Wpisy archiwalne w kategorii

_Midi

Dystans całkowity:12210.90 km (w terenie 3080.50 km; 25.23%)
Czas w ruchu:642:06
Średnia prędkość:19.02 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:188
Średnio na aktywność:64.95 km i 3h 24m
Więcej statystyk

Majówka w Drawieńskim Parku

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(6)
Majówka w Drawieńskim Parku Narodowym

Od dawna oczekiwany wyjazd majowy zaczął się pobudką o 4:20. Razem z Lenką
podnieśliśmy się z wyrka, umyliśmy śliczne ząbki i buźkę i pomknęliśmy na PKP. W pociągu o tej godzinie prawie nikogo nie było, jednakże już w Stargardzie cały przedział był zajęty. Zwłaszcza przedział wypełnił trajkoczący głos jakiegoś dziada-znawcę-wszystkiego, który pierdzielił swoje mądrości aż do stacji Bierzwnik, czyli tam gdzie wysiadaliśmy.

Ale jak tylko wysiedliśmy z pociągu, pojechaliśmy w kierunku naszej bazy w miejscowości Wygon. W drodze wiał lekki wiatr, ale skutecznie utrudniał jazdę, przez co jechało się trochę ciężko, bububu...

Sama kwatera bardzo przyjemna, kulturalna i wesoła rodzina przyjęła nas bardzo gościnnie. Jakby ktoś chciał kontakt, chętnie udostępnię, tym bardziej, że właściciel organizuje jazdę konną, kajaki a nawet lot balonem, a cała okolica jest niesamowicie piękna. Wystarczy powiedzieć, że w promieniu 3km jest 15 jezior.

Prawdziwa wycieczka obfitowała w zmienne nastroje mojej Ukochanej, co z moimi fochami sprawiało, że jakieś 25 minut jechaliśmy w zupełnej ciszy. Pośród piachów, szerszeni i kostki brukowej - czyli tego, co Lenka kocha najbardziej :)




Gdzieniegdzie można jeszcze natrafić na poniemieckie ślady


Pierwszego dnia wycieczki chciałem pokazać Lence najpiękniejsze i najciekawsze miejsca jakie znam, toteż pojechaliśmy do Głuska zobaczyć elektrownię wodną, a potem nad jezioro Ostrowieckie...


następnie nad kanał łączący jezioro z czymś tam, czego nie wiem, a muszę sprawdzić na mapie


jak to bywa w moim przypadku, nie omieszkałem porobić kilku głupich min


Następnie pojechaliśmy dalej do osady Ostrowiec




Nieco skitrani, odpoczęliśmy nad najciekawszym jeziorem w parku - Czarnym. Jest to niezwykle malownicze jeziorko, położone w polodowcowym zagłębieniu, którego ciekawostką jest to, że na jego dnie nie istnieje praktycznie życie (oprócz bakterii siarkowych). Poniżej 13m nie ma bowiem w ogóle tam tlenu, a wody w ciągu roku nie są tam prawie nigdy mieszane. Dodatkowo, jezioro to jest bezodpływowe, ale ciągnie się od niego niewielka strużka, która kończy swój bieg w maleńkim zbiorniku wodnym, gdzie wsiąka i prawdopodobnie dalej płynie jakąś podziemną drogą. W tym jeziorze żyje też naturalnie sielawa. Także wypas :)


Zaznajomieni z tym faktem, walnęliśmy się na pomoście


Zamiast planowo wracać do Głuska, znaleźliśmy most przez jezioro Ostrowite i postanowiliśmy, że pojedziemy skrótem.



Tzn. ja postanowiłem ale razem zabłądziliśmy :P innymi słowami dałem nieco dupy, lub, nie popisałem się umiejętnością nawigacji :)


Ale Lenka mi wybaczyła, bo się przecież bardzo miłujemy, chociaż było trochę bububu...



Tak czy inaczej dojechaliśmy do Głuska i przez Moczele (gdzie zrobiłem trochę fot cmentarza - bububu) pojechaliśmy na Biwak Pstrąg


...gdzie zrobiliśmy piękne kiełbaski


o takie tatuś, patrz :)


A że biwak nad Drawą...


to zacieszam ryło, bo nie trzeba było daleko dygać po wodę


Potem było jeszcze z 20 km piachów i bruku - bububu...

Fajne foty

Traska:
Bierzwnik->Przeczno->Breń->Łasko->Wygon->Ryże-Kic->Jarychowo->Radęcin->Głusko->Ostrowiec->Jez. Czarne->Jez. Ostrowite->Głusko->Moczele->Biwak Pstrąg->Ostrowiec (Smolarnia Radęcińska)->Łasko->Wygon

Wkrzańska + Niemcy

Sobota, 25 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Szybszy wypad do Puszczy Wkrzańskiej. Wiatr był taki, że dojazd do Tanowa trwał tylko moment. Potem standardowo pojechałem przez Węgornik i tam znalazłem fajny skrót na Świdwie.














Następnie do Stolca, posiedziałem nad jeziorkiem ciutkę i przez Dobieszczyn do Niemiec. Znowu muszę przyznać, że Polska to jednak trzeci świat. Drogi zupełnie inne, prawie wszędzie jest równoległa ścieżka rowerowa. Wsie też piękne - zadbane, czyste, bez żadnego śmiecia na ulicy - domy piękne, stare, ale odnowione w taki sposób, by zachować szacunek do tradycji. Nie to co u nas. Stare chaty z cegły otynkowane na różowo, wszędzie krzaczory, pobite butelki, dziury, żule pod sklepem.




W Niemczech przejechałem przez trzy miejscowości. Z Glashutte pojechałem lasem i po grząskich piachach do Pampow, potem do granicy przez Blankensee, gdzie hodują lamy.

Nad Świdwie

Sobota, 18 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Tym razem z Lenką pojechaliśmy szukać starego cmentarza w okolicach Tanowa, tak jak proponował nam meak. Cmentarz znaleźliśmy, nad jeziorem pięknie. Ogólnie gorąco, słonecznie, trochę ciężko ale i tak najlepsza była pepsi :D
























Album

Trasa:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Węgornik->Tanowo->Świdwie->
Łęgi->Buk->Dobra->Wołczkowo->Bezrzecze->Szczecin

Romantico i kolejny rekordzik Milenci

Sobota, 11 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Świąteczny wyjazd z Milenką do Barlinka. Nagadałem Królowej kiedyś jak to w Barlinku pięknie i że chciałbym tam mieszkać, i że jeszcze w Łośnie są fajne miejsca, a lubuskie lasy łoooo..., i ten... no... ile jezior, motylki, jak las pachnie, i że zawsze jeździliśmy do Janowa i Moczydło ahhh, grill to tamto itd. itp. Mniej więcej tak jakoś mało składnie opowiadałem o swoich okolicach. I w końcu nadszedł czas, żeby te wszystkie fakty i mity wspólnie zweryfikować. Wybraliśmy się "natęczas" na romantyczny trip.
Euforii nie było końca, na nic się zdał uporczywy chłodny wicher :) Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że że po powrocie będą czekać na nas gołąbki Krysi.

Ale po kolei... Zabrałem Milenkę trasą najmniej asfaltową i przez to najbardziej malowniczą, przez Wojcieszyce->Łośno i asfaltem do Lip. Początkowo Milenka była przerażona piachami i powoli udzielał się jej nastrój bubub :(
Wiedziałem, że sprawę trzeba będzie rozwiązać bananem i kanapką z serem :) Tak też się stało. Dojechaliśmy trochę dalej niż planowaliśmy (czyli nie nad stawek za Lipami, gdzie było piwko z Sentim)


... ale nad Jez. Portki. (Milenka się rozpędziła na górce - przyp. autora).



Jam...


...następnie zabrał Ukochaną przez Moczydło do najpiękniejszego jeziora w okolicy, czyli Okunie, gdzie zrobiliśmy kolejny odpoczynek. Jako, że dzisiejsza trasa miała obfitować w kilometry, zostawiliśmy sobie zwiedzanie Miejsca Magicznego i poszukiwanie ukrytej wioski na inny dzień. Było za to trochę opalania.




Ostatecznie dojechaliśmy ciężką szutrową trasą do Barlinka, gdzie zwiedziliśmy bulwar, zjedliśmy lodzika, kawusie i jabco. Jako że zakochany, pacnę jeszcze kilka fotek Lenki.



Powrót tą samą trasą, o dziwo nie sprawiał już większych problemów. Doświadczenie, hart ducha i siła woli sprawiła, że droga ta, stała się łatwa i przyjemna. Tylko czasem kolanko bolało i trzeba było nieco poucałować.



I tak jakoś doturlaliśmy się do domu. Trasa się nieco wydłużyła, z uwagi na fakt, że z Łośna wracaliśmy asfaltem przez Kłodawę, ale dzięki temu zdziwko nasze było jeszcze większe, bo oto na liczniku pokazał się konkretny dystans 76km. Jestem pod wrażeniem. Tyle przejechać na takim gracie... :) Nasza druga wycieczka >50km.

Milenka powiedziała, że było zarypiście i to jest dla mnie najlepszą nagrodą.

Luka, ajajaj

Niedziela, 5 kwietnia 2009 · Komentarze(3)
Luka obudził się z zimowego snu. I pierwsze co powiedział to Massssakra!
Dla niewtajemniczonych, chodzi o to, że się podjarał. Np. Masssakra ale gorąco! Masssakra ale mi się chciało na rower. Masssakra...

Jednym słowem Kozak...
dopóki nie wyjechaliśmy na Poznańska, bo potem to trzeba było co chwilę na Lukę czekać. Wyszło nawet tak, że skręciłem w prawo, a Luka w lewo. Fail :[

No ale przystałem na pomysł że w lewo i tym sposobem zajechaliśmy nad Szmaragdowe. Podczas lansu na skarpie (masssakra chyba z 10 pięter) mało co się nie zesrałem ze strachu, tak więc z tego lansu jest tylko jedno zdjęcie.


Później ten piękny zjazd między skrzypami i wjechaliśmy na pierwszą górkę w Bukowej. Luka dawał ostro...


Jakby nie patrzeć, dał radę...


... na płaskim...

...po czym rzekł: Massakra, ale się styrałem. Wracamy, kebaba bym zjadł...


Pokiwałem jednak głową, pokręciłem nosem w myślach mówiąc sobie, że jak z babą, po czym stanowczo i asertywnie odparłem: Nie!
I Łukasz posłuchał. Zmienił pieluchę i tym sposobem dojechaliśmy do Binowa. Tam jednak koniecznie trzeba było zamówić "awaryjkę" - typową strawę bikera, czyli kosz chleba ze smalcem i kiszonymi.


Masakra jak tanio, polecam!

Z Binowa do Kołowa, tak tylko bo tam fajnie i można konia wytarmosić


o właśnie tak:


I tyle no, ostra jazda :)

Całe 56

Wtorek, 31 marca 2009 · Komentarze(1)
56 kilometrów, czyli więcej niż klikus w całym tym roku, ze średnią większą niż z Sentim ;) Tyle przejechała Lenka. A wycieczka fajna, bo pojechaliśmy w końcu w prawdziwy teren - nad Jez. Świdwie. Bardzo się nam podobało.






Traska:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Węgornik->Świdwie->Łęgi->Buk->Dobra
->Wołczkowo->Bezrzecze->Szczecin

Pięknie!

Czwartek, 19 marca 2009 · Komentarze(5)
Pięknie, przecudnie!
Opierałem się przed wyjściem na rower, ale się opłaciło, bo w Puszczy Bukowej zastałem rozkosz dla oczu. Fakt, faktem, pod sam koniec miałem spory kryzys, ale jakoś dojechałem.




















Z Sentim po "lubuskich

Piątek, 26 grudnia 2008 · Komentarze(0)
Z Sentim po "lubuskich lasach". Lasów było mało, bo jeździliśmy okolicami Baczyny przy pomocy GPSu. Swoją drogą fajna zabawka. Znaleźliśmy na mapce jakieś jezioro i kierując się strzałką do niego nawet dojechaliśmy. Szkoda tylko, że okazało się to Jezioro Marwickie, na które jeździ pół Gorzowa - wyjątkowo zaśmiecone i "niemalownicze".





Mapka
Profil

Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin,

Czwartek, 18 grudnia 2008 · Komentarze(4)
Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin, szarzy ludzie. Deprecha. Chociaż całkiem klimatycznie.

Wybrałem się dzisiaj do Skolwina wzdłuż Odry. Takiej biedy jak tam nie widziałem nigdzie. Gocław to jedna wielka ruina.


W tych budach mieszkają prawdopodobnie ludzie. Wnioskuję tak, po ulatniających się dymach z kominów i setkach kotów. Kosmos!


Potem obejrzałem wieżę Bismarcka


A to już Skolwin. Same ruiny




Huta Szczecin. Nawet nie wiedziałem, że w tym mieście jest coś takiego. Znaczy się nie sądzę, żeby coś tam jeszcze działało.