No i w końcu nadszedł

Piątek, 16 maja 2008 · Komentarze(4)
No i w końcu nadszedł czas, żeby osiągnąć cel wyprawy. Jazda po wulkanie - El Teide - najwyższej górze Hiszpanii.

Chio


Roślinność naprawdę zadziwia


Aż dziw, że coś tam może rosnąć. Wszędzie skały, pumeks.


Lasy pinii - sosny odpornej na ogień


Pico del Teide - następnym razem wejdę na ten szczyt


Jedyne wypłaszczenie na trasie - u stóp Teide


To jeszcze nie koniec wspinaczki


Kolorowo. Jak w kanionie Colorado




Zabraliśmy za mało wody i jedzenia. Pod koniec Afro bał się nawet wpiąć w spdy, bo praktycznie nie mieliśmy już energii, żeby ustać w pozycji pionowej


Na szczęście od tej pory tylko z górki. Na nieszczęście a może i dobrze - cały czas w chmurach. Było strasznie zimno.



Jednak dotarliśmy jakoś do Vilaflor - najwyżej położonej wioski na Teneryfie. Zjedliśmy pysznego królika i Papas Negras - kanaryjskie ziemniaczki w Mojo - kanaryjskim sosie. Nie jestem pewien czy to było to co zamówiliśmy, ale i tak warto było. Od tej pory jechaliśmy cholernie krętymi serpentynami z jedną tylko lampką w dodatku we mgle i w nocy. Najpiękniejszy zjazd mojego życia!
Widok z dołu

Zjazd tbył aż pod sam hotel :)

Takie małe podsumowanie
Od 0 do 2100m n.p.m. ponad 60km podjazdem w pełnym słońcu. Ponad 35km zjazdu, przez większość trasy zimno - bo albo w chmurze, albo w nocy. Jeden z najpiękniejszych dni spędzonych na rowerze! Cudo. Dla takich chwil warto żyć!


Album

Komentarze (4)

niesamowite klimaty.
Właśnie wybieram się tam, ale pobiegać, więc szukam wszelkiego info i takich zachęcających zdjęć :)

blase 07:29 środa, 10 kwietnia 2013

Witam. Widze ze w tym roku tez kanary odwiedziles:). Ja bylem w lipcu na La Palmie u rodziny:).
Chcialem wyporzyczyc rower i wjezdzac na Roca de los Muchachos (2428mnpm)- odcinek +-30 km pod gore, dodam ze jest to najkrotsza droga na swiecie, zeby wjechac z 0 na 2428:). Ale nie wypalilo, niestety:(. Innym razem:).


A wyprawy gratuluje, a zarazem zazdroszcze:).
Oby tak dalej:)

t0meekkk 18:23 wtorek, 29 lipca 2008

Od 0 do 2100 m, taki podjazd!!! Masakra!
Wcale się nie dziwię, że był to jeden z Twoich najpiękniejszych rowerowych dni!

Jesteś niesamowity!
Podziwiam Cię stary!

Po prostu brak mi słów!

Mlynarz 10:54 środa, 28 maja 2008

Piękne zdjęcia. A u podnóża Teide tak zimno było że w długich rękawkach jeździliście? Ja jak tam byłem mniej więcej o tym czasie to gorąc był niesamowity.

sebekfireman 21:04 środa, 21 maja 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ezlat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]