Pojechaliśmy z Lenką do Nowogardu na weekendowego grilla. Nagle zachciało nam się na rower, a że w piwnicy była czerwona damka z koszyczkiem i king fox karate mistrz, to skorzystaliśmy. Damka fajny singlespeed, choć wymaga nieco dopieszczenia. A jedzie się na niej tak, że dzieci mówią Lence dzień dobry
Za to king fox to straszny kaszalot. Koło ma luz na piaście co najmniej centymetrowy. Głupio mi się jednak zrobiło jak zobaczyłem jak działają w nim przerzutki (shimano sis). XT z manetkami X-9 w Meridce to przy nich trabant bububub.
Wycieczka bardzo spontaniczno-klimatyczna.
Komentarze (3)
Wow! Ale klimatyczny rowerek ten czerwony! Istne szaleństwo! Pozdrowienia!
Co do przerzutek (i nie tylko) to mam dwie propozycje/zasady : - kto nie smaruje ten nie jedzie, - czystość sprzętu, gwarancją działania. U mnie w przerzutce nówka fuma LX zatarło się kółko po 500km, a biegi zaczęły normalnie wchodzić/schodzić po wyczyszczeniu linki (nie mogą wymyślić jakiegoś skutecznego uszczelnienia pancerza ?).
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)