Rano do pracy - caly mokry. Z powrotem powolutku, czekalem az zlapie mnie ulewa. I zlapala. Wiec wycieczkę nieco wydłużyłem. Pojechalem do domu przez Kłodawę, gdzie wjechałem ze dwa razy do lasu. Potem przez leśniczówkę w Wojcieszycach i Wojcieszyce. Chyba zaczne jezdzic do pracy w pampersie, ale takim zwyklym bo dupsko cale mokre.
Naped gra jak swierszcz, ale to nic, bo na uszach nowa plytka Groove Armady.
Skutki wesela jeszcze widoczne. Brzuch pełny i gardło nie takie :) Gorzów->Kłodawa->Łośno->Kłodawa->Gorzów Rowerek działa, tylko przesmarować łańcuch, oponki zmienić na piach i na Mazury :)
Pojechałem do pracy umyć rowerek. Meridka błyszczy i pachnie. Wszyściutko przesmarowane, łańcuch zmieniony i skrócony - czyli Madzia gotowa do wypadu na Mazury. Dlatego też nie będę jej dziś katował piachami, a zamiast tego siąde przy żubrze
Dylemat: Brać aparat czy jechać bez plecaka. Pojechalem bez plecaka i teraz żałuje, bo tereny dzisiaj byly cudne.
Dzisiaj z klikusem zwiedzalismy moreny w Dolinie Warty. Piachów pełno, pionowe ściany i ciasne singletracki. Zdjęcia z komórki.
Żwirownia na Wieprzycach.
W rzeczywistości ta górka jest nachylona pod kątem około 60-65stopni i ma gdzieś z 15 metrów. Oczywiście wszędzie piachy.
Widok ze skarpy na tę wielką dziurę w ziemi. Na górze przyjemny singiel.
Potem zjazd skarpą do... prywatnej posesji. Klikus zaliczył gdzieś tam OTB :D
Potem pojechaliśmy do Parku Czechówek. Jest tam ciasno, stromo i fajnie. Ale najlepsze działki w Gorzowie są pod Czechowem. Widok na Wartę. Na zdjęciach nie widać różnicy wysokości.
Poniemiecki bunkier... ...z którego dojechaliśmy do jakiegoś gospodarstwa, o czym poinformowała nas wyraźnie i wielokrotnie jakaś wredna baba.
Stary młyn
Potem był zjazd stromymi zboczami do... gospodarstwa. Kurde. Takie tereny a wszystko prywatne.
Gorzów->Gorzów-Chwalecice->Poligon->obwodnicą na górki na Wieprzycach->żwirownia kolo Sentiego->wał nadwarciański->Park Siemiradzkiego->Park Czechówek->Czechów->Gorzów
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)