 km; 15.99%)
Czas w ruchu:13:33
Średnia prędkość:18.92 km/h
Maksymalna prędkość:49.69 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:42.74 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Przez knieje

Wtorek, 22 marca 2011 · Komentarze(1)
Pierwszy powrocik z pracy w tym roku. Pogoda była dziś przepiękna, wręcz wzorcowa. Pomyślałem sobie, że przydałaby się kamerka na kask, żeby pokazać jak miło można się karnąć po robocie. Może mi żona kiedyś kupi... :)



Całkiem niezły czas jak na początek, chociaż wiatr może troszkę sprzyjał. Jeśli odjąć 7 minut z rana, to wychodzi tak, że ze Szczecina do Nowogardu jadę godzinkę dłużej niż pociąg.

Randka

Sobota, 19 marca 2011 · Komentarze(3)
Randka z moją Ukochaną bardzo udana. Powolutku, bez pośpiechu pojechaliśmy sobie nad jeziorko do Maciejewa. Ptaszków w wolierze jeszcze nie ma ale za to latają pierwsze cytrynki. A to oznacza, że już wiosna.



Po drodze w lesie skręciliśmy nad jeziorko koło Godowa, o którym Milenka wspominała mi już wiele razy. Nie było nawet psów wałęsających się nam pod kołami. Tak więc bardzo miły i udany dzień!

Sobotni wypad do Rybokart

Sobota, 12 marca 2011 · Komentarze(3)
Nie było planowanej dwusetki, ale był za to fajny wyjazd do Rybokart ze Shrinkiem i Misiaczem.

Na początku zaskoczyła temperatura - 12 stopni pozwala już jeździć na dwie warstwy odzieży. Na polach jakoś tak przyjemnie - żółciutko. Jeszcze troszkę i wszystko zacznie się zielenić. Jechało się też bardzo przyjemnie, pomimo tego, że szosy strasznie dziurawe. Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Trzygłowiu, gdzie jest okazały pałac, właśnie remontowany.





Pół godzinki przerwy na posilenie się i zdjęcia, po czym ruszyliśmy do Rybokart. Wybór trasy na skróty sprawił, że właściwie pojechaliśmy naokoło. Ale było warto, bo zahaczyliśmy o kawałek terenu, po którym obecnie jeździ się przednio. Nie ma już zmarzliny, za to ziemia jest nasiąknięta, tak, że można się i pouślizgiwać i pozapadać - sama frajda.





W Rybokartach kolejny postój na bułeczkę. Pałac w tej wsi jest imponujący, ale nieco się zawiodłem. Z bliska troszkę już zaniedbany, a ruiny pomieszczeń przypałacowych niszczą jego urok. Być może w kwietniu, maju, będzie nieco ładniej, gdy zrobi się zielono i z jeziora zniknie lód.





Z racji tego, że nie wszyscy lubią teren, resztę trasy zrobiliśmy dość nudną szosą, tym bardziej, że wiatr przestał być już naszym sprzymierzeńcem. Dojechaliśmy do Gryfic, gdzie Sebastian zaproponował odwiedzić Muzeum Kolei Pomorskich.









Szkoda, że już nie można praktycznie spotkać takich maszyn w działaniu.

Dalej to już prosto do Nowogardu. Misiacz pod koniec przycisnął, mnie złapał mały kryzys. Troszkę treningów, zmiana oponek na łagodniejsze oraz porządne dopompowanie i będzie dobrze.

Przed samym Nowogardem zadzwoniła Milenka z rozkazem przyjazdu na grilla na działeczkę. Trzeba było więc skorzystać :)

cośtam

Wtorek, 8 marca 2011 · Komentarze(0)
Kawałek wolnego popołudnia, przeznaczony na rozruszanie się z Milenką. Na pożarówce chłopaki ostro ćwiczą podjazdy. Żeby mieć tylko więcej czasu, to by się też pośmigało.