Czwartkowe popołudnie
Fajna traska, bardzo malownicza i przez zadupiaste wioski. W Wierzbięcinie zajechaliśmy jeszcze na ranczo do Madzi. Pogadaliśmy, wspólnie pojeździliśmy i dzida z powrotem do domu. Milenka oczywiście górkom nie odpuściła i cisnęłaaaa...
Nowogard->Długołęka->Sąpolnica->Ostrzyca->Wierzbięcin->Nowogard
Wczoraj obiecałem sobie zrobić jakiś fajny powrót z pracy, ale stwierdziłem, że odpuszczę sobie. I dobrze, przyjechałem wcześniej, a w domu czekała na mnie baaardzo wielka niespodzianka.
Milencia moja kochana upiekła dla mnie przepyszny tort. Najlepszy jaki jadłem ever. Wszystko od podstaw, żadnych gotowców. Nawet budyń był robiony przez moją gospodynię od podstaw, z prawdziwą wanilią. Ach... Byle do następnego roku :) W ramach urodzinowego prezentu dostałem też rowerowy gadżet od Milenki brata i jego dziewczyny. Tym pochwalę się innym razem. Jest kozacki :)