Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka Milenki

Dystans całkowity:3763.76 km (w terenie 290.90 km; 7.73%)
Czas w ruchu:201:19
Średnia prędkość:18.70 km/h
Maksymalna prędkość:41.44 km/h
Liczba aktywności:149
Średnio na aktywność:25.26 km i 1h 21m
Więcej statystyk

Cudo!
Uwielbiam kwiecień.

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Cudo!
Uwielbiam kwiecień. Chętnie wstaję na ósmą na uczelnię - dojazd oczywiście rowerkiem. Tym chętniej się wstaje jak się ma świadomość, że o 10 już wolne.
Można wtedy na przykład zrobić objazd trasy maratonu, żeby sprawdzić jak rozłożyć siły. Gdzie jechać spokojnie, gdzie przyspieszyć. Tak też postanowiłem zrobić. Telefon do klikusa, oczywiście marudzenie, że zakwasy, no ale jak to klikus zdecydował się w 10 sekund.

Postanowiliśmy jechać wg mapki, którą sobie elegancko wydrukowałem. Nic na niej nie było widać. Dotarliśmy na start i tam już pod górę asfaltem do Jeziora Szmaragdowego. Potem jeszcze stromiej, już w terenie i jesteśmy kilkadziesiąt metrów wyżej. Ciężko mi będzie w tłoku tam lawirować. Nieco dalej jak zwykle się zgubiliśmy i w końcu pięknym żółtym szlakiem dojechaliśmy do Głazu Szwedzkiego


Znowu się zgubiliśmy i już powoli zapowiadało się że tę trasę olejemy. Tak też się stało. Dojechaliśmy do Głazu Grońskiego i później cudownym czarnym szlakiem przed siebie. Tym sposobem dotarliśmy do asfaltu i dalej do Kołowa







Następnie szutrowym zjazdem (cudo!) do Binowa i tam zgodnie z mapą zorganizowaliśmy sobie punkt żywnościowy - batoniki i woda. Szybko jednak doszliśmy do porozumienia, że trzeba kupić żubra i kiełbachę :) I cyk nad jeziorko. Ognisko, piwko, słońce, cisza :)



Zdumieni postanowiliśmy jechać dalej, o dziwo, zgodnie z trasą. Ale...
:)
Tak przecież nie można. Klikus postanowił skręcić "gdzieś", czyli tam gdzie nie było nikogo od czasu wymarcia mamutów.



Jakoś - nie wiem jak, udało nam się znaleźć ścieżkę, która doprowadziła nas do Szczecina. Na zakończenie czułem jeszcze niedosyt i pocisnąłem Autostradą Poznańską, ze średnią pewnie wyższą niż 35kmh.


Tak oto wyglądał nasz objazd trasy maratonu. Niewiele tej trasy objechaliśmy, więc taktyka taka jak zawsze - ciśniemy od startu. A jak!

Link do albumu z fotami

Trasa:
Na uczelnię i do ksero szerszeniem.
Szczecin->poznańską->las->las->las->Kołowo->Binowo->poznańską->Szczein

Co za dzień. Najpierw

Wtorek, 22 kwietnia 2008 · Komentarze(7)
Co za dzień. Najpierw standardowo, na wydział szerszeniem.
Po południu chciałem wyciągnąć Klikusa na rower i ten zgadał się z Adim. No... po Adim można wiele się spodziewać. Pojechaliśmy więc do Puszczy Bukowej. Na trasie poznańskiej średnia jakieś 35, potem pierwszy podjazd. Klikus został, ja staram się trzymać za Adim i cisnę. Prędkość najpierw 38kmh puls bliski maksymalnemu, a on mi jeszcze odjeżdża. No i sobie podarowałem gonitwę. Potem szybkie serpentynki. Wyciągnąłem ponad 54, Adi oczywiście jeszcze więcej i wyprzedził mnie klikus. Wiadomo jak to na zjeździe. Dopóki nie kupię sobie jakiegoś mniejszego amorka zawsze tak będzie. Tereny oczywiście piękne ale jakoś nie było czasu się zatrzymać na foty.
Zrobiłem tylko dwie. No nie mogłem się powstrzymać



Bilans wycieczki
-znowu gdzieś na dziurach zgubiłem lampkę, taka fajna była
-oczywiście kapeć, ale dało się jechać.
-Średnia z tej trasy wyszła pewnie około 26-27kmh

Powrót trasą przez basen górniczy. Aż wstyd opowiadać ile przepisów się złamało.

No i co tu mówić. Adi to jak dla mnie nie ta liga :) Ale fajnie i zapas sił jakby co to jeszcze mam. Kondycję sprawdzę w niedzielę.

Szczecin Autostradą Poznańską->Binowo->Kołowo->Szczecin przez Basen Górniczy

Najpierw szerszeniem do Netto.

Najpierw szerszeniem do Netto.
A potem z klikusem potargaliśmy setuchnę.
Pogoda, już tradycja - nijaka, ale jakoś się pofatygowaliśmy traską:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Dobieszczyn->Myślibórz Wielki->Nowe Warpno->Dobieszczyn->Tanowo->Pilchowo->Szczecin
Fotek nie robiłem, bo jakoś się nie chciało.
Tylko taka, pokazująca, że Warpno wiśnią stoi.

Nic dziwnego, w końcu cola 2 litrowa kosztuje tam 5,70, a ludzie mający na pierwszy rzut oka niewiele wspólnego z kolarstwem jeżdżą cannonami z leftym :/

W domku zastosowałem eksperymentalną kurację - wanna z gorącą wodą + zimny żubrzyk. Leżałem grubo ponad godzinę :D

Normalnym rowerem wyszło mi:
101,00km w czasie 4,08 ze średnią 24,41. Całkiem nieźle. Lecę na grilla :D

Przejażdżka po energetycznym kataklizmie

Wtorek, 8 kwietnia 2008 · Komentarze(0)
Przejażdżka po energetycznym kataklizmie w Szczecinie. Zupełnie inne miasto. Nie dość, że zasypane śniegiem w kwietniu, to jeszcze na ulicach pusto, zajęć na uczelniach nie ma, do pracy też prawie nikt nie chodzi, sklepy pozamykane (oprócz tych monopolowych - nie trzeba pracować to ludzie co innego mogą robić?). Szkoda, że już wszystko działa, tak by mnie ominęło 8 godzin na uczelni.
Swoją drogą, ciekawe, jakie straty miały zakłady w Policach, pewnie idą w milionach. Wykładowca mówił nam na zajęciach, że wystarczy stosunkowo lekkie tąpnięcie napięcia, żeby cała partia poszła na straty, a przywracanie linii produkcyjnej i jej oczyszczanie trwa około 3 dni jak dobrze pamiętam.