Do Madzi
A u Madzi jak u Madzi. Jak zwykle wyciągnęła jakieś słodkości i ciężko było się powstrzymać. Zapewniany o wyjątkowej świeżości ciasteczek... skusiłem się. I tak dziś zjedliśmy po 5 pączków. Tak więc z naszą dietą coraz luźniej.
Ogólnie w gospodarstwie u Magdy jest zawsze na czym oko zawiesić
No, dziewuchy sobie pogadały, pochichały i przeszły do oglądania bluzeczek. Rezultat taki, że wszystko wylądowało w moim i tak wypchanym już plecaku.
I w ten sposób nastąpił czas na powrót. Magdalena wyciągnęła swojego Kingfoksa i nas trochę podwiozła.
Mnie zdjęcia nie zrobiono. Turlałem się gdzieś tam daleko z tyłu z garbem i sprzętem. Dobrze chociaż, że się dziewczynom podobało.
Guteeeek, no jedziesz w końcu czy nie?