Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2007

Dystans całkowity:1126.55 km (w terenie 291.00 km; 25.83%)
Czas w ruchu:58:21
Średnia prędkość:19.31 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.94 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Rano małe kamikadze waliły nam

Niedziela, 30 września 2007 · Komentarze(8)
Rano małe kamikadze waliły nam w szybę od balkonu. Naliczyliśmy 5, w tym jedna ofiara śmiertelna.



Potem, skacowany po spotkaniu u Afromana, wyruszyłem nad jez. Gołębie pojeździć z Afro i Klikusem po lasach.




Generalnie, z nimi to jak z dziećmi :) Jak im powiesz, żeby jechali przede mną, w celu zrobienia zdjęcia, to pojadą kałużą. A była taka ładna, zielona. Chcąc zrobić zdjęcie prawdziwka, przyozdobią go rowerowymi gadżetami. Natomiast jak się czaiłem do zaskrońca, to oboje wjeżdżają w kadr i hamują ryjąc się w ziemi. I tak w kółko... Szczegóły w albumie.



Link do albumu

Jesień w pracy

Jesień w pracy








W końcu złożyłem szerszenia. Kokpit to tragikomedia, łańcuch pryka bo rozciągnięty, ale ogólnie jest w pytkę.


Po południu z Klikusem wyjechaliśmy w deszczu pofikać po lasach koło Różanek (Gorzów->Wojcieszyce->Różanki->Wojcieszyce->Kłodawa->Gorzów).


Link do albumu

Sponsor dnia: Led Zeppelin - Dazed and Confuzed

Do pracy, na pocztę i

Środa, 26 września 2007 · Komentarze(3)
Do pracy, na pocztę i wieczorkiem (Wojcieszyce->Łośno->Kłodawa) sprawdzić czy są rydze w lesie. Nie ma.
Ale była mgła za to.

Nad Wartą i Kanałem Ulgi w drodze do pracy



Wieczorkiem, koło Łośna


Taka moda na bikestats się zrobiła, że wpisujemy utwory latające cały dzień po głowie. No więc dzisiejszy dzień sponsorował Skunk Anansie - Yes, it's fucking political.

Dzień z dupy vol. 2
Najpierw

Niedziela, 23 września 2007 · Komentarze(3)
Dzień z dupy vol. 2
Najpierw Sentiego zrobiłem w bambuko bo umówiliśmy się na śmiganie po Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Zaspałem.

Tak więc pośmigaliśmy po lasach Barlinecko-Gorzowskiego Parku.

Musiałem się wyszaleć i to na tyle, że przeleciałem w końcu z 2-3m przez kierownicę. Na singlu koło jeziora ciutkę za mocno depnąłem w korbę, po czym wyrzuciło mnie z trasy, wjechałem na korzeń, wyskoczyłem i wylądowałem kołem na uciętym pniu. Skutek: Klocek hamulcowy pod obręczą, pierwszy raz niemalże dobiłem amora i snake połatany 3 łatkami i prezerwatywą. Pojeździłem z 7 km i znowu powietrze zeszło. Odezwał się na szczęście u mnie instynkt MacGyvera i zawinąłem skaleczenie na dętce w patyk, po czym wsadziłem w koło. Przejechałem na tym jeszcze 75km i pewnie jeszcze dłuuuugo pośmigam.







Link do albumu

Trasa:
Gorzów->Wojcieszyce->Jez. Nierzym->Santoczno->okolice rezerwatu Przyłężek->Wilanów->Wielisławice->Buszów->Danków->Łubianka-> Jez. Gołębie->Kłodawa->Gorzów

Miałem piękne plany na weekend.

Sobota, 22 września 2007 · Komentarze(4)
Miałem piękne plany na weekend. Niestety objawy jakiejś grypy żołądkowej zmusiły mnie do pozostania przez cały dzień w łóżku. Nie mogłem sobie podarować weekendu bez roweru więc pod wieczór wystartowałem w wyścigu kurierów. Zająłem zaszczytne ostatnie miejsce 7/7. Trasa obliczona była na 23km jak się potem dowiedziałem, czyli zrobiłem 20 więcej. Nawigacja u mnie kuleje.




Ale było fajnie. Wieczorkiem przy fontannie spotkanie z piwkiem :)

Link do albumu

Rano do pracy. Umyłem rowerek.

Środa, 19 września 2007 · Komentarze(1)
Rano do pracy. Umyłem rowerek. Wypłukałem z tonę piachu. Przy okazji dostałem świetną rzecz - Zmywacz uniwersalny Wurth'a. Od dzisiaj koniec ze skrobaniem smaru z kasety. Psik, psik i smar spływa jak marzenie. Koszt dla zainteresowanych to 13-15zl za 500ml. Starcza na 2-3 razy.

Potem śmignąłem do babciuni i po paliwo czyli piwo.