We had planned to go to Iński Landscape Park as for a first real ride in Poland. And that was good! Although most of time was the road, we managed to find some off-road tracks. Not so much, but quite delicious - to the North of Lake Ińsko.
The bottom line is that it turned out Andy cannot cope with the temperature. As soon as the rain started, the temperature slightly decreased. Since then, Andy was getting cramps at his legs. It's really surprising how body behaves in different conditions.
Anyway, next week more off-orad - we'll check out what's going on in Drawieński National Park.
Yeah! Andy's here. We took a short trip in the evening. Let's say a warm up one, hence I tried to show all the best of Western Pomerania in a nutshell. And it was nice, even the weather was as it should be - raining all the time. Good it was warm ;)
Stan zapalny okostnej, którego nabawiłem się jakiś czas temu wyklucza mnie na razie z treningów biegowych. Szkoda, bo w końcu bakcyla złapałem. Zaleczy się i znowu zacznę.
W międzyczasie pozostaje mi rower. Czyli w sumie to co lubię najbardziej. Plan na dzisiejszy wieczór, to spenetrować dawną wąskotorówkę w Nowogardzie. I tu muszę przyznać, że łezka się w oku kręci. Droga do Jarchlina chyba wszystkim znana, fajnie się nią biega, ale za Jarchlinem zaczyna się prawdziwa bajka. Kolejka biegła tam głębokim jarem. Kurde, żeby to kiedyś odbudować, byłoby pięknie.
W Słajsinie chyba się pogubiłem. Skręciłem jednak w las i pocisnąłem przez użytek ekologiczny Słajsińskie Ostępy. Miejsce tak urocze, że zmienię oponki i zabiorę moją Lottę na najbliższy wyjazd.
Dojechałem do Bieniczek, gdzie znajduje się ruina dworu. Teren pewnie przeszukany, ale może wybrać by się tam kiedyś z kanarkiem? Potem traska biegnie asfaltem przez Bieńczyce, do Bienic. Tyle razy mijałem tę miejscowość i dopiero teraz ją odkryłem. Naprawdę interesująca wioseczka, a cała traska to dobra alternatywa na pętlę Doberską.
Następnym razem poszukam dalszej części trasy wąskotorówki.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)