Wpisy archiwalne w kategorii

Meridka moja

Dystans całkowity:18112.11 km (w terenie 3394.80 km; 18.74%)
Czas w ruchu:1018:08
Średnia prędkość:17.79 km/h
Maksymalna prędkość:52.02 km/h
Liczba aktywności:428
Średnio na aktywność:42.32 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Szczecin - Gorzów parowozem,

Szczecin - Gorzów parowozem,
Wieczorkiem do babciuni świątecznie zapunktować, czyli:
+ wymieniłem bateryjkę w komóreczce. Ba nawet kupiłem, a to się liczy, bo własna inicjatywa punktowana jest podwójnie. Się ostatnio wycwaniłem, bo zacząłem uderzać w nowoczesne technologie. U babci 16-nastki to ważna rzecz, ta komórka.
+ odkurzyłem 2 dywany + fotele i kanapę, z naciskiem na kanapę, na której efekt odkurzania był widoczny szczególnie.
+ uprzednio skleiłem rurę od odkurzacza, bo tego wymagała już.
+ przy okazji naprawiłem pokrętła od żaluzji, które spadły kiedyś i nie działały.
+ plus jeszcze standard - wyrzuciłem śmieci, ale, hola, hola!, nie każdy w rodzinie może tego zaszczytu dostąpić.
- minusik za to, że skłamałem, że do spowiedzi chodzę. No może pójdę, więc będzie kiedyś plus. Na razie jednak plama na honorze.

W rankingu nieskromnie przyznam, że jako jedyny w rodzinie mam bilans punktów dodatni. Niestety, reszta "chujowych wnuków" wciąż na minusie.

Raniutko z Lenką wstaliśmy,

Sobota, 20 grudnia 2008 · Komentarze(3)
Raniutko z Lenką wstaliśmy, opatuliliśmy się w fatałaszki i wyciągnęliśmy rowerki przed klatkę. A tam pada. Wszędzie mokro, pełno kałuż. pogoda więc idealna na coroczny, spontaniczny wyjazd do Międzyzdrojów. Pomijając osiołka z PKP, to wycieczka obfitowała w przeróżniste zwierzątka.
Było np. takie co robiło myyyyuuuuuu


Było kilka leni, co się nawet nie ruszyły


I dwa ryjki i dziubki



Następnie tempem spacerowym pojechaliśmy do Warnowa

drogą, o taką:



Dojechaliśmy do Wisełki, a tam zjedliśmy świeżuteńkie pierniczki i różową świnkę


Z Wisełki, standardowo, plażą do Międzywodzia. Nie było prawie nikogo.








No i tyle. Z powrotem Milenkę dosięgła kontuzja kolana, ale jakoś się dokulaliśmy do Warnowa.
Przy okazji spadł mi licznik na podłogę i zmarł...
Mój nastrój więc się zmienił na grobowy, ale Lenka zrobiła mi później przepyszne spaghetti więc się trochę mi polepszyło. Przecież najważniejsze są w życiu wrażenia :) A było fajno.

Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin,

Czwartek, 18 grudnia 2008 · Komentarze(4)
Szarówa. Szare niebo, szary Szczecin, szarzy ludzie. Deprecha. Chociaż całkiem klimatycznie.

Wybrałem się dzisiaj do Skolwina wzdłuż Odry. Takiej biedy jak tam nie widziałem nigdzie. Gocław to jedna wielka ruina.


W tych budach mieszkają prawdopodobnie ludzie. Wnioskuję tak, po ulatniających się dymach z kominów i setkach kotów. Kosmos!


Potem obejrzałem wieżę Bismarcka


A to już Skolwin. Same ruiny




Huta Szczecin. Nawet nie wiedziałem, że w tym mieście jest coś takiego. Znaczy się nie sądzę, żeby coś tam jeszcze działało.


Rundka po Puszczy Bukowej

Sobota, 6 grudnia 2008 · Komentarze(5)
Rundka po Puszczy Bukowej (Szczecin->Binowo->Kołowo). Zjazd do Szczecina mi się tak spodobał, że postanowiłem jeszcze raz zapuścić się do puszczy. Tym razem terenem do szosy na Kołowo oraz znów ten sam zjazd.
W Szczecinie wziął mnie nagle straszny kryzys energetyczny, tak że na Autostradzie Poznańskiej właściwie się słaniałem. Miałem sporego stracha, bo zaczęło mi się ciemno w oczach i bałem się, że gdzieś wpadnę pod samochód. Nawet wchodzenie po schodach odbywało się na kilka razy. Dlatego też nie dokręciłem do 60km.