Pobawiłem się nowym obiektywem pożyczonym od brachola. Teoretycznie 300mm, w praktyce ogniskowa sięga 480mm. Całkiem fajny, choć już wiekowy. Trochę muszę jeszcze na nim poćwiczyć, ale pierwsze kroki już poczyniłem. Powiem tylko, że to jest to czego mi brakowało.
Popróbowałem trochę w domu,
nad jeziorem, gdzie kaczki wyprawiały nie wiem co, w każdym bądź razie było ich sporo. Setki.
Już nie trzeba nic kadrować. Wystarczy wycelować 200m dalej i kadr gotowy
Ta głębia ostrości, ach...
Plus jeszcze troszkę fotek ze Szczecina. Ostatnie fragmenty murów obronnych dawnego Szczecin. Nieco ukryte, kto wie gdzie?
A dzisiejsza wycieczka - jak ostatnio - przetransportować pszczółkę do nowego miejsca zamieszkania
Komentarze (7)
Świetne zdjęcia :) Co do Canona 5d - tak mi przypomniało porównanie mojego A710 do 5d, którym miałem okazję trochę cykać : KLIK
mm85: Sprawa wyłącznie zdolnego fotografa ;) A tak na poważnie, to staram się jak najmniej ingerować obróbką. Lekkie poprawienie histogramu (kontrast, poziomy). Czasami jednak przesadzę i wyjdzie sztuczny babol. Kiedyś tak robiłem, teraz raczej rzadziej. Ale dzięki za komplement! :)
Jurek: Dzięki :) Jak dla mnie dwa kaczory to już zbyt wiele ;)
To obiektyw Canona, przeznaczony jeszcze do lustrzanek analogowych. Cyfrówki mają już inny rozmiar matrycy, przez co ogniskową mnoży się przez 1,6 - tyle wynosi stosunek ich rozmiarów.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)