Nie ma lekko. Ja rozumiem, fajnie mieć kogoś, kto motywuje do jazdy. Ba, mieć taką dziewczynę to już marzenie. Ale kurde, no nie codziennie. Po pracy nie można odpocząć, poleżeć w wyrku, popatrzyć w sufit, bo zaraz słyszę "wstawaj ramolu, nie marudź", albo "no dawaj idziemy pokręcić". Tak więc coś się z Milenką ostatnio dzieje, co mnie zaczyna nieco niepokoić.
Co najlepsze, ciągle się dopytuje jaka średnia. Teraz muszę kupić Milence licznik. Zakup dzwonka uważam za nieaktualny.
A dzisiaj śmignęliśmy do Dobrej, tam skręciliśmy na Błądkowo i przez Ostrzycę do Wierzbięcina do Madzi. Powrót wieczorkiem.
Słitaśne focie tylko z lotu, bo Milenka nie lubi tracić czasu na schodzenie z siodła ;)
Komentarze (4)
Oj, Paweł... Trochę nam jeszcze do Ciebie brakuje. Właśnie dzisiaj szukałem z Milenką przepisu na te Twoje rozkręcenie rowerowe w ostatnim czasie. Niestety motywacji czasem brakuje.
Sikor, rozkręcę te części i chyba wywalę wpiździet. Połowa z nich nie nadaje się już do użytku.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)