Szwędanie

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Cały tydzień nie jeździłem na rowerze. Pomimo tego, że pogoda ładna, jakoś... nie chciało mi się. Właściwie to nie chciało mi się ubierać, znosić i wnosić roweru itd. Dlatego lipa. Całą środę przespałem, czwartek to samo - efekt codziennego wstawania na 4 rano.

Dziś jednak się spiąłem, wróciłem z roboty o trzeciej i znów jakoś straciłem ochotę. Dopiero po 18 jakoś się z chaty wytarabaniłem z zamiarem zrobienia 30-40km.

Wyszło tak, że pojeździłem troszkę po lasach, troszkę po szosach i przypomniało mi się jakie to przyjemne. I tym sposobem też się nieco zgubiłem, bo mapa a real to dwie różne bajki :) Dziwnie jakoś krążyłem, że zanim się spostrzegłem, słońce już zachodziło. Niestety nie dojechałem do Trzechla, tak jak chciałem, natomiast zrobiłem małą pętelkę po tamtejszych okolicach. A że było już całkowicie ciemno, to cisnąłem tyle ile mi rozciągnięty łańcuch pozwalał, czasami oświetlając sobie trasę komórką.

Orientacja mi coś dzisiaj nawalała, tak, że nawet zgubiłem się w swojej dzielnicy.

Tak jakoś też nie było co już fotografować, dlatego tylko panoramka Nowogardu

Z Milenką

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(11)
Ten weekend lajtowy. Dlatego dzisiaj bardzo miła przejażdżka z Milenką do Maciejewa, pooglądać ptaszki, posiedzieć nad jeziorkiem, poopalać się i ogólnie zrelaksować, po wczorajszym relaksie na działeczce.

Żeby jednak tam się dostać, trzeba dojechać do Redła i później moim ulubionym kamienistym odcinkiem przez las. Tak więc dzisiaj przejechaliśmy wspólnie część mojej drogi z pracy.

Zdjęcie pierwsze zostało potrójnie przechichrane przez Milenkę i jej mamę. To za podwójną bródkę, to za bęben albo neseser, który ze sobą wożę. Kochane! Zięcia się nie wybiera, chłopa też, a plecak, jak już z 30 razy wspominałem jest jebitny. Ma pomieścić wszystko co trzeba, a że wchodzi tam duża butelka mineralki w poprzek to już inna sprawa.



Droga z pracy jak widać przypadła do gustu także i Lence. Tak więc, Kochanie, nie pękaj, już wiesz, że za tirami nie jeżdżę.







W Maciejewie, jak już wcześniej wspominałem, jest całkiem ładny pałac, w którym znajduje się obecnie hotel. Zdjęcia znowu nie zrobiłem, ale będzie jeszcze ku temu okazja. Obok pałacu znajduje się woliera z ptakami.









Jaaak one tam latają?







Powrót z pracy cz.4

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Dziś trasa identyczna z tą wczorajszą. Wicher wiał niemiłosierny prosto w twarz chyba przez połowę drogi jeszcze mocniej niż wczoraj. Mimo tego udało mi się zejść poniżej trzech godzin. To dlatego, że dzisiaj jechałem już na moim rowerku. Chodzi rewelacyjnie, nie licząc jednej wpadki rano na PKP, gdzie chcąc podjechać pod górkę, depnąłem mocniej i łańcuch z całym hukiem przemielił korbę. Ale siara, ale co tam :) Zmienię łańcuch i będzie dobrze.

Stawno


Droga z Tarnówka do Danowa


Kościółek z XV wieku w Danowie




OES




Droga na Krasnołękę






Test

Wtorek, 13 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wieczorna przejażdżka z Milencią po Nowogardzie.

Przetestowałem też Meridkę po remoncie, który ciągnął się jak glut z nosa, czyli dobre trzy tygodnie. Rozebrałem ją na części pierwsze, wymieniłem łożyska Hollowtech, linki, wyczyściłem wszelkie zakamarki, nawet obręcze i opony. Było z tym sporo problemów, bo jedno łożysko się zapiekło, a potem czekałem na pancerze w Coolbike'u (sklep mam pod samą pracą i nie chciało mi się szukać dalej). W końcu, po dwóch tygodniach przeszedłem się do Cetusa, gdzie nabyłem pancerze Jagwire'a, które nijak nie chciały się dać obciąć mojej obcinaczce firmy Kuźnia.

I jest pięknie! Korba kręci się jak marzenie. Nie pamiętam już kiedy tak lekko mi się na tym rowerze jeździło. Mam nadzieję, że jeszcze ten sezon przejeżdżę bez żadnych dodatkowych zakupów. Co prawda, chętnie wymieniłbym jedną szczękę Avidów SD7, bo pękł gwint do regulacji naprężenia i nie można tego dobrze wyregulować. Żałuję teraz, że nie kupiłem na Allegro używki od kogoś ze Szczecina jakiś czas temu.
Przerzutki natomiast działają wzorcowo. Być może przednią będzie trzeba jeszcze troszkę doregulować, ale to sprawdzę jutro, podczas powrotu z pracy.

A sama przejażdżka bardzo miła, bo niby jak inaczej, kiedy obok taka piękność.





Droga z pracy cz. 3

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
Dziś znowu z pracy rowerkiem. Trasę już mam obcykaną, że nie trzeba robić dłuższych postojów na zastanawianie się jak i gdzie jechać. Za każdym razem także droga wydaje się krótsza, chociaż rzeczywisty czas jazdy jest niemal identyczny.

Dziś postanowiłem poszukać skrótów. Pierwszy z nich to wjazd w osiedlową uliczkę na Dąbiu, chcąc zminimalizować poruszanie się po ruchliwych odcinkach. Droga faktycznie spokojna, omija się główne skrzyżowanie na ul. Gierczak. Skraca się także przejazd Goleniowską, ale stan nawierzchni jest tragiczny. Prawie na całym odcinku (gdzieś ze 3km) droga zrobiona jest z dziurkowanych płyt. Nadal jednak pozostaje przejazd ruchliwym odcinkiem do skrzyżowania na Lubczynę, na szczęście dość krótki. Poza tym, to ludzie jakoś wyjątkowo wolno dziś jeździli. Może to efekt żałoby, a może tego, że w prawie każdej stacji puszczana jest muzyka poważna.

Dziś, pomimo pięknej pogody było dość ciężko, wiatr wiał cały czas w czambo, więc trochę się namęczyłem. Ale był też sympatyczny odpoczynek na wiejskiej ławeczce w Stawnie, z soczkiem i ciachami. Dobrze tak odpocząć od zgiełku Szczecina. Wreszcie się z niego wyprowadziliśmy. Mnie chodziło to po głowie odkąd zacząłem tu studiować.

Ale o zaletach mieszkania w Nowo innym razem, teraz drugi skrót, który dostrzegłem gdzieś na zdjęciach lotniczych (tak planuję czasem traski), bo w Google go nie ma. W końcu go znalazłem i muszę powiedzieć, że to strzał w dychę, bo dzięki temu robię łącznie 10km w terenie w pięknym lesie. Skrót to dojazd z Tarnówka bezpośrednio do Danowa, w międzyczasie mija się chyba pozostałość młyna albo innego urządzenia hydrotechnicznego. Ogólnie fajnie tam.



Do Mostów już blisko, tym razem ciekawszą trasą obok żwirowni fajną drogą przez las.





Na koniec zajechałem jeszcze na działeczkę, zobaczyć co tam tata Milenki robi i do domku. Muszę przyznać, że te 68km z pracy do dystans optymalny zważywszy na to jaki ciężar tacham na plecach. Jestem wystarczająco zwichrany i nie czuję się niedojeżdżony.

Fajnie! Fot mało, bo w pełnym słońcu gawno widać.

Moja droga z pracy

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
17 dni minęło od ostatniej jazdy. Tym razem to samo - powrót z pracy do domu. Droga taka fajna, że miód z boczkiem. Zabrałem tym razem aparat, więc kilka niesamowitych miejsc mogę zaprezentować, chociaż trasa nieco lekko się różni od ostatniej. Ale co tam, urozmaiceń nigdy za wiele.

Cała zabawa zaczyna się za Kliniskami, jakieś 22 km od Szczecina. Wjeżdża się w bory sosnowe, obfitujące nie tylko w śmieci, ale i interesujące miejsca. Na zdjęciach rzeka Ina i jej rozlewiska.





Później jest kilka cichych wioseczek, bardzo ładnych, z ciekawą architekturą. Dziś pojechałem przez Danowo, co wydaje się ciekawszym wariantem niż przez Podańsko, prawdopodobnie też krótszym i bezpieczniejszym. Co prawda omija się żwirownię, ale też i nieco bardziej ruchliwe drogi.







Z Mostów skręciłem na Burowo, a następnie gładkim asfaltem śmignąłem do Maciejewa. Tędy może i szybciej, ale lepiej było tak jak ostatnio - wąskim dziurawym asfaltem przez bukowo-świerkowy las. W Maciejewie, postanowiłem zobaczyć pałac jaki się tam znajduję. Niesamowite miejsce, położone nad jeziorem. Zdjęcie zrobię innym razem, przy bardziej korzystnym oświetleniu.
Tymczasem na razie dwa ogrodowe pawie.



Wróciwszy do wsi, skierowałem się od razu na odcinek specjalny, chyba mój ulubiony.



Jazda sztywniakiem, nawet po tak kamienistej drodze, sprawia mi coraz większą przyjemność. Co prawda rower troszkę przyciężkawy, ale cro-mo ładnie kompensuje drgania, i co najważniejsze, można porządnie depnąć pod górkę.



Dalej przez Redło, gdzie od miejscowej młodzieży przystankowej dowiedziałem się, że jestem siódmy :) Droga przez Krasnołękę i Długołękę do Nowogardu sielankowa.

Tieto commuting

Poniedziałek, 22 marca 2010 · Komentarze(4)
Kapitalna trasa, kapitalne będą powroty z pracy. Od dłuższego czasu miałem plan zrealizowania powrotu z roboty w Szczecinie do domu w Nowogardzie. Powiem tylko tyle, że nie spodziewałem się aż tylu różnorodnych atrakcji. Będą:
- slalomy ulicami w Szczecinie;
- jazda fajną asfaltową ścieżką w Dąbiu;
- spina po Klikusa na Os. Kasztanowe;
- piachy w Kliniskach;
- zapach sosen i ściętego drzewa;
- szum Puszczy Goleniowskiej;
- stare wioski z domami z muru pruskiego;
- przepiękne zabytkowe kaplice;
- rozlewiska;
- pałace;
- żwirownia;
- odcinek specjalny leśnym szutrem;
- zjazdy i podjazdy
i niesamowite widoki o zachodzie słońca.

Już miałem to zaprezentować, ale E18 w małym Canonie na to nie pozwolił. Los chyba chce, żebym zabierał lustrzankę. Na następny przejazd jednak muszę poczekać, aż wyzdrowieję.

Ostatnia zimowa setuchna

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(3)
Klikus zaproponował setuchnę, ja podchwyciłem i postanowiliśmy zrobić plan nad morze. Kiedy Luka przyjechał do Nowo, niebo zakrywała szara warstwa chmur. Mimo wszystko warunki były idealne. Nie za zimno, nie za ciepło.

Pomknęliśmy do Golczewa, a później wiochami do Pobierowa.





Wraz z kolejnymi kilometrami zaczęło siąpić, a nad samym morzem to już był całkiem konkretny deszcz. Dlatego też morze widzieliśmy tylko przez chwilę, z daleka. Nie mieliśmy ochoty tam zajeżdżać, tym bardziej, że wiozłem w plecaku aparat, który nie mieścił się w pokrowcu, przez co zaczął nabierać wilgoci. Dlatego dzisiaj tylko dwie fotki.

Po opakowaniu aparatu trzema reklamówkami, pojechaliśmy do Gryfic, gdzie odkryliśmy bardzo fajne tereny, wraz z kapitalnym podjazdem w bukowym lesie. Cała okolica to istne odludzie. Jest tam fenomenalnie!!! W jednym miejscu, na tle brązowych, suchych liści jest świetnie położony przystanek kolejki wąskotorowej. Malownicze miejsce. Żałuję, że nie zrobiłem zdjęć, ale nie chciałem też ryzykować uszkodzenia lustrzanki. Action point na następny raz.

Sama jazda dawała niesamowitą radość. Jechałem na szerszeniu Milenki - po wymianie kół i założeniu SPDów jechało się bajecznie. Dawno nie zrobiłem stówki tym sztywniakiem. Swoją drogą SPDy mają straszne luzy. Trzeba się za to wziąć.

Kiedy dojechaliśmy do Gryfic, skończyła się zabawa. Wracaliśmy drogą wojewódzką do Płotów. Tam Klikus został na pociąg. Ja pocisnąłem jeszcze 20 km do Nowogardu. Masakra, tiry wyprzedzały mnie na centymetry. Nie zamierzam już nigdy tą drogą jechać. Przynajmniej nie w taki ruch.

Wróciłem cały przemoknięty. Ciuchy przez wodę nabrały dodatkowych dwóch kilo. Ale było świetnie. Fajnie się dzisiaj cisnęło!

Gdzie ten śnieg

Wtorek, 16 marca 2010 · Komentarze(5)
Gdzie ten śnieg co tak pokazują w tv? U nas wiosna. Nie ma bata, taki plus naszych szczecińskich rejonów. Dlatego też uciekłem z pracy o 12:30, żeby dosiąść rumaka. Fakt faktem, ledwo on już zipie, ale właściwie to mogę go jeszcze pokatować. Do ubojni trafi w przyszłym tygodniu.

W Nowogardzie pogoda rewelacja, wiatr hula wiatrakiem, słońce co chwilę chowa się za granatowymi chmurami, ale ogólnie jakoś świeci. Postanowiłem, że dziś pojadę nad Woświn. Miałem nad tym jeziorem imprezę firmową i okolica bardzo mi się wtedy spodobała. Jednym słowem - totalne zadupie. To co lubię.

Jak chciałem tak zrobiłem. Cisnąłem aż pielucha kwiczała. Dodatkowo sprzyjały mi wiatry (te atmosferyczne).

Pomyliłem oczywiście trasę, właściwie nie było drogowskazu, to zamiast skręcić na Tucze, pojechałem przez Dobropole i Oświno.



Okolica piękna, obfitująca w żurawiny. A tak przy okazji, jeśli ktoś myśli, że filtr polaryzacyjny da się przekabacić fotoszopem, to no way!















Powrót już pod wiatr, przez Tucze->Dobrą->Wierzbięcin. Tam musiałem się trochę zatrzymać na rozgrzewkę, bo giry tak zmarzły, że już ich nie czułem. W tym czasie pojawiła się Kondzia (Najlepsza Wolna Partia w Zachodniopomorskiem), która jechała na trening pingla. Śmiała się, że powie Milence, że się obijam na poboczu. Tylko spróbuj! :)

Fajnie, fajnie. Wyprułem się tak jak chciałem.