Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2008

Dystans całkowity:782.79 km (w terenie 202.00 km; 25.81%)
Czas w ruchu:39:58
Średnia prędkość:19.59 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:39.14 km i 1h 59m
Więcej statystyk

Maraton Gryfa w Szczecinie.

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · Komentarze(4)
Maraton Gryfa w Szczecinie. Było ciężko, cieniutko ale pięknie!!! W M2 zająłem zdaje się 22/36. Hmm, trasa wspaniała, ale jeszcze nie mam wystarczającej techniki, żeby móc ją sprawnie pokonać. Na zjazdach, które były w większości singletrackami wszyscy mnie mijali. Za to podjazdy były moje. Mijałem się z grupką ludzi tak kilkakrotnie przez cały maraton. Oczywiście pierwsze okrążenie to zadyszka, drugie to potworne skurcze. Najgorzej było właśnie podczas przenoszenia rowerów przez zwalone drzewa. Tak mocno kłuły, że kilkakrotnie padałem na ziemię. Ale to jest przecież najpiękniejsze w tym sporcie!!! :D
Gratuluje klikusowi, ścigał się ostro i przyjechał 19 minut przede mną







Cudo!
Uwielbiam kwiecień.

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Cudo!
Uwielbiam kwiecień. Chętnie wstaję na ósmą na uczelnię - dojazd oczywiście rowerkiem. Tym chętniej się wstaje jak się ma świadomość, że o 10 już wolne.
Można wtedy na przykład zrobić objazd trasy maratonu, żeby sprawdzić jak rozłożyć siły. Gdzie jechać spokojnie, gdzie przyspieszyć. Tak też postanowiłem zrobić. Telefon do klikusa, oczywiście marudzenie, że zakwasy, no ale jak to klikus zdecydował się w 10 sekund.

Postanowiliśmy jechać wg mapki, którą sobie elegancko wydrukowałem. Nic na niej nie było widać. Dotarliśmy na start i tam już pod górę asfaltem do Jeziora Szmaragdowego. Potem jeszcze stromiej, już w terenie i jesteśmy kilkadziesiąt metrów wyżej. Ciężko mi będzie w tłoku tam lawirować. Nieco dalej jak zwykle się zgubiliśmy i w końcu pięknym żółtym szlakiem dojechaliśmy do Głazu Szwedzkiego


Znowu się zgubiliśmy i już powoli zapowiadało się że tę trasę olejemy. Tak też się stało. Dojechaliśmy do Głazu Grońskiego i później cudownym czarnym szlakiem przed siebie. Tym sposobem dotarliśmy do asfaltu i dalej do Kołowa







Następnie szutrowym zjazdem (cudo!) do Binowa i tam zgodnie z mapą zorganizowaliśmy sobie punkt żywnościowy - batoniki i woda. Szybko jednak doszliśmy do porozumienia, że trzeba kupić żubra i kiełbachę :) I cyk nad jeziorko. Ognisko, piwko, słońce, cisza :)



Zdumieni postanowiliśmy jechać dalej, o dziwo, zgodnie z trasą. Ale...
:)
Tak przecież nie można. Klikus postanowił skręcić "gdzieś", czyli tam gdzie nie było nikogo od czasu wymarcia mamutów.



Jakoś - nie wiem jak, udało nam się znaleźć ścieżkę, która doprowadziła nas do Szczecina. Na zakończenie czułem jeszcze niedosyt i pocisnąłem Autostradą Poznańską, ze średnią pewnie wyższą niż 35kmh.


Tak oto wyglądał nasz objazd trasy maratonu. Niewiele tej trasy objechaliśmy, więc taktyka taka jak zawsze - ciśniemy od startu. A jak!

Link do albumu z fotami

Trasa:
Na uczelnię i do ksero szerszeniem.
Szczecin->poznańską->las->las->las->Kołowo->Binowo->poznańską->Szczein

Co za dzień. Najpierw

Wtorek, 22 kwietnia 2008 · Komentarze(7)
Co za dzień. Najpierw standardowo, na wydział szerszeniem.
Po południu chciałem wyciągnąć Klikusa na rower i ten zgadał się z Adim. No... po Adim można wiele się spodziewać. Pojechaliśmy więc do Puszczy Bukowej. Na trasie poznańskiej średnia jakieś 35, potem pierwszy podjazd. Klikus został, ja staram się trzymać za Adim i cisnę. Prędkość najpierw 38kmh puls bliski maksymalnemu, a on mi jeszcze odjeżdża. No i sobie podarowałem gonitwę. Potem szybkie serpentynki. Wyciągnąłem ponad 54, Adi oczywiście jeszcze więcej i wyprzedził mnie klikus. Wiadomo jak to na zjeździe. Dopóki nie kupię sobie jakiegoś mniejszego amorka zawsze tak będzie. Tereny oczywiście piękne ale jakoś nie było czasu się zatrzymać na foty.
Zrobiłem tylko dwie. No nie mogłem się powstrzymać



Bilans wycieczki
-znowu gdzieś na dziurach zgubiłem lampkę, taka fajna była
-oczywiście kapeć, ale dało się jechać.
-Średnia z tej trasy wyszła pewnie około 26-27kmh

Powrót trasą przez basen górniczy. Aż wstyd opowiadać ile przepisów się złamało.

No i co tu mówić. Adi to jak dla mnie nie ta liga :) Ale fajnie i zapas sił jakby co to jeszcze mam. Kondycję sprawdzę w niedzielę.

Szczecin Autostradą Poznańską->Binowo->Kołowo->Szczecin przez Basen Górniczy

Wycieczka rekreacyjna. Pojechałem

Niedziela, 20 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Wycieczka rekreacyjna. Pojechałem z klikusem najpierw na Jasne Błonia


Potem w kierunku Lasku Arkońskiego sprawdzić czy aby nie ma przypadkiem pięknych chodziarek :)


Nie było :(
Tak więc smutni wróciliśmy.


Najpierw szerszeniem do Netto.

Najpierw szerszeniem do Netto.
A potem z klikusem potargaliśmy setuchnę.
Pogoda, już tradycja - nijaka, ale jakoś się pofatygowaliśmy traską:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Dobieszczyn->Myślibórz Wielki->Nowe Warpno->Dobieszczyn->Tanowo->Pilchowo->Szczecin
Fotek nie robiłem, bo jakoś się nie chciało.
Tylko taka, pokazująca, że Warpno wiśnią stoi.

Nic dziwnego, w końcu cola 2 litrowa kosztuje tam 5,70, a ludzie mający na pierwszy rzut oka niewiele wspólnego z kolarstwem jeżdżą cannonami z leftym :/

W domku zastosowałem eksperymentalną kurację - wanna z gorącą wodą + zimny żubrzyk. Leżałem grubo ponad godzinę :D

Normalnym rowerem wyszło mi:
101,00km w czasie 4,08 ze średnią 24,41. Całkiem nieźle. Lecę na grilla :D

Dziś w Szczecinie nie padało

Piątek, 18 kwietnia 2008 · Komentarze(1)
Dziś w Szczecinie nie padało i nawet prąd był, choć jak się okazuje nie wszędzie...
Tak czy inaczej po południu wybrałem się z klikusem pojeździć po okolicach. Pokręciliśmy się najpierw po Lasku Arkońskim, Nie czuję się dobrze we wspinaczkach na podmokłych terenach, ale tam to momentami brodziliśmy w bagnach.
Potem pojechaliśmy szosą do Niemiec:
Szczecin->Dobra->Lubieszyn->Linken->Bismark-Loeknitz.
Powrót do granicy tą samą trasą i potem przez Dołuje i Mierzyn do Szczecina.

Lasek Arkoński




Wieczorem kuracja żuberkiem i mnie ścięło.

Ciągle pada. Leje już w tym

Czwartek, 17 kwietnia 2008 · Komentarze(1)
Ciągle pada. Leje już w tym Szczecinie chyba drugi tydzień. Jeszcze trochę i zeświruję. Jak tak dalej pójdzie to maraton gryfa sobie odpuszcze.
Tak więc, dziś znowu tylko na siłkę.

Siłka.

Wtorek, 15 kwietnia 2008 · Komentarze(5)
Siłka.