Wpisy archiwalne w kategorii

_Mini

Dystans całkowity:11653.34 km (w terenie 1466.42 km; 12.58%)
Czas w ruchu:700:47
Średnia prędkość:16.60 km/h
Maksymalna prędkość:50.22 km/h
Liczba aktywności:536
Średnio na aktywność:21.74 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Ahh

Poniedziałek, 25 października 2010 · Komentarze(0)
Szczęśliwi ci, co śmigali dziś w dzień. Pięknie było, szkoda, że jak dojechałem do domu to już się ściemniało. Za to mogłem się przejechać z nową lampką Milenki do Strzelewa i z powrotem.

...

Niedziela, 24 października 2010 · Komentarze(1)
Długo się nie jeździło, a to dlatego, że ostatnio coś nam na weekendy wypadało. W tamtym tygodniu nocne harce po ketanol, w tym - szkolenie w Warszawce i ogólny leń. Jakoś ostatnio wolę sobie odpoczywać na kozetce, choć nie powiem, wyobraźnie mam wybujałą - dziś miała być seta. Zresztą wczoraj też.

Co do wyjazdu służbowego, to muszę przyznać, że nasza stolyca wcale nie jest taką Polską B, jak mi się wcześniej wydawało. Z drugiej strony nie ma co popadać w zachwyt - do naszego kochanego Nowogardziku się ona nie umywa.

Ale korzystając z okazji, zwiedziło się co nie co i cośtam przywiozło. Choć w planach było odwiedzenie Muzeum Powstania, lecz nadarzyła się okazja wręcz niebywała - targi rowerowe. Tak więc zaraz po zakończeniu zajęć zacząłem się zbierać do wyjścia, ale jako człowiek z lasu miałem problem ze zlokalizowaniem jakiegokolwiek kiosku z biletami (główne rondo w mieście), potem przystanku i ostatecznie kierunku jazdy. W efekcie najpierw pojechałem w stronę przeciwną 1 przystanek, na czym straciłem 10 min, potem we właściwą. 50 minut drogi przez korki spowodowało, że klamkę targów tylko pocałowałem - było już zamknięte.

Dzień więc był już stracony i pozostało tylko odwiedzenie znajdującego się w pobliżu mojego zakwaterowania outletowego sklepu szumnie ostatnio lansowanego na pudelkach i tym podobnych. Tym sposobem zdobyłem fajną bluzę rowerową Gonso z membranką wiatroodporną za śmieszne pieniądze. Dziś ją troszkę przetestowałem i powiem, że całkiem fajna. Najbardziej mi się podoba to, że z tyłu jest z materiału coś a la koszulka, więc powinna dobrze odprowadzać pot.

Z innych planowanych upominków przywiozłem niepasteryzowanego Ciechana, który podobno bardzo smaczny. I przyznam szczerze, że istotnie bardzo dobry. Znalazłem go w sklepie ze zdrową żywnością w Złotych Tarasach. Restauracje Bierhalle i Browarmia pozostawię sobie na następny raz.



Co do samej wycieczki, to warto było, bo choć wiało i padało, przewietrzyć się jest bardzo miło.





Jest też już bardzo kolorowo, niestety nie jestem pewien, czy po dzisiejszych deszczach, cokolwiek jeszcze zostanie na przyszły weekend.



Spalona meta

Poniedziałek, 4 października 2010 · Komentarze(1)
Na smoczaku za podwórkiem, czy na podwórku za trzepakiem. Nie wiem, ale gdzieś tam miał być Sebastian ze swoją ekipą. Chciałem zrobić króciutki przejazd więc do kolegi zadzwoniłem. Na wieść o tym, że drużyna Sebastiana jest już w drodze, przygotowałem się na coś grubszego. Po chwili zdecydowała się też Milenka. 10 minut później czekaliśmy już na smoczaku.

Tymczasem Sebastian, z żoną i synem wracali z lidelka. Nie spotkaliśmy się ale umówiliśmy się wstępnie na niedzielę. Do następnego!

Wieczorkiem

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Pogoda taka piękna, że żal było nie wyjeżdżać. Niestety, znowu późno wróciłem z pracy, ale i tak się ruszyłem, zabierając tylko mały plecaczek, co by frajdy było jak najwięcej.

A frajda była - mięciutka jazda, rozruszanie zmęczonych po wczorajszym dniu mięśni. Na polach morze mgieł, we mgle sarenki, na drogach przechadzające się jeże. Lubię taką jazdę w ciszy. Traska oczywiście standardowa - do Czermnicy Kolonii i Węgorzy. Stamtąd już w całkowitej ciemności powrót przez Strzelewo do Nowogardu.

Przed Nowo, mało co się ze strachu nie sfajdałem, gdy z krzaków wyskoczył na mnie jakiś pies. Nie wiem czy duży czy nie, bo nawet lampki nie miałem. Wzięła ją moja luba, która rowerkiem śmiga na aerobik.

Tak więc, o dwudziestej, jak przystało na dżentelmena, stawiłem się pod salą, żeby bidula sama nie wracała.

Wieczorek

Środa, 15 września 2010 · Komentarze(0)
Ciemno się robi, jeszcze zdążam sobie narobić smaku podczas drogi powrotnej z pracy, obiadek i słońce zachodzi. Pozostają więc wieczory. Tak też zrobiłem dzisiaj, chciałem gdzieś pojechać i porobić jakieś zdjęcia. Z samego rana pogoda była idealna, śpiący jeszcze Nowogard i ciemne, pędzące po niebie grube chmury ale po południu już się wypogodziło, a wieczorem to już zupełna kicha.

Powrót z Lenką po aerobiku.

Jak zwykle...

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(1)
Nastawienie mieliśmy bardzo bojowe. Bardzo. Tak, że mieliśmy postówczyć do Pobierowa i z powrotem. Wyszło jak zwykle... wyjście z domu po 14:00, rozleniwienie i rozmowy o jedzeniu...

Jakoś nam też nóżka nie podawała, co widać też po średniej - do samej Czermnicy jechaliśmy z godzinę. Tam skoczyliśmy nad jeziorka...



Potem miał być jeszcze las, ale jakoś wyjechaliśmy w Trzechlu. Stamtąd już przez Błotno do Nowogardziku na działeczkę na grilla...





Nad jeziorka

Środa, 1 września 2010 · Komentarze(0)
Ciężko się rozkręcić po długim niejeżdżeniu. Ale jakoś poszło, z powrotem już łatwiej. Tym razem pojechaliśmy pod wieczór nad jeziorka za Czermnicą. Fajnie. Szkoda tylko, że coraz szybciej się ściemnia.



Nad bajoro

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Nie będę się rozpisywał. Miałem iść spać, a wyszedłem z kolegami na rower. Sebastian z Wiktorem przyjechali tylko po magnesik. Skończyło się tak, że wróciłem po trzech godzinach ubłocony, za to jak młody Bóg.

Tak więc dzisiaj kolejny fajny wypad. Najpierw szosą do Grabina, potem w las i zadupia. Ostatecznie wyjechaliśmy na szosę, nieopodal Golczewa i szybszym tempem nastąpił powrót w domowe pielesze.





Do następnego!