Wpisy archiwalne w kategorii

_Mini

Dystans całkowity:11653.34 km (w terenie 1466.42 km; 12.58%)
Czas w ruchu:700:47
Średnia prędkość:16.60 km/h
Maksymalna prędkość:50.22 km/h
Liczba aktywności:536
Średnio na aktywność:21.74 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Dojazd do Kondzi

Czwartek, 1 lipca 2010 · Komentarze(0)
Cóż począć, dzień z dupy, bo wszystko co miałem zrobić dziś, przekładam na jutro. Do tego jeszcze późno z pracy przyjechałem, tak koło 18:00. W domu Milenki nie zastałem, bo śmignęła sobie wcześniej z Kasieńką na rowerkach do Kondzi. W końcu jest na wakacjach.

Ale dojechałem i ja. Musiałem się na tym króciutkim odcinku odpowiednio wyszaleć, tak, że wyszła średnia 28,5km/h. U Magdy pojedliśmy i później już było gorzej.

W drodze powrotnej, kiedy my ślimaczyliśmy się po szosie, obok nas śmignęli chłopaki - duma Nowogardu na bikestats - shrink z kolegami. Widzę, że rozkręcacie się coraz bardziej. Do następnego! Tym razem nie odpuścimy ;)

Rutynowo z Milenką

Sobota, 19 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Rutynowa przejażdżka z Milenką po wsiach w okolicy. Miało być dziś gdzieś za Woświn, ale fakt, że wyjechaliśmy po 14:00 oraz niesprzyjająca pogoda sprawiły, że wyszła tylko pętelka doberska. A wiało dzisiaj całkiem nieźle, dodatkowo chmury i chłód spowodował, że nie było zbyt przyjemnie. Poza tym jechało się ciężko, tak jakbyśmy opadli z sił, lub przejechali co najmniej setkę, a siodełko i plecak foto dopełniły wszystkiego.

Mimo wszystko dobrze, że się dziś ruszyliśmy.



Debili nie sieją!

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Ręce opadają po prostu! Polska policja!

Wybraliśmy się dzisiaj na krótką przejażdżkę do Madzi do Wierzbięcina. Kiedy wracaliśmy wąską szosą, po której obu stronach rosną szpalery drzew, w pewnym momencie wyprzedził nas radiowóz. Zapier*alał grubo ponad setkę. Myślę, że koło 120km/h (na głównej szosie zakładam, że standardowo się jeździ 90, więc jakieś porównanie mam). Oczywiście żadnego sygnału dźwiękowego ani świetlnego nie włączyli. 500m dalej, słychać huk. Samochód się zatrzymuje, zaraz za nim przebiega jakieś zwierzę. Podjeżdżamy bliżej (oczywiście nie omieszkałem włączyć aparatu). Proszę Państwa oto efekt (obrazek w nowym oknie da lepszy pogląd).

Zastanawiam się nad skargą na komisariacie, ale w Szczecinie, bo tam w Nowo, to podobno sami koledzy. Uciąłem trochę drogę hamowania, ale myślę, że i tak jest spora.



Co do wizyty u Madzi to herbatka i wyrób czekoladopodobny :) Hmm, jak dawniej ;)







Milenka opowiada o dzisiejszym dniu w szkole: "Jeden debil drugiemu w IA narysował fiuta w zeszycie..."







Przejażdżka z moją bikerką

Środa, 9 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Przejażdżka z moją kochaną bikerką do Strzelewa wieczorkiem spokojnym tempem.

Przetestowałem przy okazji nowy napęd. Wymieniłem dwie przednie koronki, kasetę z XT 11-32 na SLX 11-28 oraz łańcuchy na HG-93. Co do kasety to nie wiem czy do końca był to dobry wybór, bo na razie zestopniowanie wydaje mi się nieco zbyt gęste. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję, w końcu jeżdżę praktycznie po płaskim.

W paczce z częściami znalazł się też licznik dla Milenki.

Falstart i wielka tragedia Milenki

Poniedziałek, 24 maja 2010 · Komentarze(3)
Falstart. Miałem zamiar wziąć rowerek do pracy. Niestety, budowa nowej drogi pociągnęła za sobą remont torów. Może i dobrze, ale do pracy nie dojechałem tak jak chciałem. Dlatego dziś tylko wycieczka na dworzec.

Ale nie to jest dziś najważniejsze. Milenka przeżyła dziś wielką tragedię - kolejną wizytę u fryzjera. Odkąd się znamy była trzykrotnie u fryzjera. I trzeci raz wraca z płaczem po (kolejnej) nieudanej próbie cieniowania włosów. I na nic się zdały moje komplementy co wieczór szeptane do uszka na dobranoc, że włoski piękne, gęste i naturalne. Znów zwyciężyła kobieca potrzeba zmiany "czegoś".
Co ciekawe, Milence bardziej żal włosów niż nerki. Taka moja Rybka kochana. Głowa do góry, odrosną, zresztą mi się nawet podoba :)

Dwa cytaty dnia Milenki:
"Zarypiście się poniedziałek zaczął" oraz "Już nigdy nie pójdę do fryzjera", który notabene słyszę kolejny raz. :)

I fota ku pamięci:


Milenka, pamiętaj, że ja kocham Twoje każde włoski.

A moja tragedia taka, że zabrałem się za inspekcję napędu. Od jakiegoś czasu, łańcuch ślizga się na zębach, przez co nie mogę porządnie depnąć. Popróbowałem dziś zregenerować nieco napęd pilnikiem, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Łańcuch jest już tak rozciągnięty, że właściwie wisi na blacie. Przejechałem już na nim około 20 00o km, więc na zmianę chyba czas najwyższy.

Szkoda tylko, że będzie to raczej downgrade, a nie ulepszenie. Szkoda mi kasy wydawać na ten rower, bo już praktycznie każda część jest do wymiany. Tym bardziej, że nie zanosi się na jakieś jego nadmierne wykorzystywanie w najbliższych latach.

Sobie piwa nawarzyłem

Czwartek, 20 maja 2010 · Komentarze(4)
Nie ma lekko. Ja rozumiem, fajnie mieć kogoś, kto motywuje do jazdy. Ba, mieć taką dziewczynę to już marzenie. Ale kurde, no nie codziennie. Po pracy nie można odpocząć, poleżeć w wyrku, popatrzyć w sufit, bo zaraz słyszę "wstawaj ramolu, nie marudź", albo "no dawaj idziemy pokręcić". Tak więc coś się z Milenką ostatnio dzieje, co mnie zaczyna nieco niepokoić.

Co najlepsze, ciągle się dopytuje jaka średnia. Teraz muszę kupić Milence licznik. Zakup dzwonka uważam za nieaktualny.

A dzisiaj śmignęliśmy do Dobrej, tam skręciliśmy na Błądkowo i przez Ostrzycę do Wierzbięcina do Madzi. Powrót wieczorkiem.

Słitaśne focie tylko z lotu, bo Milenka nie lubi tracić czasu na schodzenie z siodła ;)