Piękna pogoda dzisiaj, więc wybrałem się pojeździć po lasach. Niestety samemu, bo wszystkie cipki się porozjeżdzały albo pewnie odsypiały kaca. Za to nikt mi nie marudził i można było jechać gdzie się chce i jak się chce.
Rano małe kamikadze waliły nam w szybę od balkonu. Naliczyliśmy 5, w tym jedna ofiara śmiertelna.
Potem, skacowany po spotkaniu u Afromana, wyruszyłem nad jez. Gołębie pojeździć z Afro i Klikusem po lasach.
Generalnie, z nimi to jak z dziećmi :) Jak im powiesz, żeby jechali przede mną, w celu zrobienia zdjęcia, to pojadą kałużą. A była taka ładna, zielona. Chcąc zrobić zdjęcie prawdziwka, przyozdobią go rowerowymi gadżetami. Natomiast jak się czaiłem do zaskrońca, to oboje wjeżdżają w kadr i hamują ryjąc się w ziemi. I tak w kółko... Szczegóły w albumie.
Dzień z dupy vol. 2 Najpierw Sentiego zrobiłem w bambuko bo umówiliśmy się na śmiganie po Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Zaspałem.
Tak więc pośmigaliśmy po lasach Barlinecko-Gorzowskiego Parku.
Musiałem się wyszaleć i to na tyle, że przeleciałem w końcu z 2-3m przez kierownicę. Na singlu koło jeziora ciutkę za mocno depnąłem w korbę, po czym wyrzuciło mnie z trasy, wjechałem na korzeń, wyskoczyłem i wylądowałem kołem na uciętym pniu. Skutek: Klocek hamulcowy pod obręczą, pierwszy raz niemalże dobiłem amora i snake połatany 3 łatkami i prezerwatywą. Pojeździłem z 7 km i znowu powietrze zeszło. Odezwał się na szczęście u mnie instynkt MacGyvera i zawinąłem skaleczenie na dętce w patyk, po czym wsadziłem w koło. Przejechałem na tym jeszcze 75km i pewnie jeszcze dłuuuugo pośmigam.
Do pracy. Po pracy na Słoneczną. Szkoda, że to godziny pracy Afromana, bo bym tak zajechał odwiedzić. Potem połknąłem góreczkę za Komfortem. Wieczorkiem dokręciłem do 50km po Gorzowie.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)