Testowalismy lampke klikusa power beam za 9 zika z allegro. Swiecila niezle. Przez godzine. Potem diody zaczely mrugac i 2 sie przepalily. Okazalo sie ze jak sie zewrze + z - w lampce to nie beda dzialac zadne :)
No tragedia. Ja myslalem ze Senti pokaze sie z jakas forma na wiosne a tu jakbym z dziewica jechal. Co chwile musialem na niego czekac. Srednia chyba najgorsza w tym roku. No moze na sniegu mialem gorsza. Do tego pech mnie nie opuszcza i przy predkosci jakies 16kmh najechalem na patyk, ktory wygial mi niezle wozek przerzutki. Tak wiec potrenowalem dzisiaj ale chyba tylko nerwy :p Gorzow->Wojcieszyce->Nierzym->Santoczno->Przyłęg->Zdroisko->Santoczno->Wojcieszyce->Gorzow. Oczywiscie jak to zwykle bywa, Bartosz przyciaga wilczury z lasu. Chlopak jednak lepiej spisal sie potem w pubie.
To ja:
Senti przedziera sie przez singletrack w zagajniku kolo Przyłęga:
Nic tak skutecznie nie zniecheca jak zrzucony lancuch po 200m, czarne lapy i detka w terenie. Druga z rzędu. Do tego wiatr w ryło niezależnie od kierunku jazdy. Gorzów->Czechów->Santok->Czechów->Gorzów.
Manhattan->Wojcieszyce->Santoczno->lasami do rezerwatu Przyłężek->Przyłęg->lasami nad jakies jezioro policyjne?!->Zdroisko->Nierzym->Różanki->Wojcieszyce->Gorzów.
Jedno wielkie zajebiste MTB. Troche wolno, bo nie samemu. Prawie caly czas lasami.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)