Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka moja

Dystans całkowity:18112.11 km (w terenie 3394.80 km; 18.74%)
Czas w ruchu:1018:08
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:428
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Mokro

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komentarze(1)
Pani od polskiego zaproponowała mi wyjazd do Dobrej. No i pojechaliśmy, choć przed samym miasteczkiem była zawijka, bo padało coraz mocniej. Zrobiliśmy przystanek na rancho u Kondzi, gdzie jak zwykle uraczono nas rewelacyjnym ciachem. Powrót w deszczu. Dupsko mokre aż miło.

Złota myśl mojej pani, na komentarz że leje: "No, fajnie", czy coś w tym stylu. Nie wiem co się dzieje, w każdym bądź razie chce ramę Speca z amorem. Dużo zapału dobrze rokuje, tym bardziej pod koniec tygodnia, w którym były 3-4 razy siłki i aerobiki.

Przy okazji mechanikowi dostała się mała reprymenda, że siodełko za nisko ustawione.

Rozjazd

Niedziela, 23 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Wczorajsza setka mnie dobiła. Sam wyjazd by się na mnie szczególnie nie odbił, gdyby nie to, że w piątek dałem sobie ostry wycisk na siłowni. Tak więc dziś nie mogłem się prawie ruszać, ale krótki rozjazd z dużą kadencją dobrze zrobi.

Pierwsza setka

Sobota, 22 stycznia 2011 · Komentarze(5)
Pierwsza setka zaliczona. Przy mrozie, choćby nawet lekkim jak dzisiaj byłoby nieprzyjemnie jechać coś więcej niż tylko do Ińska. A co tam panie w Ińsku? Aaa, nuda, nic się nie dzieje. Widziałem raptem kilka osób, choć była godzina trzynasta. Miasteczko śpi.



Powrót był znacznie cięższy, za Dobrą zacząłem powoli wymiękać.

W samej Dobrej Nowogardzkiej, można znaleźć bocznicę, na której stoi 8 sztuk wąskotorowych cacek. Może kiedyś je wyremontują. Tyle że, nie byłoby jak na tę bocznicę dojechać, bo wszystkie tory w pobliżu już dawno rozebrane.
Poza tym, wnioskując z nazwy stacji kolejowej, to miasto nazywa się "Dobra Nowogardzkie".



Przez 3/4 wycieczki dobiegał do mnie brzęk wydobywający się z okolic suportu. Traktorem nie jechałem, więc chyba koło do wymiany, bo łożyska w sumie nowe.

Szarówka

Sobota, 15 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Za oknem choć ciepło, to jednak jakoś szaro. Nie chce się wychodzić z ciepłego wyrka, mimo wszystko jednak razem z Milenką się przemogliśmy. Zaowocowało to przejażdżką do Dobrej.

Wygrałem!

Wtorek, 11 stycznia 2011 · Komentarze(14)
Jak niektórzy zauważyli, tak się jakoś złożyło, że w styczniowym bikeBoardzie pojawiło się moje zdjęcie z tej wycieczki. Wygrało się bowiem w konkursie miesiąca. Spodziewałem się jednak, że wygra fota z prawego dolnego rogu.

Więcej info na stronie bikeBoardu (klik na zdjęcie) lub w styczniowym wydaniu.



Dzisiejszy przejazd taki jak ostatnio. Ta sama odległość, prawie ten sam czas. Tylko wyjechałem jak już było zupełnie ciemno, bo o 19:00. Ale jechało się bajecznie.

Na początek

Niedziela, 2 stycznia 2011 · Komentarze(2)
Na początek, późnopopołudniowy przejazd do Dobrej, co by sezon też był dobry. Jechało się nieźle, chociaż z powrotem mało nie zamarzłem.

Piknie!

Niedziela, 19 grudnia 2010 · Komentarze(7)
Przejażdżka na niedzielny podwieczorek. Walka ze śniegiem, jak za dawnych lat.



Po drodze spotkałem Sebastiana, który niczym gladiator wracał z bitwy pod Dobrą.



Wraz z zachodem słońca, pojawiła się gęsta mgła. Dlatego też skręciłem z oblodzonej szosy na Dobrą, na szosę przez Wierzbięcin Kolonię do Ostrzycy.



Mróz (jakieś -14 stopni) piekł w uda, ale postanowiłem wrócić pożarówką przez las.







Dziś widoki były rewelacyjne. Szkoda, że zdjęcia się nie udały, ale też nie chciałem narażać sprzętu, bo momentalnie wszystko pokrywało się szronem.

Tytanowy nabytek

Niedziela, 5 grudnia 2010 · Komentarze(1)
Dzisiaj ze shrinkiem wybraliśmy się do lasu. Śniegu dużo to i frajda miała być nawet. Dlatego też pomyślałem, że wezmę tylko mały plecaczek, a aparat zostawię w domu. Oczywiście było to błędem, bo w lesie zimą jest zajebistnie. Dlatego focisze tylko u Sebastiana.

Śmignęliśmy razem przez Czermnicę, nad jeziorka. Potem lasem tachaliśmy się przez zaspy, gdzie całkiem nieźle mnie zarzucało. Na tyle, że Sebastian zdążył mi kilka razy uciec. Hmm, wczoraj założyłem na przód conti survivale i nie powinno być źle. Chyba powinienem przyzwyczaić się do nowych warunków jeszcze przez kilka dni.

Lasem dojechaliśmy do szosy na Błotno, a następnie do Błotna obejrzeć wielkiego dęba. Powrót przez Trzechel i Czermnicę.

W Nowogardzie, kiedy Sebastian pojechał już do domu, napotkałem Milenką, która szła akurat na spacer. Wybrałem się więc i ja. Stąd też taka średnia.

Ale ale... od jakiegoś czasu marzyłem sobie o tytanowym bike'u. Nie wiem dlaczego ten materiał mnie aż tak pociąga, ale ma coś z magii :D Pomijając wytrzymałość, najfajniejsze jest to, że praktycznie nie koroduje. Dlatego też, ten obskurny lakier...



chcę wyszkiełkować, tak żeby powstało satynowe wykończenie, ciemniejsze niż po po szczotkowaniu.

Co cieszy, ramka ma poziome haki, bo chciałbym mieć prosty rowerek, bez tych wszystkich przerzutek, kaset itd. Wyjdzie z tego prawdopodobnie singlespeed albo ostre. Się zobaczy.



Kolejny plus taki, że do ramy dołączony był suport Campagnolo Chorus.



Przede mną pewnie co najmniej rok kompletowania rzeczy. Najpierw chciałbym znaleźć jakiś ciekawy karbonowy widelec ahead na 1 cal i stery.

Jakieś propozycje co do innych części?

Może ktoś wie, gdzie w Szczecinie można zlecić szkiełkowanie?

Terrren

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(1)
Łojojoj, ale mi się chciało na rower. To i pośmigałem. Mróz siarczysty i słońce, ale ciepło się ubrałem i było spoko. Zwłaszcza filcowe wkładki plus ocieplacze się sprawdzają o tej porze roku. Kto marznie, temu polecam...

Z początku szybko poleciałem szosą do Karska, tak ze średnią 27km/h. Zajechałem do drzewa, a potem powrót i do Zielonej Kuźni. Chciałem dojechać do mostku na Trzechelskiej Strudze, tyle że się pogubiłem. Dzięki temu pośmigałem troszkę po pięknym lesie.





Dojechałem do szosy na Trzechel i skręciłem jeszcze troszkę w las nad jeziorka czermnickie.



Powrocik był ciężki bo opadłem z sił i nie miałem już energii na ciśnięcie.