Stówka z klikusem. Pojechaliśmy do Barlinka, głównie lasami.
Osobliwość nr 1: Śniadanie klikusa. Już więcej go do sklepu nie puszczę. Tyle rzeczy co on kupił, nie zjadam przez weekend. W międzyczasie skoczył jeszcze do mięsnego po kiełbachę. Oczywiście nie dał rady wszystkiego zjeść i musiałem pomóc, co nie było zbyt dobrym pomysłem jak się później okazało. W każdym bądź razie za dużo nawet na dwóch.
Oczywiście zajechaliśmy na bulwar, bo nam się pół bułki ostało. Nie jest tak łatwo pstyrykaczem, który ostrość łapie po sekundzie
Później skoczyliśmy na jakieś osiedle w Barlinku, gdzie mają całkiem fajny kompleks sportowy, ale nie tylko sportowy jak się okazało, gdyż znajduje się tam... Osobliwość nr 2: Kapliczka na boisku szkolnym
Następnie pojeździliśmy po lasach w Barlinku. Fotka klikusa. Pozwoliłem sobie odpowiednio ją wykadrować
Cudowna ścieżka nad Jeziorem Barlineckim
Spójrz! Na lewo. Widzisz? Oto drzewo...
Markowe...
Osobliwość nr 3: Zrośnięta sosna z drzewem liściastym. Kiedyś już ją widziałem, ale nie mogłem odnaleźć. Przez nią mało co się nie wywaliłem i ledwo co Klikus też (przeze mnie). Zresztą dzisiaj to wybroniłem się z co najmniej 4 kryzysowych sytuacji.
No a to już wiosna w Gorzowie
Link do albumu Trasa: Gorzów->Wojcieszyce->Łośno->Lipy->Moczydło->Barlinek->Moczkowo->Lipy->Łośno->Kłodawa->Gorzów
Do sklepu po linki i pancerze, potem do pracy i znowu do sklepu. Tyle pośmigałem. Pogoda piękna, a ja nie mam formy, więc zabrałem się za serwis rowerka.
Test nowiusieńkiego aparatu klikusa. Aparat wytrzymał upadek na asfalt podczas jazdy... ledwo :D Efekt: Obudowa się rozlazła, pokrętło z wyborem trybów połamane, obudowa wizjera poharatana, a sam wizjer podobno się stłukł.
A potem rozpętała się śnieżyca i tyle ze śmigania było :)
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)