Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka moja

Dystans całkowity:18112.11 km (w terenie 3394.80 km; 18.74%)
Czas w ruchu:1018:08
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:428
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Praca + popołudniem relaks w

Środa, 24 września 2008 · Komentarze(4)
Praca + popołudniem relaks w lasach za Mironicami. W ogóle fajnie. Słońce świeci, całkiem cieplutko.





O dziwo jakimś cudem trafiłem znowu w to fajne miejsce co miesiąc temu




Rezerwat Dębina


Stawy w Marzęcinie



Traska: Gorzów->Kłodawa->Zamoksze->rezerwat Dębina->Marzęcin->zielonym szlakiem do Santocka Kolonii->Santocko->Gorzów

Album

Wczoraj do pracy i dziś powrót.

Wtorek, 23 września 2008 · Komentarze(3)
Wczoraj do pracy i dziś powrót. Czyli nocka. Jako, że lało to trochę dupka zmokła.

A to jeszcze przepis z weekendu na moje przeulubione danie, czyli spaghetti ale w nieco zmienionej formie. Inspiracja pojawiła się podczas wizyty u Rudisiów :)
Zapraszam



A wieczorkiem przed pracą się ruszyłem na Lipy traską przez Wojcieszyce->leśniczówkę->Łośno i powrót przez Kłodawę.

Job.
Dziś wygiąłem przednią

Środa, 17 września 2008 · Komentarze(0)
Job.
Dziś wygiąłem przednią przerzutkę. Nie wiem jakim cudem, pewnie przez tę nową zębatkę, która niby to tak pięknie chodzi. Tym samym w rowerze pozostała tylko jedna część, która jeszcze nie uległa awarii. Na wszelki wypadek nie zdradzę jaka, bo jutro by pękła.

Dziś wymieniłem w pracy

Wtorek, 16 września 2008 · Komentarze(0)
Dziś wymieniłem w pracy w końcu blat na Truvativa. Spisuje się świetnie i nawet jest lżejszy od zużytego, brudnego LX'a. Niestety nadal coś stuka co mnie denerwuje niezmiernie. Z racji tego, że tam gdzie pracuję obecnie, mam dość dokładne wagi, to poważyłem sobie kilka części, tak poglądowo. Może się przydać na przyszłość jak będę składać swojego ultralekkiego tytanowo-karbonowego przecinaka :)

I tak:
zębatka Truvativa 44 alu: 74,89g
zębatka LX bez jednego zęba, bez bolca zapobiegającego chainsuck'om, zajechana: 83,51g
łańcuch: 255,71g
spinka złota SRAM: 2,48g
śrubka do korby stalowa 5,21-5,28, a 4 sztuki 21,11g
scyzoryk: 206,7 g

No. Co jeszcze. Po południu poszedłem kupić sobie kurteczkę na zimowo-jesienne warunki, a zwłaszcza na deszcz. Nie omieszkałem także jej trochę stestować na trasce Kłodawa->Chwalęcice->Gorzów. Spisuje się świetnie jak na razie.
Model to Alpinus Stockton.
Membrana hydrotex xtp.
Wodoodporność 20000 mm/H2O
Oddychalność 20000 gH2O/m2/24h.
Nieźle chociaż wolałbym oryginalne Gore, ale mimo wszystko całkiem fajna. Żółciutka jak cholera, podobno kaptur można nałożyć na kask. Po zwinięciu w kołnierz jest jednak niewygodny. Rękawy odpowiednio długie, tył też, co by rusztowanie mi nie zmarzło. A i jeszcze po zwinięciu będzie zajmować całkiem mało miejsca w plecaku. Przyda się na wyprawie po Islandii, którą to od lat jak na razie planuję.

I tyle chyba.

Wziąłem mapę lubuskiego, bo chciałem

Sobota, 13 września 2008 · Komentarze(7)
Wziąłem mapę lubuskiego, bo chciałem pojechać gdzieś gdzie mnie jeszcze nie było. Długo szukałem, ale znalazłem - rezerwat Skalisty Jar Libberta na północ od Barlinka. No fajnie, pomyślałem, bo zawsze chciałem to zobaczyć. Oczywiście samo zebranie się w kupę zajęło mi gdzieś 1,5h i przez ten czas zdążyłem zjeść śniadanie, obiad i obejrzeć drugi trening F1.

W końcu wyruszyłem traską
Gorzów->Wojcieszyce->Łośno->Lipy->Moczydło->Okunie->Barlinek->Żydowo->Niepołcko

Po drodze odwiedziłem m.in. moje przeulubione miejsce





Potem za Barlinkiem natknąłem się na starą papiernię



Jadąc zgodnie z mapą, powinienem dojechać do rezerwatu niebieskim szlakiem. Fakt, dojechałem, ale ścieżka robiła się coraz bardziej zakrzaczona. Na sam koniec było to rumowisko kamieni. Całkiem przyjemnie :)


Sam rezerwat to jedna wielka dzicz. Właściwie żadnego głazu tam nie widziałem. Może innym razem (nie sądzę). Ale okolice chyba jeszcze odwiedzę





Powrót przez Laskówko->Jagów->Chrapowo->Barlinek->Moczkowo->Łubianka->Kłodawa->Gorzów + dokręcanie po osiedlu do setki.

Dzisiejszego dnia doszła kolejna usterka w rowerze. Stuka coś w okolicach suportu, którego bądź co bądź nie mam. W poniedziałek w pracy czeka mnie wymiana blatu więc przyjrzę się dokładniej cóż to może być. Mam nadzieję, że to nie łożysko, bo co prawda koszt zamiennika może i niewielki, ale sam fakt, że trzeba będzie się z tym bawić mnie przeraża. Zawsze to można ten czas wykorzystać inaczej. Na przykład: pierdząc w stołek albo zbijając bąki.

Ale setka jest. Jeszcze tylko niecałe 5000 i dobiję do zeszłorocznego dystansu.

Znowu plany popołudniowe nie wypaliły.

Czwartek, 11 września 2008 · Komentarze(0)
Znowu plany popołudniowe nie wypaliły. Tak się cyknąłem na godzinkę na wyrko po pracy, że wstałem już jak było bardzo ciemno i jeszcze bardziej niewyspany. Podobno ciężko mnie było dobudzić, ale ja węszę tu spisek ze strony zatroskanej rodzinki, bo chyba wcale mi nie pomogli wstać tym razem. Dziwne... dzwonek w komórce możliwe, że też nie zadziałał. Dziwne...