Droga z pracy cz. 3

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
Dziś znowu z pracy rowerkiem. Trasę już mam obcykaną, że nie trzeba robić dłuższych postojów na zastanawianie się jak i gdzie jechać. Za każdym razem także droga wydaje się krótsza, chociaż rzeczywisty czas jazdy jest niemal identyczny.

Dziś postanowiłem poszukać skrótów. Pierwszy z nich to wjazd w osiedlową uliczkę na Dąbiu, chcąc zminimalizować poruszanie się po ruchliwych odcinkach. Droga faktycznie spokojna, omija się główne skrzyżowanie na ul. Gierczak. Skraca się także przejazd Goleniowską, ale stan nawierzchni jest tragiczny. Prawie na całym odcinku (gdzieś ze 3km) droga zrobiona jest z dziurkowanych płyt. Nadal jednak pozostaje przejazd ruchliwym odcinkiem do skrzyżowania na Lubczynę, na szczęście dość krótki. Poza tym, to ludzie jakoś wyjątkowo wolno dziś jeździli. Może to efekt żałoby, a może tego, że w prawie każdej stacji puszczana jest muzyka poważna.

Dziś, pomimo pięknej pogody było dość ciężko, wiatr wiał cały czas w czambo, więc trochę się namęczyłem. Ale był też sympatyczny odpoczynek na wiejskiej ławeczce w Stawnie, z soczkiem i ciachami. Dobrze tak odpocząć od zgiełku Szczecina. Wreszcie się z niego wyprowadziliśmy. Mnie chodziło to po głowie odkąd zacząłem tu studiować.

Ale o zaletach mieszkania w Nowo innym razem, teraz drugi skrót, który dostrzegłem gdzieś na zdjęciach lotniczych (tak planuję czasem traski), bo w Google go nie ma. W końcu go znalazłem i muszę powiedzieć, że to strzał w dychę, bo dzięki temu robię łącznie 10km w terenie w pięknym lesie. Skrót to dojazd z Tarnówka bezpośrednio do Danowa, w międzyczasie mija się chyba pozostałość młyna albo innego urządzenia hydrotechnicznego. Ogólnie fajnie tam.



Do Mostów już blisko, tym razem ciekawszą trasą obok żwirowni fajną drogą przez las.





Na koniec zajechałem jeszcze na działeczkę, zobaczyć co tam tata Milenki robi i do domku. Muszę przyznać, że te 68km z pracy do dystans optymalny zważywszy na to jaki ciężar tacham na plecach. Jestem wystarczająco zwichrany i nie czuję się niedojeżdżony.

Fajnie! Fot mało, bo w pełnym słońcu gawno widać.

Komentarze (3)

Meak, sakw nie lubię, a poza tym nie włożyłbym do nich lustrzanki. Niedługo zrobi się cieplej i przynajmniej tylu ciuchów nie trzeba będzie wozić.

Dzesio, dzięki za linka. Korzystałem już z tych map, ale zupełnie o nich zapomniałem. Jak teraz patrzę na ten mój skrót, którego w Google nie ma to błyszczy on niczym leśna autostrada.

siwiutki 05:27 środa, 14 kwietnia 2010

A ja polecam te mapy: http://www.pkt.pl/mapy.html;jsessionid=4ABE759F46E05A87BBBD117F71D1F209 są zaznaczone ścieżki, których google nie posiada.
A wogóle to fajnie tak sobie odreagować po pracy taką wycieczką :)

dzesio 08:33 wtorek, 13 kwietnia 2010

"zważywszy na to jaki ciężar tacham na plecach" - nie wiem co tam tachasz, ale może w takim razie warto do tego użyć np. sakw?

meak 22:21 poniedziałek, 12 kwietnia 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oucza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]