Wyjątkowa dieta
Poniedziałek, 9 marca 2009
· Komentarze(1)
Dieta taka, że witki opadają.
Mieliśmy się z Lenką pilnować, wspierać i wcinać marchewki. I jedliśmy. Chodziliśmy też do Getto oglądać powykładane na półkach draże, czekoladki, markizy. Chodziliśmy oglądać też słodkie bułeczki, pączusie. Dawaliśmy nawet radę. Przez 5 dni, bo...
Przedwczoraj odbyła się oficjalna prezentacja naszego odremontowanego pokoiku. Przyszedł Gumi z Kasią. Razem z nimi przyszła żubróweczka. My również odpowiedzieliśmy działem słusznego kalibru, czyli whiskaczem, blachą pysznego ciasta, sałatką i odpicowanymi przez Milenkę grzaneczkami z masłem czosnkowym i oliwkami z anchois.
Ciasta zjedliśmy co najmniej pół blachy. Tzn. prawie całą. Nie zapominając jeszcze o wielkiej paczce chipsów, coli itd.
Wczoraj była taka dieta, że Dzień kobiet nastał. Czyli przyrządziłem specjalnie dla Królowej kurczaczka, o jakim się nawet mnie nie śniło
Podajemy w ten sposób, żeby Królowa nie musiała wstawać z wyrka.
Później zjedliśmy resztę ciasta. Ale marchewkę też.
A dzisiaj taka dieta, że na śniadanko paróweczki, serek homogenizowany i czekoladka.
I ruszyłem się na rowerek.
Traska:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Węgornik->Grzepnica chyba->Jeż Świdwie->Rzędziny->Łęgi->Buk->Dobra->Wołczkowo->Szczecin.
Styrałem się jak prosiak. Formy brak i trzeba będzie ją długo odbudowywać.
Sumienie nie pozwalało mi przed Lenką ukryć faktu, że zatrzymałem się na oranżadę na miejscu i rurkę z kremem. Milenka za to przyznała się, że zjadła kawałek ciasta w mieście i do tego kawusia.
Później dostałem od Ukochanej draże a la rodzynki w czekoladzie, ale z pomarańczą, w nagrodę, że dostałem fajną pracę. W związku z tym poznałem już całą listę rzeczy, które przydały by się Milence na wiosnę. Płaszczyk z Orsa..a. Baletki, niebieska bluzeczka, torebka, w kolorze jednolitym... :)
Taka dieta. Cóż począć?
Mieliśmy się z Lenką pilnować, wspierać i wcinać marchewki. I jedliśmy. Chodziliśmy też do Getto oglądać powykładane na półkach draże, czekoladki, markizy. Chodziliśmy oglądać też słodkie bułeczki, pączusie. Dawaliśmy nawet radę. Przez 5 dni, bo...
Przedwczoraj odbyła się oficjalna prezentacja naszego odremontowanego pokoiku. Przyszedł Gumi z Kasią. Razem z nimi przyszła żubróweczka. My również odpowiedzieliśmy działem słusznego kalibru, czyli whiskaczem, blachą pysznego ciasta, sałatką i odpicowanymi przez Milenkę grzaneczkami z masłem czosnkowym i oliwkami z anchois.
Ciasta zjedliśmy co najmniej pół blachy. Tzn. prawie całą. Nie zapominając jeszcze o wielkiej paczce chipsów, coli itd.
Wczoraj była taka dieta, że Dzień kobiet nastał. Czyli przyrządziłem specjalnie dla Królowej kurczaczka, o jakim się nawet mnie nie śniło
Podajemy w ten sposób, żeby Królowa nie musiała wstawać z wyrka.
Później zjedliśmy resztę ciasta. Ale marchewkę też.
A dzisiaj taka dieta, że na śniadanko paróweczki, serek homogenizowany i czekoladka.
I ruszyłem się na rowerek.
Traska:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Węgornik->Grzepnica chyba->Jeż Świdwie->Rzędziny->Łęgi->Buk->Dobra->Wołczkowo->Szczecin.
Styrałem się jak prosiak. Formy brak i trzeba będzie ją długo odbudowywać.
Sumienie nie pozwalało mi przed Lenką ukryć faktu, że zatrzymałem się na oranżadę na miejscu i rurkę z kremem. Milenka za to przyznała się, że zjadła kawałek ciasta w mieście i do tego kawusia.
Później dostałem od Ukochanej draże a la rodzynki w czekoladzie, ale z pomarańczą, w nagrodę, że dostałem fajną pracę. W związku z tym poznałem już całą listę rzeczy, które przydały by się Milence na wiosnę. Płaszczyk z Orsa..a. Baletki, niebieska bluzeczka, torebka, w kolorze jednolitym... :)
Taka dieta. Cóż począć?