aha, no i oczywiście: Ciuc rulez,ale Ursus tez całkiem niezły...
tatanka 00:38 środa, 19 marca 2008
Bardzo dziekuję za szczegółowe opisy zalet przyczepki:D
tatanka 00:36 środa, 19 marca 2008
Ten zachwyt sakwiarza z Niemiec jest znaczący...Niemniej jednak obawiałabym się trochę własnie o zwrotność całego ustrojstwa - tak jak napisałeś - np. lawirowanie ze wszystkim...w kazdym razie, na razie pozostane przy swoich sakwach, w końcu są całkiem niezłe...Mialam potężną glebę na Jurze zjeżdżając na hurra po piachu w dół i sie nie wypięły, nie przemakają w najgorszym deszczu i tak dalej, ale ta przyczepka na jakąś naprawdę bardzo daleką wyprawę wydaje się być praktyczniejsza, może?
A własnie...jak jest z hamowaniem?
Dzięki jeszcze raz - i zycze jakiejś równie udanej wyprawy w tym roku:D
Niestety, z sakwami nigdy nie jeździłem i porównać nie mogę. Na pewno w mieście o wiele trudniej jeździć przyczepą, bo przypomina ona trochę tira. Zajechać pod supermarket, gdzie pełno ludzi się kręci i potem jeszcze nim lawirować to na prawdę wielka sztuka :)
siwiutki 20:18 wtorek, 18 marca 2008
Jeśli chodzi o teren to tak:
Dwukrotnie wypiąłem tę przyczepkę, żeby się przejechać na sportowo :) Jako że kamienie na drodze były całkiem spore i oprócz tego były koleiny i kałuże to dwukrotnie się wywaliłem. Z przyczepką łatwiej utrzymać pion. Wypięcie przyczepki trwa 2 sekundy. Wpięcie z powrotem z pełnym obciążeniem od 5 do 20 sekund :)
Poza tym dałem się przejechać z nią jednemu sakwiarzowi z Niemiec i był na prawdę pod ogromnym wrażeniem, do tego stopnia, że chciał ją ode mnie kupić po zakończeniu wyprawy :) Dałem mu tylko namiary do producenta :)
No i kupiłem tę przyczepkę po okazyjnej cenie, z racji tego że była już troszkę zużyta i spawana po wypadku z samochodem. Wyszło mnie taniej niż jakbym miał kupować sakwy z bagażnikiem.
a jakbys ocenił - łatwiej (lepiej?) się jedzie niż z sakwami? Ja miałam sakwy...i w zasadzie dobrze sie jechalo, w Rumunii akurat my tak wiele terenu żeśmy nie mieli, ale np już na Jurze całkiem konkretny i z sakwami dawało sie dobrze radę...ale może z przyczepką jest jakos lepiej? Porównywałeś?
tatanka 17:08 wtorek, 18 marca 2008
A co do aparatu, ja mam taki malutki i mam go w torebce na biodro. A mapę w jakiejś folii przyczepioną expanderem do bagażnika - wiem że większośc jezdzi bez bagaznika, ja akurat ani mysle go zdejmowac - no a na wyprawach skoro juz mam sakwy i tak, wiec wiadomo ze mam i bagażnik...
Kraj bardzo ciekawy. Taka przyczepka to świetna sprawa. Rower jest dużo bardziej stabilny i nie obciąża się tak piast. Natomiast przydałoby się mieć jakąś sakwę na kierownicę, bo wyciąganie co chwilę aparatu i innych przydatnych rzeczy szybko staje się męczące. Poza tym to przyczepka daje radę na najcięższych nawierzchniach i pod stromizny też beż żadnego problemu da się podjechać. Właściwie to prawie się jej nie czuje. Niemniej jednak cała materiałowa część jest do wymiany, bo trochę dostała w kość :)
siwiutki 10:40 wtorek, 18 marca 2008
juz kiedyś miałam napisać, ale wyleciało mi z głowy...
tatanka 00:39 wtorek, 18 marca 2008
bo widzę, że tez byliscie w Rumunii (piękny i sympatyczny kraj, co?)
jak się jedzie z taką przyczepką, tak z ciekawości?
piszę tutaj, bo jak dodam komenta do Rumunii, to Ty może znajdziesz, ale ja juz na pewno nie...