Wpisy archiwalne w kategorii

_Mini

Dystans całkowity:11653.34 km (w terenie 1466.42 km; 12.58%)
Czas w ruchu:700:47
Średnia prędkość:16.60 km/h
Maksymalna prędkość:50.22 km/h
Liczba aktywności:536
Średnio na aktywność:21.74 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Lodzik

Środa, 15 grudnia 2010 · Komentarze(0)
To sobie z Sebą pojeździliśmy. Prawie 7 kilometrów w 42 minuty, oznacza tylko tyle, że na jezdni lód. Nie leżałem, ale majtałem się przez całą szerokość pasa.



Teraz wiem, po co są kolce. Milenki rowerek niestety nie na takie warunki. Do tego niby fajna lampka nie daje rady w -15 stopniowym mrozie. Zresztą, my też.

Tytanowy nabytek

Niedziela, 5 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Dzisiaj ze shrinkiem wybraliśmy się do lasu. Śniegu dużo to i frajda miała być nawet. Dlatego też pomyślałem, że wezmę tylko mały plecaczek, a aparat zostawię w domu. Oczywiście było to błędem, bo w lesie zimą jest zajebistnie. Dlatego focisze tylko u Sebastiana.

Śmignęliśmy razem przez Czermnicę, nad jeziorka. Potem lasem tachaliśmy się przez zaspy, gdzie całkiem nieźle mnie zarzucało. Na tyle, że Sebastian zdążył mi kilka razy uciec. Hmm, wczoraj założyłem na przód conti survivale i nie powinno być źle. Chyba powinienem przyzwyczaić się do nowych warunków jeszcze przez kilka dni.

Lasem dojechaliśmy do szosy na Błotno, a następnie do Błotna obejrzeć wielkiego dęba. Powrót przez Trzechel i Czermnicę.

W Nowogardzie, kiedy Sebastian pojechał już do domu, napotkałem Milenką, która szła akurat na spacer. Wybrałem się więc i ja. Stąd też taka średnia.

Ale ale... od jakiegoś czasu marzyłem sobie o tytanowym bike'u. Nie wiem dlaczego ten materiał mnie aż tak pociąga, ale ma coś z magii :D Pomijając wytrzymałość, najfajniejsze jest to, że praktycznie nie koroduje. Dlatego też, ten obskurny lakier...



chcę wyszkiełkować, tak żeby powstało satynowe wykończenie, ciemniejsze niż po po szczotkowaniu.

Co cieszy, ramka ma poziome haki, bo chciałbym mieć prosty rowerek, bez tych wszystkich przerzutek, kaset itd. Wyjdzie z tego prawdopodobnie singlespeed albo ostre. Się zobaczy.



Kolejny plus taki, że do ramy dołączony był suport Campagnolo Chorus.



Przede mną pewnie co najmniej rok kompletowania rzeczy. Najpierw chciałbym znaleźć jakiś ciekawy karbonowy widelec ahead na 1 cal i stery.

Jakieś propozycje co do innych części?

Może ktoś wie, gdzie w Szczecinie można zlecić szkiełkowanie?

Terrren

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(1)
Łojojoj, ale mi się chciało na rower. To i pośmigałem. Mróz siarczysty i słońce, ale ciepło się ubrałem i było spoko. Zwłaszcza filcowe wkładki plus ocieplacze się sprawdzają o tej porze roku. Kto marznie, temu polecam...

Z początku szybko poleciałem szosą do Karska, tak ze średnią 27km/h. Zajechałem do drzewa, a potem powrót i do Zielonej Kuźni. Chciałem dojechać do mostku na Trzechelskiej Strudze, tyle że się pogubiłem. Dzięki temu pośmigałem troszkę po pięknym lesie.





Dojechałem do szosy na Trzechel i skręciłem jeszcze troszkę w las nad jeziorka czermnickie.



Powrocik był ciężki bo opadłem z sił i nie miałem już energii na ciśnięcie.

Na szaro

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(3)
Deszcze ubiegłego tygodnia zmyły z lasów ostatki liści. Przenikające zimno, bezwzględnie wdzierające się między konary zmurszałych drzew przegania w sen ostatnie tchnienia. Jeszcze gdzieniegdzie słychać stukot dzięciołów, harcujące w tarninie bogatki. Na polach coraz tłumniej gromadzą się sarny. Zimą będą je zamieszkiwać wielkimi rodzinami, wyszukując spod śniegowej pierzyny ostatnie łodygi rzepaku, które o tej porze roku mają zapewnić im egzystencję.

Tymczasem dwa niedźwiedzie wyszły dziś ze swej gawry. Dla nich na zimowy odpoczynek jeszcze za wcześnie, choć listopadowa słota zwykle kołysała je do snu. Tym razem wybrały się na poszukiwanie przygód, w miejscu, gdzie niegdyś książę von Dewitz przyjął lenno od Warcisława IV. Ciężka to była podróż i zdawać by się mogło, że bezowocna. Jednak myliłby się ten, który by tak uważał. Te dwa niedźwiedzie nie szły się posilić przed zimą. Zgromadziły potrzebne zapasy tłuszczu podczas ostatniego lata, które wyjątkowo obficie opływało w miód i ambrozję.

Te dwa niedźwiedzie...

...Aaaach kuźwa, co tam pajacować. Pojechaliśmy do Dobrej i tyle. Zimno i mokro.



Po Nowogardzie

Sobota, 6 listopada 2010 · Komentarze(0)
Miało nie dojść już w ogóle do żadnego wyjazdu, bo jak się okazało, w przednim kole miałem kapcia. Podczas reperacji nagle się rozpadało, więc doszliśmy do wniosku, że dziś nie ma już co jechać.

Za to wziąłem się chociaż za renowację hamulca, który jak się okazało może jeszcze pociągnąć co najmniej przez zimę. Myślałem, że ułamany gwint śrubki regulacyjnej jest głównym powodem, że niby rewelacyjne avidy nie chcą działać, ale okazało się, że całe ramię nie odbija. Benzynka, szorowanko i smarowanko doprowadziło znowu je do stanu świetności. No prawie.

Tymczasem za oknem przejaśniało... Wyciągnąłem więc cudem Milenkę i pokaczaliśmy po naszej mieścinie.

W poszukiwaniu bryli

Poniedziałek, 1 listopada 2010 · Komentarze(1)
Celem wycieczki było odnalezienie zagubionych wczoraj bryli. Cieszyłem się nimi dwa, może trzy miesiące. Odnaleźć się nie udało. Zimorodka też nie spotkałem. Ale przejechać się z Ukochaną jest bardzo fajnie. Nawet jak deszcz siąpi.

Wokół krowy

Niedziela, 31 października 2010 · Komentarze(4)
Wycieczka z Milenką dookoła krowy. Po południu wyjechaliśmy uczęszczaną ostatnio przez nas ścieżką na Jarchlino. Oprócz tego, że o tej porze bardzo tam kolorowo, to jeszcze bardzo ciekawie przyrodniczo. Widzieliśmy po drodze gila i zimorodka. Niestety nie było dane nam się bliżej mu przyjrzeć, bo zniknął zaraz w lesie.

Za Jarchlinem skręciliśmy w las. Głęboki las. Najpierw ledwo się jechało, potem już nieco lepiej. Planowo mieliśmy wyjechać w Radzimiu albo Słajsinie. Wyszło jak wyszło, 10-kilometrowym kółkiem zrobionym wokół pasącej się krowy dojechaliśmy znowu do Jarchlina. Powrót szoską.



Tak jak przewidywałem, dziś nadszedł ten dzień, że okulary zostały ostatecznie zgubione. Nie wiem jak to możliwe ale właściwie gubiłem je podczas każdej prawie wycieczki, choć zazwyczaj jakoś je odnajdywałem. Teraz szanse raczej małe...