Fajna traska
Piątek, 3 września 2010
· Komentarze(3)
Kategoria _Midi, Fajne, Meridka moja, Nowogard i okolice, Szczecin i okolice
Bardzo fajny powrót z pracy, bo i pogoda udana, słonecznie i chłodno, i traska jaką wybrałem prowadziła głównie lasami.
Ale z rańca, najpierw śmignąłem nad jeziorko w moim Nowogardziku. Szkoda, że chmurki jakie wczoraj były, cumulusy gigantusy, ustąpiły miejsca cirrusom.
Powrotna trasa - standardowo do Klinisk i prawie do skrzyżowania na Stargard. Wcześniej skręciłem w leśną drogę pożarową i był to strzał w dychę, bo o tej porze roku jedzie się tam bezbłędnie. Wilgotny, ubity piach pozwala cisnąć ze znaczną prędkością, po pofałdowanym terenie. W pewnym miejscu jest nawet bardzo stroma, choć krótka góreczka, na której tętno można podbić do maksimum, żeby zaraz potem wykońać szaleńczy zjazd. Fajnie! Przy tym widoki wokół całkiem miłe.
Od jakiegoś czasu trasa biegnie już zielonym szlakiem, wzdłuż Iny, w tym miejscu bardzo zarośniętej. I choć droga jest całkiem miła i szeroka, można natknąć się na jeszcze ciekawsze odcinki, gdzie koło zapadło mi się w kałuży po ośki, a woda do buta wlała się od góry. Czyli to co my, świry lubimy najbardziej.
Dojechawszy do Goleniowa, zrobiłem sobie postój w sklepiku na izotonik i słodycz. Stamtąd pocisnąłem na Marszewo i polną drogą do Imna.
W pewnym momencie droga biegnie czerwonym szlakiem przez szumnie nazwaną Aleję Drzew Pomnikowych. Istotnie, drzewa po obu stronach drogi to stare, spękałe dęby, a nawierzchnia - bajka - szuterek z koleinkami. Z Imna już niedaleko do Mostów, a stamtąd już standardowo - Maciejewo->Redło->Krasnołęka->Długołęka->Nowogardzik.
Ale z rańca, najpierw śmignąłem nad jeziorko w moim Nowogardziku. Szkoda, że chmurki jakie wczoraj były, cumulusy gigantusy, ustąpiły miejsca cirrusom.
Powrotna trasa - standardowo do Klinisk i prawie do skrzyżowania na Stargard. Wcześniej skręciłem w leśną drogę pożarową i był to strzał w dychę, bo o tej porze roku jedzie się tam bezbłędnie. Wilgotny, ubity piach pozwala cisnąć ze znaczną prędkością, po pofałdowanym terenie. W pewnym miejscu jest nawet bardzo stroma, choć krótka góreczka, na której tętno można podbić do maksimum, żeby zaraz potem wykońać szaleńczy zjazd. Fajnie! Przy tym widoki wokół całkiem miłe.
Od jakiegoś czasu trasa biegnie już zielonym szlakiem, wzdłuż Iny, w tym miejscu bardzo zarośniętej. I choć droga jest całkiem miła i szeroka, można natknąć się na jeszcze ciekawsze odcinki, gdzie koło zapadło mi się w kałuży po ośki, a woda do buta wlała się od góry. Czyli to co my, świry lubimy najbardziej.
Dojechawszy do Goleniowa, zrobiłem sobie postój w sklepiku na izotonik i słodycz. Stamtąd pocisnąłem na Marszewo i polną drogą do Imna.
W pewnym momencie droga biegnie czerwonym szlakiem przez szumnie nazwaną Aleję Drzew Pomnikowych. Istotnie, drzewa po obu stronach drogi to stare, spękałe dęby, a nawierzchnia - bajka - szuterek z koleinkami. Z Imna już niedaleko do Mostów, a stamtąd już standardowo - Maciejewo->Redło->Krasnołęka->Długołęka->Nowogardzik.