Z dziewczynami do Tuczy
Czwartek, 3 czerwca 2010
· Komentarze(2)
Kategoria _Midi, Meridka moja, Nowogard i okolice, z Lenką
W tym tygodniu Milenka zgadała się z Kasią na wyjazd nad Woświn do Tuczy. W Międzyczasie dowiedziała się o tym Kondzia, jak już wcześniej wspominałem, najlepsza wolna partia do wzięcia w Zachodniopomorskiem. Wiedzieliśmy już, że z Magdą nie ma żartów, znaczy że nie ma szans dojechać do celu :)
Mimo wszystko zabraliśmy i ją, no bo co tak sama będzie tam siedzieć na wsi bidula. Fakt, że chciała dojechać samochodem pozostawiliśmy bez komentarza i zaczekaliśmy w na krzyżówce w Wierzbięcinie.
Kasia
Milenka i jej ulubione miny
Kondzioliza dotelepała się na swoim kaszlaku po jakichś 10 minutach. W Wierzbięcinie czekał na nią nowy bike "apollo excel" cokolwiek to jest, a na mnie czekało dmuchanko, jak zwykle. W końcu, mogliśmy ruszyć. Pierwszy przystanek - Dobra Nowogardzka i krótka wizyta na cmentarzu.
Tam Kasieńka pokazała nam pomnik niemieckich żołnierzy poległych w I Wojnie Światowej
Później już tylko nad jezioro, chociaż to co jeszcze na zdjęciu, to tylko kałuża
Nad jeziorem pięknie, szkoda tylko, że prawie cała infrastruktura jest poniszczona. Brakuje pomostu, a ten metalowy co pozostał, nie posiada obecnie schodów.
Milenka okazując mi swoją miłość, ukręca głowę mą. Jak zwykle przeżyłem!
Nad jeziorem Milenka porobiła Kondzi nieco zdjęć do anonsów matrymonialnych ;) Może się jakiś królewicz kiedyś znajdzie co by ją przygarnął. Jakby był jakiś chętny kolarz - walić do mnie na priv :D
Wygłupom końca nie było.
A oponki ciągle czekają na jakiś dłuższy dystansik
Nastał jednak czas powrotu - pod wiatr, co miało zweryfikować kto jest tak na prawdę dziś mocny. Ja odpadałem, bo od dwóch dni spożywałem tylko Smectę.
Jak widać z przodu cisnęła Milenka (z którą notabene przegrałem ścig do Dobrej) oraz Kondzia, jak się później okazało, czarny koń peletonu :)
Razem z Kasią zamykałem stawkę.
Pod koniec Kasię bolały już strasznie kolana, nie ma co się dziwić, jak pod górkę jechała na najtwardszym przełożeniu. Zauważyłem, że Milenka zaczęła dawać Kasi rady identyczne do tych jakie ja dawałem jej kiedyś tam. To znaczy wciskała te same kity :) Fakt faktem, na Milenkę podziałały, a i Kasia bardzo dzielnie dojechała.
Dworek w Kulicach
Przyznam, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Zrobić 52 kilo na pierwszy raz, 20 kilowym rowerem to wyczyn niesamowity! Serdeczne gratulacje Kasia!
Trzeba też pochwalić Magdalenę. Oznajmiła, że na lepszym rowerze jest gotów jechać nad morze i z powrotem. Tak więc Magda, zacząłbym już odkładać na sprzęt, bo drogi jest :)
A Milenka powiedziała, że najbardziej zmęczyła się tak powolną jazdą.
Na sam koniec jeszcze jedno zdjęcie z wczorajszego niesamowitego koncertu Marizy - pierwszej damy Fado. Do tej pory myślałem, że to Bjork ma najlepszy kobiecy głos, ale to co potrafi Mariza nie da się nawet opisać. Mrozi krew w żyłach! Trzeba doświadczyć tego na żywo, żaden zapis na CD, DVD nie jest w stanie tego odzwierciedlić.
Więcej zdjęć z koncertu
Więcej zdjęć z wycieczki
Mimo wszystko zabraliśmy i ją, no bo co tak sama będzie tam siedzieć na wsi bidula. Fakt, że chciała dojechać samochodem pozostawiliśmy bez komentarza i zaczekaliśmy w na krzyżówce w Wierzbięcinie.
Kasia
Milenka i jej ulubione miny
Kondzioliza dotelepała się na swoim kaszlaku po jakichś 10 minutach. W Wierzbięcinie czekał na nią nowy bike "apollo excel" cokolwiek to jest, a na mnie czekało dmuchanko, jak zwykle. W końcu, mogliśmy ruszyć. Pierwszy przystanek - Dobra Nowogardzka i krótka wizyta na cmentarzu.
Tam Kasieńka pokazała nam pomnik niemieckich żołnierzy poległych w I Wojnie Światowej
Później już tylko nad jezioro, chociaż to co jeszcze na zdjęciu, to tylko kałuża
Nad jeziorem pięknie, szkoda tylko, że prawie cała infrastruktura jest poniszczona. Brakuje pomostu, a ten metalowy co pozostał, nie posiada obecnie schodów.
Milenka okazując mi swoją miłość, ukręca głowę mą. Jak zwykle przeżyłem!
Nad jeziorem Milenka porobiła Kondzi nieco zdjęć do anonsów matrymonialnych ;) Może się jakiś królewicz kiedyś znajdzie co by ją przygarnął. Jakby był jakiś chętny kolarz - walić do mnie na priv :D
Wygłupom końca nie było.
A oponki ciągle czekają na jakiś dłuższy dystansik
Nastał jednak czas powrotu - pod wiatr, co miało zweryfikować kto jest tak na prawdę dziś mocny. Ja odpadałem, bo od dwóch dni spożywałem tylko Smectę.
Jak widać z przodu cisnęła Milenka (z którą notabene przegrałem ścig do Dobrej) oraz Kondzia, jak się później okazało, czarny koń peletonu :)
Razem z Kasią zamykałem stawkę.
Pod koniec Kasię bolały już strasznie kolana, nie ma co się dziwić, jak pod górkę jechała na najtwardszym przełożeniu. Zauważyłem, że Milenka zaczęła dawać Kasi rady identyczne do tych jakie ja dawałem jej kiedyś tam. To znaczy wciskała te same kity :) Fakt faktem, na Milenkę podziałały, a i Kasia bardzo dzielnie dojechała.
Dworek w Kulicach
Przyznam, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Zrobić 52 kilo na pierwszy raz, 20 kilowym rowerem to wyczyn niesamowity! Serdeczne gratulacje Kasia!
Trzeba też pochwalić Magdalenę. Oznajmiła, że na lepszym rowerze jest gotów jechać nad morze i z powrotem. Tak więc Magda, zacząłbym już odkładać na sprzęt, bo drogi jest :)
A Milenka powiedziała, że najbardziej zmęczyła się tak powolną jazdą.
Na sam koniec jeszcze jedno zdjęcie z wczorajszego niesamowitego koncertu Marizy - pierwszej damy Fado. Do tej pory myślałem, że to Bjork ma najlepszy kobiecy głos, ale to co potrafi Mariza nie da się nawet opisać. Mrozi krew w żyłach! Trzeba doświadczyć tego na żywo, żaden zapis na CD, DVD nie jest w stanie tego odzwierciedlić.
Więcej zdjęć z koncertu
Więcej zdjęć z wycieczki