Do sklepu po linki i pancerze, potem do pracy i znowu do sklepu. Tyle pośmigałem. Pogoda piękna, a ja nie mam formy, więc zabrałem się za serwis rowerka.
Test nowiusieńkiego aparatu klikusa. Aparat wytrzymał upadek na asfalt podczas jazdy... ledwo :D Efekt: Obudowa się rozlazła, pokrętło z wyborem trybów połamane, obudowa wizjera poharatana, a sam wizjer podobno się stłukł.
A potem rozpętała się śnieżyca i tyle ze śmigania było :)
Widok z wałów w Niwicy. Gorzów->Ulim->Niwica->Dzierżów->Prądocin->Ulim->Łagodzin->Gorzów
Na WI i po drodze oczywiście kolejny kapeć. Dziura w oponie jest wielka na palec i z powrotem oczywiście śnieg naginał. Wszystko topniało więc chlapa i całe błoto na plecach. Piękny dzień! :)
Dziś postanowiłem się kopsnąć na wydział. Nuda jak cholera. Mogłem sobie przedłużyć weekend do środy. W domu postanowiłem zrobić na obiad kurczaka w sosie z avocado i bakalii. Szczegóły i przepis
Która to już dętka w tym miesiącu? Jakiś czas temu obiecałem sobie, że jak tylko jeszcze raz złapię kapcia to kupuję nową oponę. Obietnice obietnicami, a to już kolejny raz się zdarzyło. Opona ma wielką dziurę, w której co jakiś czas pojawia się szkło lub inne cudo. Dziś był mały trening SW. Do czasu tego kapcia oczywiście. Dobrze, że sie nigdzie nie zapuściłem, bo pompka, którą myślałem że naprawiłem, zupełnie nie działa. Chyba zgubiłem gdzieś kuleczkę, która zamyka dopływ powietrza i musiałem się ratować skorupką ślimaka :) Jakoś dojechałem.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)