Po Nowogardzie
Sobota, 6 listopada 2010
· Komentarze(0)
Kategoria _Mini, Meridka moja, Nowogard i okolice, z Lenką
Miało nie dojść już w ogóle do żadnego wyjazdu, bo jak się okazało, w przednim kole miałem kapcia. Podczas reperacji nagle się rozpadało, więc doszliśmy do wniosku, że dziś nie ma już co jechać.
Za to wziąłem się chociaż za renowację hamulca, który jak się okazało może jeszcze pociągnąć co najmniej przez zimę. Myślałem, że ułamany gwint śrubki regulacyjnej jest głównym powodem, że niby rewelacyjne avidy nie chcą działać, ale okazało się, że całe ramię nie odbija. Benzynka, szorowanko i smarowanko doprowadziło znowu je do stanu świetności. No prawie.
Tymczasem za oknem przejaśniało... Wyciągnąłem więc cudem Milenkę i pokaczaliśmy po naszej mieścinie.
Za to wziąłem się chociaż za renowację hamulca, który jak się okazało może jeszcze pociągnąć co najmniej przez zimę. Myślałem, że ułamany gwint śrubki regulacyjnej jest głównym powodem, że niby rewelacyjne avidy nie chcą działać, ale okazało się, że całe ramię nie odbija. Benzynka, szorowanko i smarowanko doprowadziło znowu je do stanu świetności. No prawie.
Tymczasem za oknem przejaśniało... Wyciągnąłem więc cudem Milenkę i pokaczaliśmy po naszej mieścinie.