Rundka po Puszczy Bukowej (Szczecin->Binowo->Kołowo). Zjazd do Szczecina mi się tak spodobał, że postanowiłem jeszcze raz zapuścić się do puszczy. Tym razem terenem do szosy na Kołowo oraz znów ten sam zjazd. W Szczecinie wziął mnie nagle straszny kryzys energetyczny, tak że na Autostradzie Poznańskiej właściwie się słaniałem. Miałem sporego stracha, bo zaczęło mi się ciemno w oczach i bałem się, że gdzieś wpadnę pod samochód. Nawet wchodzenie po schodach odbywało się na kilka razy. Dlatego też nie dokręciłem do 60km.
To miał być piękny dzień. O 12 godzinie wróciłem już z uczelni, a słońce przyjemnie świeciło. Postanowiłem sobie pojechać rundkę do Puszczy Bukowej. Potem to już tylko piachy, błoto na drogach, koleiny, błądzenie jak zwykle po chaszczach, beznadziejne zdjęcia i wyczerpana bateria.
Z tą baterią to tak, że zauważyłem to przedwczoraj ale nie chciało mi się schylać do ładowarki i odłożyłem to na najbliższe schylanie się w tym rejonie pokoju. Efekt taki, że jak już wiedziałem, że akumulator zaraz padnie, to nagle mnie olśniło, że niewątpliwie aparat na pewno się przyda jeszcze tego dnia. No i przydałby się, bo zachód słońca nad zakolem Regalicy wyglądał dziś przemalowniczo.
Obiecałem sobie, że jak jeszcze raz popełnię taką gafę z lenistwa, to odmówię sobie jeszcze tego samego dnia spożycia drażów z orzeszkami. Ale to dopiero od następnego razu...
Testowanie aparatu. Noo. Jakoś tak dziwnie. Wozić trzeba duży plecak, wyciągać się go nie chce. Ale jak już się to zrobi to nie można przestać pstrykać. Na razie mam tylko standardowy obiektyw, jeszcze żadnych filtrów i nie jestem jakoś zbyt zadowolony z tego. Na większe odległości się nie nadaje, jakoś słabo ostrzy. Może to kwestia dobrania odpowiednich parametrów przysłony. Zobaczymy. Póki co, dziś nie miałem za wiele czasu, żeby się nim odpowiednio długo pobawić.
Wczoraj do pracy i dziś powrót. Czyli nocka. Jako, że lało to trochę dupka zmokła.
A to jeszcze przepis z weekendu na moje przeulubione danie, czyli spaghetti ale w nieco zmienionej formie. Inspiracja pojawiła się podczas wizyty u Rudisiów :) Zapraszam
A wieczorkiem przed pracą się ruszyłem na Lipy traską przez Wojcieszyce->leśniczówkę->Łośno i powrót przez Kłodawę.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)