Wpisy archiwalne w kategorii

_Mini

Dystans całkowity:11653.34 km (w terenie 1466.42 km; 12.58%)
Czas w ruchu:700:47
Średnia prędkość:16.60 km/h
Maksymalna prędkość:50.22 km/h
Liczba aktywności:536
Średnio na aktywność:21.74 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Przejazd

Piątek, 26 lutego 2010 · Komentarze(9)
Wcześniejszy wyjazd z pracy spożytkowałem bardzo słusznie, bo z przeznaczeniem na rower. Muszę jednak tutaj wyraźnie zaznaczyć, że ów wyjazd odbył się z ogromną pomocą mojej Ukochanej, bowiem jak przyjeżdżam do domu, to czeka na mnie już obiadek. Milenka więc jest dziewczyną naprawdę złotą.

Wyjechałem trasą na Wierzbięcin, bo jeszcze nie kupiłem mapy i nie chcę się nigdzie indziej zapuszczać. Oczywiście tak jak w Szczecinie hulało słońce, tak w Nowogardzie szarówka. Ale jechało się fajnie. Troszkę zmarzłem, nawet mocno, bo zaczęły mnie boleć od tego zęby, ale po ubraniu się było już spoko, chociaż nóżki jeszcze odmawiają czasem posłuszeństwa.

I tak dojechałem do Dobrej, tam już na sam początek pojawiają się ruiny zamku von Dewitzów. Postanowiłem, że zrobię więcej zdjęć innym razem, przy bardziej sprzyjających warunkach.











Powrót przez Błądkowo -> Ostrzycę -> Wierzbięcin do Nowogardu był już dużo szybszy.

Przejażdżka

Czwartek, 25 lutego 2010 · Komentarze(3)
Przejażdżka z Milenką do Kulic. Ładnie dzisiaj było, nawet wiosennie się ubraliśmy ale czasu było niewiele i zaraz zaszło słońce. Chciałem wypróbować dziś nową zabawkę, ale chyba poczeka ona na następną okazję.

Lelum polelum

Czwartek, 18 lutego 2010 · Komentarze(1)
Zima się kończy. Kurcze, no jak wracałem z pracy to pola już nie były tak zaśnieżone jak wczoraj. Zaczynają pojawiać się badyle, co oznacza, że wiosna tuż tuż. Niestety nie za bardzo się nafotografowałem. Dlatego mały muł z tego powodu.

Tak więc dziś znowu pojeździłem. Wcześniej skończyłem robotę, ale wyszedłem i tak późno, bo o 16:30. 15 minut zajęło mi grzebanie przy rowerze, bo prawie się już rozpada. No ale zabrałem ze sobą aparat i... g*wno wyszło, bo już ciemno. Tym bardziej jestem wściekły. Przy okazji pojechałem zobaczyć, jak tam się trzyma moje stado karibu. Muszę powiedzieć, że są spoko. Jedne jedzą, inne leżą.





Traska mokrą szoską, jak wczoraj, do Wierzbięcina i dalej do Bienic. Później się rozpadało i dzięki temu było pięknie! Tego mi brakuje, zimnych klimatów, ciszy, deszczu, wody w butach i przemarzniętych stóp.

A jak tam moja dieta?
Aaaa, jakoś leci. Ostatnie ważenie - 11 lutego i waga spadła do 67,5. Kilogram, nieźle, zważywszy na to, że przez ostatnie 2 tygodnie trochę się nawpieprzałem. Nie jestem pewien, ale możliwe, że przez tę dietę ostatnio coś choruję. W każdym bądź razie dostałem skierowanie na badania morfologii i cukru.

Przejaździk

Poniedziałek, 15 lutego 2010 · Komentarze(2)
W końcu przełamałem zimową chandrę. Pomimo ciemności, wilgoci i ogólnego przygnębienia zrobiło się te 15 km. Mało, ale lepszy rydz niż nic. Śnieg trzyma od 18 grudnia, jednak czuję w kościach, że idzie wiosna. Jestem pewien, że dzisiejszy wyjazd to prawdziwy początek sezonu :)

Dojechałem dzisiaj tylko do Wierzbięcina. Fajna droga, troszkę mokra i gdzieniegdzie resztki śniegu, ale jazda ogólnie miła. Łańcucha w ogóle nie słychać, bo mało że przesmarowany to jeszcze uszka przykrywała czapencja, którą Milenka kupiła mi na gwiazdkę. Niestety, baterie w halogenie wysiadły i dalsza jazda była niebezpieczna.

Poza tym, to w marcu trzeba zrobić koniecznie remont rumaków, bo jeżdżą tak trochę na słowo honoru.

Oslo

Poniedziałek, 8 lutego 2010 · Komentarze(1)
Kategoria _Mini
Tym razem prawdziwym rowerem, z przebitą dętką i po osiedlu Milenki kuzynki w Oslo. Mało, ale lepsze to niż nic.





Później było trochę śniegu


Wieczorna panorama Drammen z góry, na którą wjeżdża się spiralnym tunelem


i z rana powrót do szarej rzeczywistości

Zmiany

Czwartek, 21 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Zmiany, zmiany, zmiany...
Koniec ze Szczecinem. No prawie. Od lutego mieszkam w Nowogardzie. Długo się namyślałem, decydowałem i zniechęcałem, ale w końcu podjąłem tę decyzję. Co prawda ze Szczecinem się na zawsze nie rozstaję, bo nadal tam pracuję, ale mieszkać nam się już najzupełniej nie opłaca. A przekonałem się szczególnie dlatego, że dostrzegłem nowe perspektywy... rowerowe :) Jak by nie patrzyć, to tereny w bliższej lub dalszej okolicy są znacznie ciekawsze niż w Szczecinie. Planuję też jak to się tylko da wracać z pracy do naszego nowego domu rowerkiem. Czyli zawsze te 65-70km się zrobi dla relaksu. Szczegóły na mapce.
Propozycji innych ciekawych miejscówek w okolicach zawsze chętnie wysłucham :)



W związku z przeprowadzką dzisiejsze wielkie 4 kilometry to podróż na PKP Szczecin i z PKP Nowogard do domu Milenki, zawieźć szerszenia. Niestety ostatnio nie mam jak pośmigać, właściwie wolę nie jeździć, bo znów kolejne przeziębienie mnie złapało. Trzeba się wykurować do urlopu.

Co do rowerowych planów, to może się jednak zdarzyć, że w lutym wszystko się pokrzyżuje ale z zupełnie innego powodu. Ale to już sprawa, że tak powiem rozpatrywana na szczeblu unijnym :)

Dieta 3R działa! I to jak. Poprzednio się ważyłem 23 grudnia i waga wskazywała 72,8-73 kilo. Ostatni pomiar robiliśmy z Milenką 16 stycznia i waga wskazała 68,6kg. Dietę zaczęliśmy 2 stycznia, więc przypuszczam, że w dwa tygodnie schudłem około 4 kilo. Milenka jakieś 1-1,5kg ale ma znacznie mniej do zrzucenia. Do tej pory raz spróbowaliśmy czegoś słodkiego - serniczka u babci, a jak wiadomo na babcie niektóre argumenty nie działają.

Teraz już waga będzie spadać nieco wolniej. W każdym bądź razie cały czas walczymy, taką oto dietą


Tabelka wykonana przy użyciu serwisu http://www.tabele-kalorii.pl/

Dojazdy

Środa, 13 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Pomimo tego, że wolny byłem już przed południem, nie pojechałem dalej niż do pracy i z powrotem. Ochotę miałem straszną, ale jazda ani po zaspach ani tym bardziej po mokrym asfalcie mnie nie bawi.

Zimowa Wenecja




Pajacowanie

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(5)
Pajacowaniem trzeba nazwać wypad na rower tak jak dziś. Od kilku dni, właściwie od ostatniej jazdy łaziło mi po głowie kolejne pojeżdżenie. Wczoraj zasypało cały Szczecin śniegiem, co moje pragnienie wręcz spotęgowało :) I tak skończyłem dzisiaj wcześniej pracę (9,5 godziny) i pojeździłem.

A jeździć się nie da. Miejscami śniegu po ośki, chodniki jako tako już odśnieżone, ale koło nadal grzęźnie. Tym sposobem dojechałem do ronda koło Wydziału Gier i Zabaw. Tam jakoś w lewo, prawo, lewo (inaczej: gdzie mniej ludzi) i byle bardziej odśnieżoną drogą do domu. Na chodniku, zwłaszcza w okolicach Maka unosi się zniewalający, różany zapach przypominający Toi Toje.

Na zdjęciu tego nie widać (i nie chciałem jeszcze dodatkowo pajacować z aparatem), ale jeździć po tym się nie da.





Tym sposobem, jutrzejszy wypad gdziekolwiek rowerem raczej się nie ziści. Chociaż kto wie...

Dieta 3R trwa już 11 dzień. Wczoraj miałem potworny kryzys. Tata Milenki strasznie kusił słodyczami. A to połamał czekoladkę, a to pomachał sernikiem, pysznym kurde. Znaczy chyba, nie wiem. Nie próbowałem. Doszedłem do wniosku, że chyba mnie sprawdza, czy będę dobrym mężem Królowej. Nie ugiąłem się w każdym bądź razie. Nasze wyrzeczenia chyba dają efekty, bo ja mówię, że Milenka wyszczuplała, a Milenka mówi że ja. Mam nadzieję, że nie jest to tylko węglowodanowa fatamorgana...

Dodatkowo zawziąłem się i robię pompeczki, brzuszki, na razie lekko, ale od lutego, łuhuhu! W każdym bądź razie nadchodzą zmiany! Wielkie, na tyle, że spora część planów z końca roku zostaje wykreślona.

Ale o tym innym razem. Oby nie było to coś takiego co podesłał Sentiescu

.

Dietetycznie

Czwartek, 7 stycznia 2010 · Komentarze(10)
Skromny obiadek, skromna przejażdżka. Niestety tylko na tyle mnie w dzień powszedni stać. Ważne, że walka z brzuchem trwa!



Traska standardowa jak z Milenką na Głębokie, tylko że do namalowanego ronda. Krótko, ale inaczej bym zamarzł.

A tak BTW, słyszałem w radio dzisiaj ciekawy patent na zimowe opony. Pomalować je i jeszcze o świeżej farbie przejechać po piachu.