Pierwszy mróz. Potestowaliśmy nowe galoty na zimę Biemme Lenki i dostałem raz kulką. Na niebie latały bałwany, a poza tym to też pierogi z mięsem i kapustą od cioci Grażynki.
Bycie starostą zobowiązuje czasem do prowadzenia korespondencji z wykładowcami:
> Witam, > Chciałbym Pana zawiadomić o naszej nieobecności na wykładzie z Syntezy Systemów Reprogramowalnych. Niestety, dzisiaj nikt z grupy IU-51 nie będzie w stanie przyjść.
> Pozdrawiam > Bartłomiej M.......
dlaczego, o co chodzi.... zabawne, jeszcze nigdy nie dostalem takiego maila ;))
W sumie to i tak się trochę facet rozpisał. Ostatnio na podobny mail dostałem odpowiedź: "ok"
To miał być piękny dzień. O 12 godzinie wróciłem już z uczelni, a słońce przyjemnie świeciło. Postanowiłem sobie pojechać rundkę do Puszczy Bukowej. Potem to już tylko piachy, błoto na drogach, koleiny, błądzenie jak zwykle po chaszczach, beznadziejne zdjęcia i wyczerpana bateria.
Z tą baterią to tak, że zauważyłem to przedwczoraj ale nie chciało mi się schylać do ładowarki i odłożyłem to na najbliższe schylanie się w tym rejonie pokoju. Efekt taki, że jak już wiedziałem, że akumulator zaraz padnie, to nagle mnie olśniło, że niewątpliwie aparat na pewno się przyda jeszcze tego dnia. No i przydałby się, bo zachód słońca nad zakolem Regalicy wyglądał dziś przemalowniczo.
Obiecałem sobie, że jak jeszcze raz popełnię taką gafę z lenistwa, to odmówię sobie jeszcze tego samego dnia spożycia drażów z orzeszkami. Ale to dopiero od następnego razu...
II etap ścigu z Lenką i od razu wjechaliśmy w najprawdziwsze góry! Pojechaliśmy do Pilchowa i tam skręciliśmy w prawo, gdzie zaczął się las i ostre podjazdy. Milence całkiem pięknie szło, no ale jest jeszcze zbyt wcześnie aby pokonać te słynne przewyższenia sięgające nawet 100m na 2km trasy. Jednakże widać wyraźnie wzrost formy zawodniczki, chociaż pojawiło się także i zmęczenie, co jest nieuniknione w przypadku tak intensywnego treningu. Może to i dobrze, bo sukces przecież wymaga pracy i pokory. Niemniej jednak zapał wykazywany przez Lenkę jest obiecujący i prawdopodobnie trzeba będzie przyodziać na wiosnę tę dziewuchę w najprawdziwsze SPDy. Później oczywiście trzeba było uzupełnić utraconą energię i zostały spożyte jak zwykle draże i baton. A właściwie to porządne spaghetti.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)