Na dworze mróz, w dupie piekło. Ale dopiero będzie, bo na allegro zamówiłem pokaźny zestaw nasion ostrych papryczek. W tym roku rozwijamy hodowlę i podkręcamy manetkę Scoville'a. Obok lajtowych, "damskich" odmian typu Hungarian Hot Wax, dla mojej Ukochanej, zamówiłem też coś i dla siebie. Będzie Habanero i kilka mocniejszych odmian, m.in. Bhut Jolokia, która daje w palnik milionem jednostek. Może się zdarzyć, że raz zażyta dajmy na to w listopadzie, zapewni ciepełko na długą zimę. Tym sposobem może uda się więcej pojeździć za rok, bo na razie ledwo daję radę z temperaturką.
Wyjazd oczywiście ściśle związany z papryczkami, bo okazało się, że hodowca jest z Chociwla. Zaraz po starcie, a właściwie w Kulicach Milenka postanowiła wrócić, bo warunki istotnie nie były lekkie. Ja pocisnąłem dalej standardową trasą przez Dobrą, gdzie obok zamku rozbiły się dwa średniowieczne namioty. Na ognisku gotowało się jadło, zapewne wg przepisu z epoki, doglądane przez ludzi równie dziwnie ubranych co ja.
W Dobrej zrobiłem krótki postój, chcąc przetestować nowy nabytek, tudzież prezent ślubny. Zatrzymałem się przy wąskotorówce, ale właściwie nie miałem pomysłu na konkretne ujęcia fotek. Do wagonów też się nie da wejść, a palce zgrabiały mi w ciągu 20 sekund.
Ze zdjęć nic nie wyszło, oświetlenia nie było, modelka zawróciła, więc i testy zostaną przeprowadzone innego dnia. Właściwie szkło raczej portretowe, nie będzie służyło na rowerowych wycieczkach, bo po pierwsze i waga słuszna, i stałka.
Po odebraniu nasionek, ciężar plecaka zaczął doskwierać. W krzyżu łupało mnie nie mniej jak Świtonia, nie tylko po wczorajszym martwym ciągu, ale jeszcze od pełnego termosu z herbatką z miodem i malinkami. Oczywiście herbatka została szybko wypita. Chyba tylko dzięki niej dojechałem.
Jakoś przestały bawić mnie jazdy w mrozie. Zadowolę się chyba rowerkiem na siłowni. Zresztą, nie ma co biadolić, czasu mało, spraw dużo, rowerki trza odpicować. Być może jeszcze w tym roku uda się złożyć tytanówkę. Skompletowanie niebylejakich części może zająć rok ale i tu coś się ruszyło.
Ostatnio, kupując shrinkowi łańcuch w Coolbike'u dostrzegłem kątem oka coś przepięknego i szarego. Nie wiem jakim cudem mieli to na stanie, bo po pierwsze tytan, po drugie w baaardzo okazyjnej cenie, po trzecie w odpowiedniej dla mnie długości i po czwarte pasujące idealnie do sterówki (notabene też zaaaajebistej).
Grzechem było by nie wziąć :)
I pomyśleć, że jeszcze 2 miesiące temu się tym zachwycałem, czytając
tę stronkę.