Dzień z dupy vol. 2 Najpierw Sentiego zrobiłem w bambuko bo umówiliśmy się na śmiganie po Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Zaspałem.
Tak więc pośmigaliśmy po lasach Barlinecko-Gorzowskiego Parku.
Musiałem się wyszaleć i to na tyle, że przeleciałem w końcu z 2-3m przez kierownicę. Na singlu koło jeziora ciutkę za mocno depnąłem w korbę, po czym wyrzuciło mnie z trasy, wjechałem na korzeń, wyskoczyłem i wylądowałem kołem na uciętym pniu. Skutek: Klocek hamulcowy pod obręczą, pierwszy raz niemalże dobiłem amora i snake połatany 3 łatkami i prezerwatywą. Pojeździłem z 7 km i znowu powietrze zeszło. Odezwał się na szczęście u mnie instynkt MacGyvera i zawinąłem skaleczenie na dętce w patyk, po czym wsadziłem w koło. Przejechałem na tym jeszcze 75km i pewnie jeszcze dłuuuugo pośmigam.
Miałem piękne plany na weekend. Niestety objawy jakiejś grypy żołądkowej zmusiły mnie do pozostania przez cały dzień w łóżku. Nie mogłem sobie podarować weekendu bez roweru więc pod wieczór wystartowałem w wyścigu kurierów. Zająłem zaszczytne ostatnie miejsce 7/7. Trasa obliczona była na 23km jak się potem dowiedziałem, czyli zrobiłem 20 więcej. Nawigacja u mnie kuleje.
Ale było fajnie. Wieczorkiem przy fontannie spotkanie z piwkiem :)
Rano do pracy. Umyłem rowerek. Wypłukałem z tonę piachu. Przy okazji dostałem świetną rzecz - Zmywacz uniwersalny Wurth'a. Od dzisiaj koniec ze skrobaniem smaru z kasety. Psik, psik i smar spływa jak marzenie. Koszt dla zainteresowanych to 13-15zl za 500ml. Starcza na 2-3 razy.
Potem śmignąłem do babciuni i po paliwo czyli piwo.
Do pracy. Po pracy na Słoneczną. Szkoda, że to godziny pracy Afromana, bo bym tak zajechał odwiedzić. Potem połknąłem góreczkę za Komfortem. Wieczorkiem dokręciłem do 50km po Gorzowie.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)