Pierwszy wypad z Sebastianem
Czwartek, 12 sierpnia 2010
· Komentarze(1)
Kategoria _Mini, Meridka moja, Nowogard i okolice
Długo się umawialiśmy z Sebastianem na wspólne śmiganie. Czasu brak, bo z pracy się wraca około 17:00, a potem zasypia. Tak też miało być dzisiaj, ale rzutem na taśmę, prawą dłonią odpaliłem gg, lewą zasypiające powieki i posłałem wiadomość o chęci pojeżdżenia. Po czym walnąłem się na wyrko. Szczęśliwie dostałem pozytywną odpowiedź na komórkę i o 19:30 oboje zebraliśmy się pod lidelkiem.
Plan na dzisiaj - jazda bezcelowa z przewagą szosy, ale wyszło tak fajnie, że Seba za Ogorzelami pokierował nas w las. Dzięki temu przekonałem się, że miejsca są arcyciekawe. Najpierw zajechaliśmy w okolice zniszczonego mostku na... jakiejś Strudze. No właśnie. Co to było? Muszę sprawdzić na dokładniejszych mapach. W każdym bądź razie świetnie. Cisza i liściasty las - to co lubię
Później zajechaliśmy na dwa małe jeziorka ukryte w gęstym lesie nieopodal szosy z Czermnicy do Trzechla. Tyle razy przejeżdżałem tą drogą, ale w las z prawej strony nie miałem okazji zjechać. Może to i dobrze, bo w takim razie jego penetrowanie dopiero przede mną.
Ściemniało się już coraz bardziej więc postanowiliśmy wracać. Właściwie całą wycieczkę przegadaliśmy i wyszło tak, że postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce - drogę pożarową z Nowogardu do Ostrzycy. A że jechaliśmy już nią w zupełnej ciemności było rewelacyjnie. Przyznam, że nieźle się zmęczyłem i Seba mnie nieźle odstawił.
Fajnie, że lubimy takie same wycieczki. Dzięki za wypad i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu znowu gdzieś jedziemy.
Plan na dzisiaj - jazda bezcelowa z przewagą szosy, ale wyszło tak fajnie, że Seba za Ogorzelami pokierował nas w las. Dzięki temu przekonałem się, że miejsca są arcyciekawe. Najpierw zajechaliśmy w okolice zniszczonego mostku na... jakiejś Strudze. No właśnie. Co to było? Muszę sprawdzić na dokładniejszych mapach. W każdym bądź razie świetnie. Cisza i liściasty las - to co lubię
Później zajechaliśmy na dwa małe jeziorka ukryte w gęstym lesie nieopodal szosy z Czermnicy do Trzechla. Tyle razy przejeżdżałem tą drogą, ale w las z prawej strony nie miałem okazji zjechać. Może to i dobrze, bo w takim razie jego penetrowanie dopiero przede mną.
Ściemniało się już coraz bardziej więc postanowiliśmy wracać. Właściwie całą wycieczkę przegadaliśmy i wyszło tak, że postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce - drogę pożarową z Nowogardu do Ostrzycy. A że jechaliśmy już nią w zupełnej ciemności było rewelacyjnie. Przyznam, że nieźle się zmęczyłem i Seba mnie nieźle odstawił.
Fajnie, że lubimy takie same wycieczki. Dzięki za wypad i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu znowu gdzieś jedziemy.