Wpisy archiwalne w kategorii

Nowogard i okolice

Dystans całkowity:9253.46 km (w terenie 1145.00 km; 12.37%)
Czas w ruchu:510:09
Średnia prędkość:18.10 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:215
Średnio na aktywność:43.04 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Tu i tam

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(0)
W poszukiwaniu leśnej drogi na Taczały. Nie znalazłem ale pokręciłem się w ostępach koło Konarzewa, Żabówka i gdzieś dalej.





Potem jeszcze na działeczkę zebrać maliny.

Łosośnica

Sobota, 8 września 2012 · Komentarze(1)
Podwieczorek w okolice Łosośnicy. W wiosce skręciłem w Aleję Dębów Pomnikowych i nie powiem, całkiem fajny las. Nie zabrawszy mapy, wyjechałem w Siwkowicach, a potem przez Wyszogórę na jakąś ruchliwą drogę do Lisowa.

Śmierdziało mi to trochę trasą na Płoty, więc wróciłem tą samą drogą, już po ciemku. Lampka się spisywała dobrze, ale mogłem nieco zwolnić, bo mało co się nie władowałem w dziurę na mostku w lesie, gdzie biegam.

Trzeba korzystać

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Trzeba korzystać póki pogoda. Lato się kończy, rower gdzieś w odstawce. Nawet nie pamiętam co powinienem zabierać na przejażdżki. Dziś wyjątkowo tylko aparatu. Może i szkoda, a może nie. Była piękna pogoda, a jeziorka koło Czermnicy pod wieczór wyglądają bajecznie. No ale gadaniem tego nie oddam. Dodam, że jechało się przednio - najlepszy sposób na wyciszenie po korpodniu.

Szkoda tylko, że Milenka nie może jechać ze mną. Kontuzja jeszcze troszkę potrzyma, ale po wszystkim sobie odbijemy :)

Z Gumim

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(1)
Gumi kupił rower, to wyciągnąłem go na godzinkę. Tak jakoś się rozkręcił, że pojechaliśmy na plażę do Tuczy. Powrót już wieczorkiem. Zeszło jakoś dłużej, na tyle, że ujrzałem w oknie oczekującą Milenkę. Oho, będzie grubo, to może chociaż pomacham ;-)

Bory Tucholskie - 3

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Rano nie pada. Wyszło słońce, jest pięknie!











Dziś sporo terenu, objeżdżamy jeziora od zachodniej strony. Świetne szlaki, pagórkowate, można poszaleć, bo już trzeciego dnia tyłki tak nie bolą jak na początku. Na koniec jeszcze zajechaliśmy do "Charzy". Łał, ale cudna miejscowość. Na widok niektórych posiadłości opada szczęka...

Potem pozostaje nam czekać na pociąg, a przecież jutro Woodstock :D