Ciężki dzień. W drodze do
Piątek, 15 czerwca 2007
· Komentarze(2)
Kategoria Gorzów i okolice, _Mini
Ciężki dzień. W drodze do pracy musiałem chyba ze cztery razy pompować koło, bo okazało się, że po wczorajszym wjeździe w żywopłot dętka jednak nie wytrzymała.
W pracy umyłem rowerek i zmieniłem łańcuch na czyściutki.
W drodze powrotnej zajechałem do pana nieszczupłego po łatki. Oczywiście skasował mnie, na kwotę, która ściska serce w gardle.
W domu przypomniałem sobie o wyżej pokazanej spince, tyle że zapasowej. Nie mogłem jej znaleźć, więc postanowiłem, że posprzątam pokój. I sie zaczęło...
Najpierw zajrzałem 3x do pudełka z łatkami, może tam jest, w końcu do trzech razy sztuka. Nic.
Potem naprawiłem tapczan, który się nie otwierał od tygodnia. Pościel w końcu można schować.
W międzyczasie zwaliłem szklaneczkę z piwkiem.
Potem znalazła się jakaś drukarka pod biurkiem.
Potem zwaliłem butelkę z drugim piwkiem, rurą od odkurzacza. W zamian za to połknąłem z 5 pająków.
Jest godz. 00:02 dnia następnego, zdążyłem umyć pół podłogi. Playlista jest już w połowie drugiego przebiegu. Kończę trzecie piwko. Kolejna godzina, a spinki nima. Pojawiają się pierwsze zakwasy... Nie sprzątałem od co najmniej dwóch lat.
W pracy umyłem rowerek i zmieniłem łańcuch na czyściutki.
W drodze powrotnej zajechałem do pana nieszczupłego po łatki. Oczywiście skasował mnie, na kwotę, która ściska serce w gardle.
W domu przypomniałem sobie o wyżej pokazanej spince, tyle że zapasowej. Nie mogłem jej znaleźć, więc postanowiłem, że posprzątam pokój. I sie zaczęło...
Najpierw zajrzałem 3x do pudełka z łatkami, może tam jest, w końcu do trzech razy sztuka. Nic.
Potem naprawiłem tapczan, który się nie otwierał od tygodnia. Pościel w końcu można schować.
W międzyczasie zwaliłem szklaneczkę z piwkiem.
Potem znalazła się jakaś drukarka pod biurkiem.
Potem zwaliłem butelkę z drugim piwkiem, rurą od odkurzacza. W zamian za to połknąłem z 5 pająków.
Jest godz. 00:02 dnia następnego, zdążyłem umyć pół podłogi. Playlista jest już w połowie drugiego przebiegu. Kończę trzecie piwko. Kolejna godzina, a spinki nima. Pojawiają się pierwsze zakwasy... Nie sprzątałem od co najmniej dwóch lat.