No i po urlopie. Trzeba było się poruszać, więc zaplanowaliśmy małą przejażdżkę z Milenką gdzieś w stronę Tuczy. Wyszło tak, że kulaliśmy się przez Wierzbięcin do Ostrzycy powolnym tempem. Później już szybciej do Dobrej i powrót główną trasą. Ciężko coś.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)