Wieczorkiem zrobiłem sobie z Lenką małą przejażdżkę wokół Głębokiego i po Arkońskim. Dawno nie jeździłem, bo ostatnio postanowiłem wziąć się ostro za magisterkę, która od 1,5 roku nadal jest w powijakach. Tak więc rowerek jeździ tylko do pracy. W międzyczasie Milenka sobie sama jeździ i robi choćby takie godzinne przejażdżki.
Poza tym umówiliśmy się, że zaczniemy biegać, bo boczki się nam trochę objawiły. W tym celu poczyniłem nawet dalekosiężny krok, a więc kupiłem sobie adidaski. Było to dokładnie 6 dni temu, ale jakoś nie udało się jeszcze ruszyć dupki. Swoją drogą podobno nadal zgrabnej.
Dziś odbył się też inauguracyjny test nowych kółek w Mileńcioszkowej meridce. Przód to alexrims-ace18 + maszyny nmovatec'a - zestawik, z którego jestem bardzo zadowolony, bo też mam taki. Jest lekki i niedrogi. Z tyłu zamontowaliśmy obręcz accent pathfinder na piaście STX 7-rzędowej, z uwagi na fakt, że mieliśmy już wcześniej założoną kasetę, przerzutkę i manetki 7 rzędów. Oba kółka mają naciągnięte gumki Kenda Komodo zwijane, z resztą sobie też takie na tył kupiłem.
Efekt jest taki, że jak Milenka wsiadła na rower to powiedziała, że koła się chwieją. Koła się nie chwiały, ale przypuszczam, że jest to efekt spadku wagi. Podobno się lżej jeździ. Właściwie to Lenka mnie dziś na górce odstawiła.
W tym roku jeszcze wymienię przednią przerzutkę, bo już nie działa i linki, żeby się całość przyjemniej sprawowała.
Jak zwykle dojazdy do pracy. Tym razem z dwóch dni. Tak już niestety będzie w te wakacje. Ale jako dowód na to, że nie tylko praca, wlepiam kilka fot z koncertu Calexico i DePedro.
Rano do pracy. Po pracy na Parnicę, sprawdzić jak tam jest. Jest byle jak ale widok nawet ciekawy.
Wieczorkiem razem z Milenką, po dwóch miesiącach niejeżdżenia chcieliśmy pojechać na Głębokie. Zajechaliśmy jednak do klikusa po narzędzia i się wróciliśmy okrężną drogą do domu. Wspólnie zrobiliśmy jakieś 13km.
Trochę dojazdów z kilku ostatnich dni, 2x Tieto->WI->Tieto, mega wycieczka 2x 1,5km z Milenką na PKP w pierwszy dzień lata + normalne dojazdy do pracy.
Jak zwykle do pracy, ale tym razem postanowiłem sfotografować nieco z mojej codziennej trasy.
Szczecińska Wenecja Przede wszystkim chciałem odwiedzić to zaniedbane miejsce, bo widok jest niesamowity. Jeszcze tam nie byłem, pomimo tego, że mieszkam w pobliżu już dwa lata. Znajdują się tam stare poniemieckie budynki fabryczne z przełomu XIX i XX. Choć niektóre przypominają ruinę, z jednego nawet wyrasta 6-metrowa brzoza, to jest szansa, że "niedługo" coś zacznie się z nimi dziać. Sam chętnie bym ten teren odkupił ale na razie nie mam kasy :) Czad, położone nad samą Odrą, widok na przycumowane barki, tylko zrobić tam lofty. Jeden budynek został odremontowany, to stara zajezdnia tramwajowa z 1885 roku. Co ciekawe, pomieszczenia tej zajezdni mieściły nie tylko wagony, ale też 90koni, bo wtedy oczywiście robiły one za konie mechaniczne.
Nieopodal znajduje się mała wysepka, nazywana Jaskółczą, na którą prowadzą dwa mosty. Jeden nowy...
..a drugi stary, prowadzący od zajezdni. Konstrukcja kratownicowa, 1920/1921 rok
Jadąc dalej, przejeżdża się pod mostem kolejowym.
i mija pocztę
Ale najfajniejszy widok mam z pracy na katedrę. Kiedyś może to uwiecznię, jak nam szyb nie zakleją.
Ostatnio zrobiłem się jeszcze bardziej leniwy i jakoś brak mi motywacji do jeżdżenia. Ale jak już gdzieś pojadę, to bardziej turystycznie. Lubię eksplorować nowe miejsca i uwieczniać je na fotografiach. Czasami się ścigam, ale bez żadnych sukcesów, ot tak dla rozrywki i zaspokojenia głodu rywalizacji. Mój fetysz to podjazdy, gubienie się w lasach, lądowanie w bagnach :)