Przekroczyliśmy granicę rumuńską. Szok! Smród. Końskie kupy na drogach. Cyganie dziwnie na nas patrzący, brud i jakiś dziwny zgiełk. Zastanawiam się czy aby nie wrócić i nie przenocować na Węgrzech. Szczęśliwie spotykamy miłego gościa z USA o imieniu Romeo, który tak sobie tutaj pomieszkuje. Opowiedział nam co i jak o Rumunii, gdzie jechać, co jeść - cały przewodnik. Umyliśmy się u niego w domu, wymienił nam dolary i wskazał gdzie nocować. Pozdro!
Alsoberecki->Karcsa->Cigand->Kisvarda->Vasarosnameny-> Fehergyarmat->Csengersima->Satu Mare.
Humenne. Wymieniliśmy szprychę, kupiłem nowy licznik nie Sigmy.
Michalovce->Trebisov. Senti łapie gumę na 10km przed Nowym Mestem Slovenskym. Przekraczamy granicę w Satoraljaujhely :D Na Węgrzech walnęliśmy po 3 słowackie piwka, bułeczki z serem, węgierskie papryczki i kiełbaski. Jak widać papryczki nieźle mnie wygięły :D
Węgry to taki kraj gdzie na 10 kobiet 8 jest przepięknych a 2 piękne :). Nie wiem o co chodzi.
Licznik Sigmy o dziwo znowu zaczął działać. Też nie mam pojęcia o co chodzi.
Podjazd z hotelu Arłamów. Pobiłem tu swój skromny rekordzik prędkości. 60,28 bez rozpędzania. Jakbym wiedział, że tak łatwo pójdzie to bym dokręcił do 70kmh.
Wybrałem się z Afromanem do Witnicy. Jechaliśmy lasami w okolicach Bogdańca, więc przewyższenia były dzisiaj konkretne.
Tempo nie było maratońskie.
Był czas na kazania z ambony...
Był czas na jagódki...
Był czas na podziwianie liści od spodu
Oraz na spotkanie oko w oko z dragonoflyopteryksem
W Witnicy poznaliśmy prezesa browaru... Notabene zaczął jeździć w MTB :) Z powrotem zajechaliśmy nad jez. Długie do Sosen, gdzie wywinąłem piękną rozgwiazdę na skarpie, bo jakoś lewa noga nie chciała się wypiąć z spd'ków.
Powrót podjazdami, podjazdami, zjazdami i podjazdami, czyli trasą maratonu w Bogdańcu
Ale precyzji to można mi pozazdrościć :) Nie kombinowałem!
Najpierw pognałem do Dobiegniewa szosą. Średnia prędkość na tym odcinku (45km) to 29,5 a więc jak na mnie to całkiem sporo.
W Dobiegniewie 25km rajdu tempem spacerowym. Zahaczyliśmy między innymi o Mierzęcin.
Z powrotem wracałem z Afromanem najpierw szoską na Długie. Kąpiel w jeziorku w deszczu, potem lasami do Gorzowa. Na 94. kilometrze przecialem opone i detke. Potem w Górkach zgubiłem śrubkę od bloku, przez co nie mogłem się wypiąć. I tak o jednej nodze do chaty.
Najpierw po Gorzowie z 10 km. Potem Gorzów->Kłodawa->Łośno->Lipy->Danków->Barlinek. Pętla wokół jeziora, gdzie zapadłem się w błocie po piasty. Potem Moczkowo->Barlinek->Moczydło->Łośno->Kłodawa->Gorzów. W środku lasu spotkałem sikającego szefa jazz clubu :P Widac ze tez bajker.
Wilczy Szaniec czyli kwatera fuhrera. Skasowali nas na 6 zika i w sumie nic ciekawego dla bikera tam nie bylo. Tabuny turystów robiących sobie zdjecia na tle bunkrów, pomników czy z SS-manami. Spawiować sie można.
Fotki z wycieczki do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego.
Pierwszy napotkany bunkier. Pzw.867 Kopuła bojowa 2p7.
Kosciół w Gorzycy
Zęby smoka - zapora przeciwczołgowa
Złapaliśmy okazje, żeby się przejść podziemiami. Rowery ukryliśmy w krzakach i zeszliśmy 30m pod ziemie obiektu 724, dzięki sympatycznym ludziom z okolic, którzy nas oprowadzili i uraczyli światłem latarek. :)
Na ścianach napisane numery bunkrów, którymi się wychodzi na powierzchnie i nazwy dworców kolejowych. Tych podziemnych oczywiście.
Bunkry, bunkry... Obiekt 717 w Pniewie.
Regeneracja
Mapka centralnego odcinka MRU
Sunset in Gorzów :)
Wiecej fotek znajdziecie TU. Polecam, bo warto się tam przejechać :)
Trasa: Gorzów->Deszczno->Stary Dworek->Zemsko->Gorzyca->Międzyrzecz->Kęszyca->przechadzka podziemnym korytarzem->Pniewo->Kaława->Wysoka->Pieski->Chycina->Goruńsko->Bledzew->lasami do Trzebiszewa->Deszczno->Gorzów. Wieczorem jeszcze doszło 2km do Wojtka.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)