Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka moja

Dystans całkowity:18112.11 km (w terenie 3394.80 km; 18.74%)
Czas w ruchu:1018:08
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:428
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Pierwsza

Niedziela, 8 stycznia 2012 · Komentarze(1)
Pierwszy wypad z Sebą i nowym kolegą, Grzesiem. Co tu mówić. Pomimo tego, że długo nie jeździłem, musiałem na kolegów czekać, bo się wlekli jak cholera. Dobra, ledwo dawałem radę. Ale jak na mnie i na początek sezonu, to tempo ok. Nóżki czuję, pogoda ok - lekko siąpiło, ale nie zmokłem tak jak koledzy z błotnikami. Dobrze, że też dystans w miarę krótki, bo po dłuższym wypadzie, jutrzejsze szczepionki by mnie wpędziły do grobu.

A chłopaki całą drogę się kłóciły. I jeszcze Seba na kacu... ;)

Ostatnie podrygi

Niedziela, 30 października 2011 · Komentarze(1)
Pierwszy weekend od bardzo dawna, gdzie głowa w miarę wolna od innych spraw, trzeba więc było się gdzieś ruszyć, bo liście w końcu opadną. Pojechałem sobie z zamiarem dotarcia do Popieli. To taka mała wioska koło Gryfic, gdzie znajduje się klimatyczny przystanek gryfickiej wąskotorówki. Niby nic takiego, ale jakoś to miejsce utkwiło mi w pamięci.

Plan obejmował dojazd do okolic Golczewa szoską.



Fajnie się jechało. Troszkę chłodno, ale przyjemnie - bez żadnej napinki. Postanowiłem skręcić na Imno. Chciało mi się lasów :) Szybko dotarłem do jeziorka, które już kiedyś odwiedziliśmy z bikerami z Nowogardu.



Nad jeziorem już taka szarówka. Może to przez pogodę, która dawała takie zamglone, rozproszone światło. W każdym bądź razie, lasy wciąż płoną kolorami.



W Popielach postanowiłem jechać śladami wąskotorówki. Miejscówki są rewelacyjne - najbardziej podobają się te bukowe wzgórza. Nie omieszkałem się więc nieco pozapuszczać.



Tym sposobem dotarłem do Rybokart. Okolice Gryfic to chyba najbardziej zapuszczone miejsca, a przez to niesamowicie urokliwe. Najlepiej po prostu się bujnąć kolejką, żeby wiedzieć o czym mowa.



Chciałem przejechać dookoła jeziora i zrobić zdjęcie zamku, no ale nie wyszło. Zabłądziłem. W efekcie dotarłem aż do Stuchowa. Stamtąd standardową trasą do Golczewa. Udało mi się znaleźć skrót, przez co nie trzeba będzie wjeżdżać do miasta, w drodze nad morze.

Miło wsiąść znowu na rower. Niestety, miesięczna przerwa jest bezlitosna - totalny brak sił. Skutki będę pewnie odczuwać jeszcze przez kilka dni.

Rundka

Wtorek, 20 września 2011 · Komentarze(0)
Rundka po okolicznych wsiach.
Najpierw na mieszkanko powtykać kilka kabli. Przy okazji pogadałem sobie z sąsiadem, fanem kolarstwa.
Potem krótko przez Karsk->Ogorzele do lasu. Wyjazd w Świerczewie i cyknięcie się obwodnicą.





Dobrze się tak czasem przejechać i przewietrzyć łepetynę. Szkoda, że tak mało czasu.