W nocy obudziły nas dzwonki
Piątek, 17 sierpnia 2007
· Komentarze(1)
Kategoria _Giga, 2007 Rumunia
W nocy obudziły nas dzwonki krów. Rano drwale cięli las w pobliżu namiotu. Wsiedliśmy na rowerki i od razu zjazd serpentynami do Sucevity. Tam zwiedzamy malowany klasztor wpisany na listę UNESCO.
Potem szukamy Pleszy - polskiej wioski. Wjeżdzamy gdzieś w las pod górę po głazach i w błocie, tak jak wskazuje mapa w przewodniku. Błądzimy i po 10km zawracamy. Jedziemy szosą przez Clit do Solcy. Zapominamy skręcić do Nowego Sołońca i robimy to dopiero w następnej wsi. Nareszcie można rozmawiać po polsku.
Dialog ze sklepu:
-Dzień dobry, jest arbuz?
-Dzień dobry, nie ma. Siądźcie sobie chłopcy pod jabłonią a napijcie się zimnego piwka
-:D
To siadamy i samkujemy Ciukasa. Dobre. Pijemy to piwko z miejscowymi i dowiadujemy się, że Plesza jest nie gdzieś tam, hen, gdzie byliśmy ale 2km od Nowego Sołońca. Targamy się pod górę bo nas lekko w słońcu to piwko ścięło. Plesza to wieś położona przy jednej drodze. Trochę tam stromo i kamienisto. Czyli na rower całkiem zajebiście. Odwiedzamy panią od słynnych beczek i korzystamy ze studni z wodą. Potem asfaltem do Gura Humurului i Voronetu. Tam oglądamy klasztor i z powrotem do Gury. Szukamy noclegu bo już późno i kierujemy się na Faceltani, ale jedziemy jeszcze dalej bo co chwila jakaś wieś. Nocka na polu kukurydzy. Na kolację to co wczoraj: puree z Ciuperceni, groszkiem i kukurydzą. Do tego standardowo - Ciuc - mój nowy przyjaciel. :D
Mapa wyprawy
Link do Albumu ze zdjęciami
Album zdjęć Sentiego
Potem szukamy Pleszy - polskiej wioski. Wjeżdzamy gdzieś w las pod górę po głazach i w błocie, tak jak wskazuje mapa w przewodniku. Błądzimy i po 10km zawracamy. Jedziemy szosą przez Clit do Solcy. Zapominamy skręcić do Nowego Sołońca i robimy to dopiero w następnej wsi. Nareszcie można rozmawiać po polsku.
Dialog ze sklepu:
-Dzień dobry, jest arbuz?
-Dzień dobry, nie ma. Siądźcie sobie chłopcy pod jabłonią a napijcie się zimnego piwka
-:D
To siadamy i samkujemy Ciukasa. Dobre. Pijemy to piwko z miejscowymi i dowiadujemy się, że Plesza jest nie gdzieś tam, hen, gdzie byliśmy ale 2km od Nowego Sołońca. Targamy się pod górę bo nas lekko w słońcu to piwko ścięło. Plesza to wieś położona przy jednej drodze. Trochę tam stromo i kamienisto. Czyli na rower całkiem zajebiście. Odwiedzamy panią od słynnych beczek i korzystamy ze studni z wodą. Potem asfaltem do Gura Humurului i Voronetu. Tam oglądamy klasztor i z powrotem do Gury. Szukamy noclegu bo już późno i kierujemy się na Faceltani, ale jedziemy jeszcze dalej bo co chwila jakaś wieś. Nocka na polu kukurydzy. Na kolację to co wczoraj: puree z Ciuperceni, groszkiem i kukurydzą. Do tego standardowo - Ciuc - mój nowy przyjaciel. :D
Mapa wyprawy
Link do Albumu ze zdjęciami
Album zdjęć Sentiego