Wpisy archiwalne w kategorii

Szczecin i okolice

Dystans całkowity:7940.33 km (w terenie 1002.25 km; 12.62%)
Czas w ruchu:423:28
Średnia prędkość:18.75 km/h
Maksymalna prędkość:47.33 km/h
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:29.19 km i 1h 33m
Więcej statystyk

Przez knieje

Wtorek, 22 marca 2011 · Komentarze(1)
Pierwszy powrocik z pracy w tym roku. Pogoda była dziś przepiękna, wręcz wzorcowa. Pomyślałem sobie, że przydałaby się kamerka na kask, żeby pokazać jak miło można się karnąć po robocie. Może mi żona kiedyś kupi... :)



Całkiem niezły czas jak na początek, chociaż wiatr może troszkę sprzyjał. Jeśli odjąć 7 minut z rana, to wychodzi tak, że ze Szczecina do Nowogardu jadę godzinkę dłużej niż pociąg.

Pierwszy mrozik

Wtorek, 12 października 2010 · Komentarze(0)
Pierwszy mrozik dziś złapał w paluchy z samego rańca. Zasadnicza część wycieczki odbyła się oczywiście po południu, kiedy to wracałem z pracy. Traska standardowa, z tym, że pojechałem terenem nad żwirownią. Przez to nieco krócej i szybciej.





Pojutrze dwudniowy urlop! :)
Ma padać :/

Fajna traska

Piątek, 3 września 2010 · Komentarze(3)
Bardzo fajny powrót z pracy, bo i pogoda udana, słonecznie i chłodno, i traska jaką wybrałem prowadziła głównie lasami.

Ale z rańca, najpierw śmignąłem nad jeziorko w moim Nowogardziku. Szkoda, że chmurki jakie wczoraj były, cumulusy gigantusy, ustąpiły miejsca cirrusom.





Powrotna trasa - standardowo do Klinisk i prawie do skrzyżowania na Stargard. Wcześniej skręciłem w leśną drogę pożarową i był to strzał w dychę, bo o tej porze roku jedzie się tam bezbłędnie. Wilgotny, ubity piach pozwala cisnąć ze znaczną prędkością, po pofałdowanym terenie. W pewnym miejscu jest nawet bardzo stroma, choć krótka góreczka, na której tętno można podbić do maksimum, żeby zaraz potem wykońać szaleńczy zjazd. Fajnie! Przy tym widoki wokół całkiem miłe.



Od jakiegoś czasu trasa biegnie już zielonym szlakiem, wzdłuż Iny, w tym miejscu bardzo zarośniętej. I choć droga jest całkiem miła i szeroka, można natknąć się na jeszcze ciekawsze odcinki, gdzie koło zapadło mi się w kałuży po ośki, a woda do buta wlała się od góry. Czyli to co my, świry lubimy najbardziej.



Dojechawszy do Goleniowa, zrobiłem sobie postój w sklepiku na izotonik i słodycz. Stamtąd pocisnąłem na Marszewo i polną drogą do Imna.



W pewnym momencie droga biegnie czerwonym szlakiem przez szumnie nazwaną Aleję Drzew Pomnikowych. Istotnie, drzewa po obu stronach drogi to stare, spękałe dęby, a nawierzchnia - bajka - szuterek z koleinkami. Z Imna już niedaleko do Mostów, a stamtąd już standardowo - Maciejewo->Redło->Krasnołęka->Długołęka->Nowogardzik.

Powrót

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · Komentarze(5)
Dziś wycieczka, trasą dawno niejeżdżoną. Sztampowa, lekko szybsza. Czyli powrót z pracy. Miło się jechało, ale trzeba łańcuch pacnąć oliwką.



Plus kilka zdjęć z weekendu w pięknym miejscu. Tak tylko na zachętę, bo w weekend szykuje się dwudniowa eksploracja Drawieńskiego Parku Narodowego.











Powrót z pracy

Środa, 7 lipca 2010 · Komentarze(4)
Dawno rowerka do pracy nie zabierałem. W końcu postanowiłem się bujnąć, żeby przypadkiem trasy nie zapomnieć. I fajnie. Sporo się pozmieniało.

Ale najpierw fota zrobiona z pracy. W tle najwyższy obiekt Szczecina - komin Wiskordu, dalej Puszcza Bukowa, a jeszcze dalej, gdzieś pod Gryfinem, dym z pożaru fabryki styropianu. Kopciło się konkretnie!

A zmiany takie całkiem na plus. W Dąbiu zrobili fajną asfaltową ścieżkę rowerową, która właściwie jest przedłużeniem już istniejącej, gładkiej jak dupka i jeszcze fajniejszej. Biegnie zawijasami przez całe osiedla i kończy się po 3 kilometrach na... płocie. Stamtąd już niedaleko jednak (polną ścieżką) do drogi na Załom. Czyli teraz omijam najruchliwszą część całej trasy. Dodatkowo, skończył się okres, kiedy ta droga była objazdem, tak więc połowa, jeśli nie więcej, samochodów jedzie inną trasą.



Wreszcie mogłem się bujnąć tą trasą na nowej oponce. Co prawda mam ją teraz tylko z tyłu, ale jakość jazdy i prędkość znacznie wzrosła. Część drogi prowadziła pod wiatr, a i tak spokojnie można było jechać 28-30km/h. Z uwagi na te oponki, zmieniłem troszkę trasę, na bardziej asfaltową i pojechałem przez Tarnowo i z Mostów przez Pogrzymie, Budzieszowce i Jarosławki chcąc ominąć OES.



Wyszło, że i tak na niego trafiłem. Kapcia nie złapałem i chyba nawet tak łatwo go nie złapie. A po kamieniach też się miło cisnęło. W Maciejewie po prostu wjechałem od strony pałacu. Zrobiłem małą wizytę u tamtejszego ptactwa i zauważyłem, że wstawili nowy okaz.



Wielkim plusem tego miejsca jest fakt, że chyba zawsze jest tam pusto.





Powrót z pracy

Wtorek, 11 maja 2010 · Komentarze(4)
Tydzień tęsknoty za rowerkiem wytworzył u mnie awersję do wszystkiego dookoła. Tak więc musiałem zaliczyć kolejny powrót z pracy. Wcześnie rano, o 4:45 postanowiłem jeszcze zajechać do miasta, żeby spojrzeć na jezioro spowite mgłą. Fajnie tam jest. Jakiś wędkarz brodzący w woderach, gdzieniegdzie myśliwi. I ta cisza...
Czas jednak było wracać, żeby zapakować się do PiKaPa.



W powrotną drogę miałem zamiar przycisnąć. Tak żeby zrobić traskę w dwie i pół godziny. W Szczecinie było jeszcze nieźle, ale zaraz za rogatkami zacząłem słabnąć. Dodatkowo coraz silniejszy wiatr robił swoje. Na szczęście szosy w okolicach Klinisk zostały załatane, takim grysikiem, który z czasem, jak mniemam, ma się scalić. Póki co ten grysik zafundował mi laczka. Pierwszy w tym roku. Dobrze, że okolica była całkiem przyjemna i mogłem spokojnie i bezstresowo sobie pomajstrować.



Przez ten okres niejeżdżenia zrobiło się przyjemnie zielono. W końcu jest prawdziwa wiosna, no może prócz temperatury.
Mimo wszystko bardzo miło.



Pola zaczynają się też żółcić



Ulubiona traska z Mostów do Maciejewa. Nie mogę się doczekać jesieni, kiedy bukowe liście przybiorą jesienne barwy.

Commuting

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Bardzo fajny powrót z pracy. Pomimo braku słońca, było całkiem ciepło. W końcu mogłem przejechać się w samej koszulce. W plecaku nadal sporo gratów, w tym aparat, z którego właściwie nie skorzystałem. Wena twórcza gdzieś mi się zapodziała.



Za to tempo niezłe, na początku spokojnie, od Maciejewa nieco szybciej. Zatem pół godziny krócej. Jak depnąłem, to szyszki fikały!

Powrót z pracy cz.4

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Dziś trasa identyczna z tą wczorajszą. Wicher wiał niemiłosierny prosto w twarz chyba przez połowę drogi jeszcze mocniej niż wczoraj. Mimo tego udało mi się zejść poniżej trzech godzin. To dlatego, że dzisiaj jechałem już na moim rowerku. Chodzi rewelacyjnie, nie licząc jednej wpadki rano na PKP, gdzie chcąc podjechać pod górkę, depnąłem mocniej i łańcuch z całym hukiem przemielił korbę. Ale siara, ale co tam :) Zmienię łańcuch i będzie dobrze.

Stawno


Droga z Tarnówka do Danowa


Kościółek z XV wieku w Danowie




OES




Droga na Krasnołękę