Wpisy archiwalne w kategorii

Gorzów i okolice

Dystans całkowity:9164.85 km (w terenie 2379.12 km; 25.96%)
Czas w ruchu:468:22
Średnia prędkość:19.57 km/h
Liczba aktywności:233
Średnio na aktywność:39.33 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Wieczorne śmiganie.

Wtorek, 19 czerwca 2007 · Komentarze(5)
Wieczorne śmiganie.



Parę fotek z Łośna




Trasa:
Manhattan->Praca->Manhattan
Manhattan->Wojcieszyce->Kłodawa->Łośno->Lipy->Łośno->Kłodawa->Manhattan

Faaajnie było

Niedziela, 17 czerwca 2007 · Komentarze(5)
Faaajnie było

Wybrałem się z Afromanem do Witnicy. Jechaliśmy lasami w okolicach Bogdańca, więc przewyższenia były dzisiaj konkretne.

Tempo nie było maratońskie.

Był czas na kazania z ambony...


Był czas na jagódki...


Był czas na podziwianie liści od spodu


Oraz na spotkanie oko w oko z dragonoflyopteryksem


W Witnicy poznaliśmy prezesa browaru... Notabene zaczął jeździć w MTB :)
Z powrotem zajechaliśmy nad jez. Długie do Sosen, gdzie wywinąłem piękną rozgwiazdę na skarpie, bo jakoś lewa noga nie chciała się wypiąć z spd'ków.

Powrót podjazdami, podjazdami, zjazdami i podjazdami, czyli trasą maratonu w Bogdańcu


Ale precyzji to można mi pozazdrościć :) Nie kombinowałem!


Link do albumu

Gorzów->Wieprzyce->Chróścik->Łupowo->Racław->Stanowice->Białcz->Witnica->jez. Długie->Jenin->Łupowo->Chróścik->Gorzów

Ciężki dzień. W drodze do

Piątek, 15 czerwca 2007 · Komentarze(2)
Ciężki dzień. W drodze do pracy musiałem chyba ze cztery razy pompować koło, bo okazało się, że po wczorajszym wjeździe w żywopłot dętka jednak nie wytrzymała.
W pracy umyłem rowerek i zmieniłem łańcuch na czyściutki.


W drodze powrotnej zajechałem do pana nieszczupłego po łatki. Oczywiście skasował mnie, na kwotę, która ściska serce w gardle.

W domu przypomniałem sobie o wyżej pokazanej spince, tyle że zapasowej. Nie mogłem jej znaleźć, więc postanowiłem, że posprzątam pokój. I sie zaczęło...

Najpierw zajrzałem 3x do pudełka z łatkami, może tam jest, w końcu do trzech razy sztuka. Nic.

Potem naprawiłem tapczan, który się nie otwierał od tygodnia. Pościel w końcu można schować.

W międzyczasie zwaliłem szklaneczkę z piwkiem.

Potem znalazła się jakaś drukarka pod biurkiem.

Potem zwaliłem butelkę z drugim piwkiem, rurą od odkurzacza. W zamian za to połknąłem z 5 pająków.

Jest godz. 00:02 dnia następnego, zdążyłem umyć pół podłogi. Playlista jest już w połowie drugiego przebiegu. Kończę trzecie piwko. Kolejna godzina, a spinki nima. Pojawiają się pierwsze zakwasy... Nie sprzątałem od co najmniej dwóch lat.

Rano do pracy, wieczorem

Czwartek, 14 czerwca 2007 · Komentarze(1)
Rano do pracy, wieczorem z Afromanem i kolegą Markiem szosą nad jeziorko Gołębie. Powrót przez Mironice->Santocko->poligon. Tam mała gleba, zdarłem lakier do gołej blachy, wygiąłem klamkę hampla, kierownica się przekręciła i zablokowała, tak, że bez imbusa się nie obeszło. Jak zwykle Afroman poratował kluczami. Właściwie na dwie jazdy z Afromanem, dwa razy miałem jakąś przygodę i tylko wtedy, kiedy go goniłem :) Cholera, Paweł, na maraonie też Cię goniłem i też zaliczyłem glebę. Z wypadku jakoś ocalałem. Od dziś wszędzie jeżdżę w kasku.

Ponudzę Wam trochę jeszcze

Piątek, 8 czerwca 2007 · Komentarze(0)
Ponudzę Wam trochę jeszcze fotkami lubuskich jezior.

Jez. Lubie w Lipach


Jez. Portki


Trasa:
dom->praca->nowym mostem staromiejskim->dom->Kłodawa->Łośno->Lipy->w stronę Moczydła->lasem do Santoczna->lasem do Wojcieszyc->dom