Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka moja

Dystans całkowity:18112.11 km (w terenie 3394.80 km; 18.74%)
Czas w ruchu:1018:08
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:428
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Trzeba korzystać

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Trzeba korzystać póki pogoda. Lato się kończy, rower gdzieś w odstawce. Nawet nie pamiętam co powinienem zabierać na przejażdżki. Dziś wyjątkowo tylko aparatu. Może i szkoda, a może nie. Była piękna pogoda, a jeziorka koło Czermnicy pod wieczór wyglądają bajecznie. No ale gadaniem tego nie oddam. Dodam, że jechało się przednio - najlepszy sposób na wyciszenie po korpodniu.

Szkoda tylko, że Milenka nie może jechać ze mną. Kontuzja jeszcze troszkę potrzyma, ale po wszystkim sobie odbijemy :)

Z Gumim

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(1)
Gumi kupił rower, to wyciągnąłem go na godzinkę. Tak jakoś się rozkręcił, że pojechaliśmy na plażę do Tuczy. Powrót już wieczorkiem. Zeszło jakoś dłużej, na tyle, że ujrzałem w oknie oczekującą Milenkę. Oho, będzie grubo, to może chociaż pomacham ;-)

Bory Tucholskie - 3

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Rano nie pada. Wyszło słońce, jest pięknie!











Dziś sporo terenu, objeżdżamy jeziora od zachodniej strony. Świetne szlaki, pagórkowate, można poszaleć, bo już trzeciego dnia tyłki tak nie bolą jak na początku. Na koniec jeszcze zajechaliśmy do "Charzy". Łał, ale cudna miejscowość. Na widok niektórych posiadłości opada szczęka...

Potem pozostaje nam czekać na pociąg, a przecież jutro Woodstock :D

Bory Tucholskie - 2

Wtorek, 31 lipca 2012 · Komentarze(1)
Wstaliśmy wcześnie. Nocleg pod świerkiem obfitował w uroki lasu. Jakiś gryzoń chrobotał koło namiotu, coś podjadało korzonki w glebie pod nami. Taka cisza, że było słychać najsłabszy szmer.



Postanowiliśmy pojechać jak długo się da lasem. W Człuchowie zjedliśmy śniadanie, zwiedziliśmy na szybcika zamek i pojechaliśmy do Chojnic. Stamtąd skierowaliśmy się do miejscowości Charzykowy zwaną przez miejscowych 'Charzy'. Kupiliśmy mapkę i bilety do parku, po czym czerwonym szlakiem pojechaliśmy wzdłuż jeziora.

W sumie ani Zaborski Park Krajobrazowy, ani PNBT to żadna rewelacja. Ot, lasy sosnowe i całkiem ładne jeziora. Jakoś tak u nas lepiej, nie mówiąc już o Drawieńskim Parku...



Znowu przerwa na jedzonko. Kurde, im człowiek starszy, tym by tylko częściej wpieprzał. Ale sceneria miła, aż się wstawać nie chce.











Później piaszczystymi szlakami eksplorujemy południową część parku. Kurka, jakie tam są piękne leśniczówki. Czad! I te śmieszne litery, tak jakby czcionka wybrała się nie ta...





Wokół, pełno lobeliowych jeziorek







Ale dopiero najciekawsze przed nami. Z parku to polecam północne rejony, aż do Swornegać.



















Potem obiadek w Małych Swornegaciach, gdzie dowiedzieliśmy się czym się różni danie regionalne (bigos jakiśtam) od bigosu krajowego. Otóż różni się nazwą, ale za to po dłuższej batalii z kelnerkami-mimozami, mogłem napić się Złotych Lwów.

Jednogłośnie zdecydowaliśmy pojechać na Północ, gdzie na mapie widać było jakieś zawijasy. Tak, to był strzał w dziesiątkę. Polecam jak najbardziej Dolinę Kulawy! Już poza parkiem narodowym, więc można się rozbić.

Bory Tucholskie - 1

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · Komentarze(1)
Umówiłem się z Sentim na kilkudniowy wypad do Borów Tucholskich. Tak, żeby coś zrobić w te wakacje, żeby przypomnieć sobie dawne czasy. Spakowaliśmy się w plecaczki, zabraliśmy śpiwory, namiot i heja na spotkanie w Chociwlu.

Bartek PiKaPem cisnął z Gorzowa, ja sobie zrobiłem 30-kilometrowy dojazd. Luzik, bo godzina popołudniowa. Jakimś cudem pociąg nie zajechał na szóstą rano do Gorzowa, tak więc było jeszcze kilka godzinek relaksu.

Wysiadając w Szczecinku, pokręciliśmy się troszkę w poszukiwaniu map, po czym pocisnęliśmy do Chojnic. Dziś trasa to głównie szosa. Okazało się, że do tej miejscowości całkiem sporo kilometrów i chyba zanocujemy dziś gdzieś... cholera wie.

W sumie, patrząc przez pryzmat dawnych lat, to jakaś nuda. Choć obiektywnie przyznać trzeba, jakoś się tak fajnie jechało. Zero spiny, żadnego parcia na dystans, miejsca "do zaliczenia". Pełny luz. Nawet okolice Szczecinka wydają się jakieś prawie dzikie, wsie całkiem malownicze, ze starymi chatami. OK!

A że robiło się ciemno, jak i szosa do Człuchowa bardzo ruchliwa, postanowiliśmy zakończyć dzień nieopodal Chrząstówka.

Drawieński Park with Andy

Sobota, 30 czerwca 2012 · Komentarze(0)
A really nice trip to Drawieński National Park with Andyboi, Afro and Marek.
We started not too early, as there was a small party night before...



Fortunately, some of us could have taken some more rest in the train.


Anyway, is it a rule that the chief of TLK train always proposes a bribe? Sorry, not to me.

Finally at eleven, we could take pleasure from riding. Firstly, a 20km ride from Krzyż to Osieczno to the meeting point.



After an hour together with Marek and Afro, we started an exploration of DPN with the red-signed track. We went to hydropower plant->Głusko->Ostrowiec Lake.







After that, a circuit around Czarne Lake, up to the Ostrowite. They restored those beautiful houses in there. Lovely place!





Then, obviously Stara Węgornia, a place where people were fishing eels.


Then, we selected red-signed track, very fast and flat, so soon we reached a crossroad near Pustelnia, an old and very small power plant.



I suggested Andy, that we could try the singletrack along the lakes, while other guys were going more comfortable track. We were about to meet in the bridge on Płociczna River, but yeah, the bush was too high that we had to go back and around the lake.













After short refreshment, we went toward Śmiałkowe Hills, which were quite challenging, at least for me.














As this was one-day trip, it was getting late, so no more time to explore the western part of the Park. Thus, we visited Jelenie village and supported by paved road to reach the Głusko village.
Here, half-hour break for swimming and cold beer. Unfortunately not the Noteckie one.



After split-up with Afro and Marek, we went towards Krzyż. Yet one more hour of painful riding. That was great day! Thanks Andy. I hope you like Poland and hope we will ride together in future!

Movie soon to be added.

Iński Park

Sobota, 23 czerwca 2012 · Komentarze(0)
We had planned to go to Iński Landscape Park as for a first real ride in Poland. And that was good! Although most of time was the road, we managed to find some off-road tracks. Not so much, but quite delicious - to the North of Lake Ińsko.

The bottom line is that it turned out Andy cannot cope with the temperature. As soon as the rain started, the temperature slightly decreased. Since then, Andy was getting cramps at his legs. It's really surprising how body behaves in different conditions.

Anyway, next week more off-orad - we'll check out what's going on in Drawieński National Park.












Andyboy in Poland

Środa, 20 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Yeah! Andy's here. We took a short trip in the evening. Let's say a warm up one, hence I tried to show all the best of Western Pomerania in a nutshell.
And it was nice, even the weather was as it should be - raining all the time. Good it was warm ;)